Były też grzmoty i deszcz...

- Zawsze słońce nie świeci, były też grzmoty i deszcz - mówi Paulina Krosny, która z mężem Alojzym świętuje w tym roku 60-lecie ślubu. - Jak się decyduje na małżeństwo, to na całe życie - dodaje jubilatka, która stwierdza, że długoletniej miłości sprzyja wzajemny szacunek i umiejętność ustąpienia drugiemu.
Państwo Krosny poznali się na budowie w Katowicach. Pani Paulina pochodzi z Markowic, a pan Alojzy ze Studzionki koło Pszczyny. Od 1955 roku mieszkają na Starej Wsi w Raciborzu. - W Katowicach budowaliśmy głównie domy. Mąż był cieślą, a ja pomocnikiem murarskim. Gdy wyjeżdżało się do pracy w poniedziałek, to wracało się w sobotę. Tam spaliśmy w hotelach robotniczych czy po rodzinach - wspomina pani Paulina. - Później znalazłam pracę w Raciborzu, sprzątałam sklepy, u jubilera, biura na Szewskiej. Zawsze poszło się też na targ z jakąś jarzyną, żeby dorobić. A mąż z Katowic przeniósł się do Kędzierzyna-Koźla, gdzie pracował 6 lat, a potem w Raciborzu w RPB. Mąż dużo pracował, wracał z jednej pracy, pół godzinki się przespał i szedł do następnej - opowiada pani Paulina.
Jak wspominają dzień swojego ślubu? - To był 20 stycznia w kościele w Markowicach. Było bardzo dużo śniegu, wszędzie było biało, a my do ślubu jechaliśmy bryczką. Wesele było w domu, dość duże, bo ponad 70 osób było - opowiadają. - Miałam 24 lata, a mąż 27 - dodaje pani Paulina.
Wychowali 5 dzieci: Henryka, Teodora, Marię, Rudolfa i Halinę. Doczekali się 8 wnucząt i 5 prawnuków. - A 6 prawnuk jest aktualnie w drodze. Jeszcze nie wiadomo, czy będzie to chłopiec czy dziewczynka, najważniejsze by było zdrowe - mówią jubilaci.
Jaka jest recepta na długoletnią miłość i życie we dwójkę? - Matka mnie nauczyła, że jak wychodzić za mąż, to na całe życie. I ja przekazałam tę naukę moim dzieciom. A w małżeństwie najważniejsze są szacunek wzajemny i żeby jeden umiał drugiemu ustąpić. A jak już się pokłócą, to na drugi dzień trzeba się pogodzić - zdradza jubilatka.
Wczoraj państwa Paulinę i Alojzego Krosny odwiedzili prezydent Mirosław Lenk i kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Raciborzu Katarzyna Kalus. Złożyli im gratulacje, podpytali o to, jak im się żyje, i wręczyli drobny upominek - ciepłą kołdrę z herbem Raciborza.
JaGA
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany