Burzliwie o kulturze

Na dzisiejszym spotkaniu w Strzesze, zorganizowanym przez Śląski Uniwersytet Trzeciego Wieku Piotra Klimy, miało być o kulturze i było. Problem w tym, że dyskutanci mieli skrajnie odmienny pogląd na jej oblicze, a jak na ironię, burzliwa dyskusja odbyła się w sąsiedztwie pubu Koniec Świata.
Na spotkaniu zebrali się nie tylko członkowie ŚUTW, ale i młodzi działacze, skupieni m.in. w ASK-u i Rosynancie a także pracownicy Raciborskiego Centrum Kultury. Przyszedł kto chciał, bo wcześniej radny Piotr Klima reklamował spotkanie jako otwarte dla wszystkich chętnych. Miał być prezydent Mirosław Lenk, ale w zastępstwie wysłał do Strzechy odpowiedzialną za sprawy kultury wiceprezydent Ludmiłę Nowacką.
Początek nie zapowiadał burzliwego rozwoju wypadków. Wiceprezydent omówiła m.in. historię rozwoju kultury w Raciborzu, po czym przedstawiła ofertę miejskich placówek dla seniorów – głównych adresatów dyskusji. Na tym etapie spotkanie nie wyróżniało się niczym od innych tego typu pogadanek, póki do akcji z pytaniami nie wkroczyli kontestujący ostatnio władze miasta młodzi działacze, m.in. Piotr Dominiak, Dawid Wacławczyk oraz Mateusz Iwulski.
Dominiak stwierdził, że polityki kulturalnej w mieście nie ma, a władze utrzymują jedynie status quo. Pytał o konflikt między młodymi aktywnymi działaczami i artystami, a magistratem. Sformułował oskarżenie, że wypowiedzenie umowy dla pubu Koniec świata (pisaliśmy o tym obszernie na naszraciborz.pl) miało podłoże polityczne.
– Młodzi zawsze byli szanowani i wspierani. Osobiście starałam się zawsze o jak największe pieniądze i zasoby lokalowe dla nich – broniła się wiceprezydent Nowacka, twierdząc przy okazji, że obecnie mamy do czynienia z konfliktem pokoleń spowodowanym „zaburzeniem komunikacji”, a młodzi doprowadzają do zaognienia sytuacji, „choć nikt nikomu nie jest przeciwny, bo przecież z założenia stawia się na młodych ludzi, by tworzyli nowe wzory i wartości”. Zamiast ugasić pożar, dolała oliwy do ognia, bo dyskusja stawała się coraz mniej kulturalna, a górę wzięły emocje.
Dawid Wacławczyk zapewnił, że nie miesza w sprawę kultury pubu Koniec Świata, bo jak stwierdził, jakoś sobie ze swoim interesem poradzi, ale postawił dwa pytania: czy władze Raciborza myślą o tym, by zmierzać w kierunku modelu zachodniego i stworzyć z jednej z siedzib RCK centrum animacji kulturalnej, oraz czy w przyszłym roku przewiduje się w budżecie miasta większą kwotę na działalność kulturalną? Uznał też, że do tej pory nie uregulowano kwestii organizacji przez Rosynant imprez w RCK. – Będziemy się bić o pieniądze do ostatniej kropli krwi – zastrzegł, uznając przy okazji, że Rosynant ma większe doświadczenie w pisaniu projektów od Śląskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Dodał, że organizuje imprezy i festiwale rangi ogólnopolskiej i potrzebuje więcej miejsca. Wiceprezydent tłumaczyła, że rozważano utworzenie centrum animacji, ale pomysłu zaniechano, choć miasto, jak zapewniła, wspiera jak może wszelkie działania kulturalne.
Przepychanki słowne trwałyby dłużej, gdyby nie zdegustowani słuchacze trzeciego wieku, którzy zaczęli opuszczać salę. Jedna z kobiet uznała, że miasto zrobiło bardzo dużo, wcześniej nie było żadnych imprez, a teraz dużo się dzieje i jest wiele możliwości. Na koniec Mateusz Iwulski zaprzeczył, jakoby dochodziło do konfliktu pokoleń, bo wśród osób nie godzących się z polityką miasta są także ludzie starsi.
Wniosków i uzgodnień z dyskusji nie było żadnych. Po raz kolejny widzieliśmy, że konflikt między gronem działaczy skupionych m.in. wokół ASK-u i Rosynanta a magistratem jest głębszy niż sądzono, a do porozumienia daleko.
Iwona Świtała
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany