Jankowicki odpust ku czci św. Izydora

Tradycja obchodów majowego odpustu ku czci św. Izydora Oracza sięga w Jankowicach ponad stu lat, czyli początków XX wieku, kiedy to mieszkańcy uprawiający słabej klasy piaszczystą ziemię wydartą niegdyś bezkresnej puszczy ufundowali kapliczkę ku czci tego hiszpańskiego świętego.
Święty Izydor żyjący w latach około 1080 - 1130 między innymi uznawany jest za patrona rolników. Co roku więc w okolicach 15 maja, kiedy to obchodzone jest wspomnienie Izydora Oracza, pod jankowicką kapliczką odbywa się nabożeństwo ku jego czci. Dawniej po mszy i zjedzonym w spokoju obiedzie w godzinach popołudniowych mieszkańcy wyruszali z obrazem przedstawiającym patrona kapliczki zainstalowanym w specjalnej ramie umożliwiającej jego przenoszenie w procesji na obchód swoich pól i łąk. Trasa była bardzo długa, ponieważ każdy gospodarz chciał, aby procesja przeszła również obok jego upraw.
Obowiązkowym miejscem postoju procesji i modlitw za zmarłych było skrzyżowanie ulic Polnej i Wiejskiej gdzie według podania ustnego pochodzącego z dwóch niezależnych źródeł, pochowano kilkanaście lub kilkadziesiąt ofiar epidemii tyfusu, jaka zdziesiątkowała tutejszą ludność w czasie wielkiego głodu około roku 1847. Do dziś stoi w tym miejscu duży drewniany krzyż a miejsce domniemanego pochówku od niepamiętnych czasów nie zostało zabudowane, choć znajduje się tuż przy głównej drodze. Tyle historii.
Dziś tradycja uległa modyfikacji. Procesja wyrusza tuż po mszy a jej trasa jest o wiele krótsza niż kiedyś. Nie inaczej było w niedzielę 8 maja. O godzinie 9.00 rozpoczęło się nabożeństwo, które sprawował osobiście kustosz bazyliki w Rudach ksiądz Rafał Wyleżoł. W jego trakcie ponownie poświęcono obraz św. Izydora, który poddany został w okresie zimowym częściowej renowacji. Renowacji poddano w zasadzie nie tyle malowidło, co drewnianą ramę pochodzącą z 1926 roku, wykonaną w warsztacie raciborskiego rzeźbiarza nazwiskiem, Mrowietz.
Po mszy licznie zgromadzeni mieszkańcy i ich goście przeszli w procesji ulicami Raciborską i Polną pod wspomniane miejsce domniemanego XIX wiecznego pochówku ofiar zarazy a następnie ulicą Wiejską powrócili pod kapliczkę. Pogoda tym razem nie pokrzyżowała planów, choć ziąb niektórych mógł skutecznie odstraszyć od udziału w tych pięknych i tradycyjnych obchodach. A szkoda. Następna okazja dopiero za rok.
H.M.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany