Miasto nie będzie armatorem

Ponad 5 mln zł to zbyt duża kwota, by magistrat brał się za budowę przystani na Odrze w parku Zamkowym – oświadczył wczoraj na komisji gospodarki wiceprezydent Wojciech Krzyżek. Ratusz chętnie wsparły jednak prywatną inwestycję w żeglugę po rzece. Dlaczego?
- Wiadomo, że jeśli takie inwestycje realizuje miasto, to są droższe – nie krył wiceprezydent. Ważne są nie tylko koszty samej budowy, ale także bieżące, które trzeba ponieść. – Zarząd Dróg Wojewódzkich jest armatorem, bo ma przeprawę promową w Ciechowicach. Na nas spoczywałyby podobne obowiązki, związane z żeglugą śródlądową – dodał Wojciech Krzyżek.
Miasto planowało budowę przystani przy okazji wartej ponad 2 mln zł modernizacji infrastruktury parku Zamkowego. Nowe ścieżki, oświetlenie, ławki złożyły się na tzw. bulwary nadodrzańskie. Wykonano też dokumentację na przystań. Z inwestycji zrezygnowano. Powód? Koszt szacowany na ponad 5 mln zł.
Czy jest szansa na pływanie kajakami i łódkami po tzw. starej Odrze? Zdaniem wiceprezydenta tak, ale jeśli znajdzie się prywatny inwestor. Ten mógłby zbudować zwykły pomost pontonowy, a zamiast kosztów jakie ponosi armator, opłaciłby jedynie stróża.
Magistrat ma nadzieję, że inwestycję rozważy właściciel restauracji pod zamkiem. Kiedy powstawały bulwary, wzmocniono nośność drogi do tego miejsca. Mogą się tu teraz poruszać nie tylko pojazdy osobowe, ale również dostawcze.
- Nie uważajmy prywatnych przedsiębiorców za durni – konkludował przewodniczący komisji, Henryk Mainusz. Jego zdaniem, każdy inwestujący w przystań ma nikłe szanse na odzyskanie włożonych pieniędzy a co dopiero zarobek.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany