Raciborzanie pączków sobie nie odmawiają

Pączki nadziewane makiem, budyniem, adwokatem, skórką pomarańczy czy tradycyjną marmoladą są dziś w każdej cukierni czy sklepie spożywczym rozchwytywane. – Na co dzień liczę kalorie. Nie jadam słodkości, ale dziś pączka sobie nie odmówię. W końcu to Tłusty Czwartek – zapewnia Anna Koleta.
Według jednego z ludowych przesądów, jeśli ktoś w tłusty czwartek nie zje ani jednego pączka, w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło. Raciborzanie najwidoczniej wciąż wierzą w moc tej przepowiedni, o czym świadczą długie kolejki w cukierniach i sklepach spożywczych. Tylko w sklepie Bolko przy Rynku do godziny 11.00 sprzedano ponad trzy tysiące tych słodkich okrągłych wypieków. – Mamy pączki nadziewane makiem, adwokatem, budyniem, skórką pomarańczy, ale ludzie najchętniej kupują tradycyjne z marmoladą – zapewnia pani Krystyna, pracownica Bolko, dodając, że to też jej ulubione pączki. – Dziś sobie przyjemności ich zjedzenia nie odmówię – przyznaje pani Krystyna.
Przed południem blisko 300 pączków sprzedała pani Dorota, ekspedientka w sklepie spożywczym przy ul. Długiej. – Mamy dziś pączki tylko z marmoladą, bo takie w Tłusty Czwartek od lat najlepiej się sprzedają – podkreśla sprzedawczyni z Długiej. Ruch od rana również w niewielkiej cukierni w Hali Targowej. – Zazwyczaj sprzedajemy 20 pączków dziennie, a dzisiaj już z samego rana sprzedało się ze 150. Najszybciej zniknęły nadziewane marmoladą i posypane cukrem pudrem. Z resztą na takie już wczoraj przyjmowałam zamówienia od klientów – mówi Agnieszka Degorska, pracująca w cukierni w Hali Targowej.
W ostatni czwartek karnawału raciborzanie pączków sobie nie odmawiają. – Już z samego rana zjadłem jednego pączka z różanym nadzieniem, bo to moje ulubione. Na tym oczywiście nie poprzestanę. Myślę, że do końca dnia zjem ich jeszcze co najmniej ze trzy – zapewnia Łukasz Wawrzyński. Młody mężczyzna dodaje także, że w ich domu w Tłusty Czwartek pączków nie brakuje. – Mieszkam tylko z rodzicami, ale zawsze kupujemy z 20 pączków i naturalnie wszystkie ze smakiem zjadamy – dodaje Łukasz. Jego dziadek Szczepan Wawrzyński okrągłych przysmaków w ostatni czwartek karnawału zjada nieco mniej. – Co roku z żoną kupujemy osiem pączków. Po dwa zjadamy w czwartek, a kolejne dwa w piątek – mówi pan Szczepan.
Nie wszyscy jednak decydują się tracić czas w długich kolejkach po tłustoczwartkowe przysmaki. Wolą zrobić sobie je sami w zaciszu swojej kuchni. – Od lat wspólnie z moją mamą wczesnym rankiem w Tłusty Czwartek pieczemy pączki. Kiedyś jeszcze robiłyśmy faworki, ale teraz dzieci wyjechały na studia, więc kto miałby to wszystkiego zjeść – przyznaje Gabriela Czerny. Własne wypieki serwuje się też w domu Tadeusza Ziętka. – Ja niestety nie mogę pozwolić sobie na zjedzenie nawet kawałka pączka. Choroba mi nie pozwala, ale mam tak wspaniałą teściową, że już od rana piecze te słodkie smakołyki. Oprócz tego żona zawsze kupi sobie ze dwa pączki, w końcu to Tłusty Czwartek – podkreśla Tadeusz Ziętek.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany