Starosta pogroził radnym leniuszkom

Zarząd powiatu chce zmusić radnych, by sami interweniowali w sprawach, z którymi przychodzą do nich wyborcy. Teraz zgłaszają je na sesji w formie interpelacji, a potem, jak skarży się starosta, jeden urzędnik siedzi i tylko pisze pisma do różnych instytucji. - To musi się zmienić - dodaje Adam Hajduk.
W opinii starosty, autorytet radnego powiatu wystarczy, by w sprawach zgłaszanych przez mieszkańców interweniować bezpośrednio w odpowiedzialnych instytucjach, np. u zarządców dróg. Wiele kwestii wykracza bowiem poza kompetencje starostwa. Zarząd może co prawda interweniować, pytać i prosić o informację, zwracać uwagę na problem, ale to wszystko, co jest w jego gestii.
Zdaniem starosty Adama Hajduka, przydałaby się tu większa aktywność radnych. Teraz zgłoszą problem na sesji w formie interpelacji i czekają aż zarząd się nim zajmie. - Jeden urzędnik siedzi po sesji, pisze i rozsyła pisma - żali się starosta. A zamiast zrzucać kłopot na zarząd, radni, skoro biorą miesięcznie spore diety (szeregowy około 1000 zł), mogliby sami interweniować w sprawach wyborców. - Jeśli nie przyniesie to efektu, to wtedy użyjemy autorytetu zarządu powiatu - dodaje Hajduk.
Zapowiedział na sesji, że będzie odmawiał radnym interwencji w kwestiach, które wykraczają poza zadania własne powiatu jeśli wcześniej sami nie spróbują działać.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany