O krok od tragedii. Pożar góry śmieci

Raciborscy strażacy w ostatniej chwili uratowali wczoraj z pożaru mieszkania 75-letniego niepełnosprawnego. Od ognia z piecyka zajęła się góra śmieci, które naznosiła tu jego żona. Kobietę ulokowano w hotelu. Jej mąż znajduje się w szpitalu z objawami zaczadzenia.
Pożar wybuchł około 18.00 w mieszkaniu na strychu starej kamienicy przy ul. Sudeckiej na Płoni. Na miejsce przyjechały dwie jednostki zawodowej straży pożarnej. Poradziły sobie z ogniem i w ostatniej chwili wyniosły z lokalu starszego, niepełnosprawnego mężczyznę. Nie mógł sam wydostać się z pomieszczenia. Straży też mieli duży kłopot z dotarciem do niego. Całe mieszkanie było zawalone śmieciami.
- Mieszkają tu dwa lata. On nie umie chodzić. Jego żona znosiła z miasta co popadło. Jak się jej zwróciło uwagę, to krzyczała. Z opieki dowozili im jedzenie. Mógł ktoś zgłosić to do zarządu budynków, bo latem będziemy tu mieli pełno robactwa. Oni powinny być w domu starców - mówi sąsiad z dołu.
Wystąpienie do Miejskiego Zarządu Budynków przygotowuje komendant straży pożarnej. - Te wszystkie rzeczy są łatwopalne. To stwarza duże niebezpieczeństwo dla innych lokatorów. Pomijam już kwestie sanitarne - mówi komendant Jan Pawnik.
Dyrektor MZB Stanisław Borówka przekonuje, że pismo w sprawie konieczności usunięcia odpadów małżeństwo otrzymało, ale dodaje, iż to trudne sprawy. – Trudno wejść do mieszkania i po prostu wyrzucić to, co tam naznoszono. To własność prywatna. Można się narazić na różne zarzuty – dodaje. Małżeństwo przy Sudeckiej na pismo z MZB nie zareagowało. Gdzie teraz zamieszkają? – Mieszkanie przy Sudeckiej trzeba doprowadzić do porządku, uprzątnąć a potem odnowić. Podczas akcji gaszenia ucierpiało mieszkanie lokatorów z piętra niżej.
(w)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany