Nadzieję zawsze trzeba mieć...

Ważą się losy Środowiskowej Świetlicy Nadzieja dla osób z zaburzeniami psychicznymi, która od 9 lat działa w Raciborzu przy ul. Kozielskiej. - Na pewno będziemy działać do końca października. Co później? Nie wiadomo. Oczywiście wszystko rozbija się o pieniądze, których brak - mówi ks. Wilhelm Schiwon.
- Placówka dla osób niepełnosprawnych będzie zamknięta od 22 października na mocy dekretu biskupa opolskiego. Rodzice i opiekunowie tych osób nie wiedza, jak sprawę rozwiązać, a na spotkanie z biskupem nie mają żadnych szans. Wiem, jak bardzo rodzice i opiekunowie są zdesperowani i zostali postawieni przed faktem dokonanym - zwrócił się do nas z prośbą o poruszenie tematu pan Kazimierz.
Założyciel świetlicy z żalem przyznaje, że zamknięcie placówki może okazać się prawdą, a przyczyną zaistniałej sytuacji są oczywiście pieniądze, których brak. - Świetlica będzie funkcjonować na pewno do końca października. Na tyle mamy jeszcze środków. Co dalej? Nie wiadomo. Nie ukrywam, że mam jeszcze pewien pomysł, jak uratować placówkę, ale nie chcę na razie o nim mówić, by nie zapeszyć - wyjaśnia założyciel Świetlicy Środowiskowej Nadzieja ks. Wilhelm Shiwon. - Nadzieję zawsze trzeba mieć, nazwa naszej placówki na tę nadzieję wskazuje - dodaje.
Świetlicy brakuje pieniędzy, którymi co roku wspierał ją PFRON. - Co roku mogliśmy liczyć na jakieś dofinansowanie, w tym nie dostaliśmy nic - tłumaczy ksiądz. - Ze środków własnych i pieniędzy otrzymanych od gmin i od rodzin podopiecznych mieliśmy w tym roku ok. 78 tys. zł. Brakuje nam 100 tys. zł, by świetlica mogła funkcjonować do końca roku. W 2008 r. dostaliśmy 163 tys. zł od PFRONu, w 2009 r. - 151 tys. zł, w 2010 - 85 tys. zł, a w tym roku PFRON nie dał nam ani grosza - kontynuuje.
Dlaczego PFRON odstąpił od dofinansowania raciborskiej świetlicy? - Są nowe wnioski, w których nacisk położony został na to, by niepełnosprawni byli przygotowywani do samodzielnej pracy. Nasi podopieczni to osoby psychicznie niepełnosprawne, nie mogą pracować - wyjaśnia ksiądz.
Założyciel świetlicy, która od 9 lat pomaga osobom z zaburzeniami psychicznymi i ich rodzinom, nie kryje, że konieczność zamknięcia placówki boli go. - Nie po to przez 9 lat człowiek się starał, żeby to wszystko było teraz na nic. Jeśli pieniędzy nie uda się pozyskać, opieki i pomocy pozbawione zostanie 21 rodzin, bowiem tylu jest podopiecznych, którzy w zajęciach w świetlicy uczestniczą codziennie od poniedziałku do piątku przez 8 godzin dziennie. - Są to osoby powyżej 18 roku życia, mieszkańcy różnych gmin: Raciborza, Krzanowic, Krzyżanowic, Rudnika, Pietrowic Wielkich, Łan i Kietrza. 16 z nich codziennie dowozimy na zajęcia - wskazuje założyciel świetlicy. Co się z nimi stanie? Gdzie znajdą pomoc? - Nie wiem. Ośrodek Pomocy Społecznej w Raciborzu stara znaleźć się jakieś miejsce dla swoich mieszkańców. Co z pozostałymi? Nie wiem - nie kryje ksiądz.
JaGA
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany