Dyktat dużych wpędza w kłopoty małych

Duże firmy nie płacą małym podwykonawcom za roboty, a problem dotyczy również Raciborza. Cech Rzemiosł Różnych przyszedł z nim do prezydenta. Chce żeby zareagował. Mirosław Lenk myśli o apelu, bo żadnych innych możliwości działania nie ma. - To prywatne sprawy - uważa wiceprezydent.
Zaległości sięgają 2-3 lat. Nietrudno się domyśleć, że dla małej firmy oznaczają spore kłopoty z utrzymaniem płynności finansowej. Mogą iść do sądu, ale to oznacza, że stracą zamówienia. Działają więc pod dyktatem dużych firm i często muszą przygryźć wargę.
Problem nie omija Raciborza. Lokalni duzi wykonawcy nie płacą podwykonawcom. Jak się dowiedzieliśmy, dotyczy to przede wszystkim sektora budowlanego. Cech przyszedł z tym do prezydenta Mirosława Lenka. Chce żeby głowa miasta zadziałała na ich korzyść. Jak? - Sugerowali rozwiązanie kędzierzyńsko-kozielskie, gdzie miasto rzekomo nie wypłaca należności póki nie zostaną uregulowane zobowiązania wobec kontrahentów - przyznaje Mirosław Lenk.
- To sprawy całkowicie prywatne, Możliwe są tylko rozwiązania cywilno-prawne. Gmina nie może postąpić tak jak w Kędzierzynie-Koźlu. Zresztą wątpię, czy w ogóle ma tam takie coś miejsce - mówi odpowiedzialny za inwestycje wiceprezydent Wojciech Krzyżek. Odradza swojemu szefowi jakiekolwiek działania.
Mirosław Lenk myśli jednak o wystosowaniu apelu. Nie wiadomo jednak w jakiej formie i do kogo trafi. - Adresaci mogą się poczuć urażeni, bo uznają, że traktujemy ich jak dłużników. My nawet nie znamy dokładnie sytuacji pomiędzy nimi a podwykonawcami - dodaje Krzyżek.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany