Możemy sobie podskakiwać jak koguty...

...a i tak nic nie zrobimy - przekonywał radnych prezydent Mirosław Lenk. O co chodziło? O obwodnicę Raciborza, na którą w budżecie wpisano pierwsze 100 tys. zł. Na razie tylko na projekt, żeby o temacie nie zapomnieć. - Przed 2017 r. inwestycja na pewno nie ruszy - dodał Lenk.
W opinii magistratu, Racibórz nie ma teraz szans na obwodnicę, bo jej budowę muszą sfinansować Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oraz Zarząd Dróg Wojewódzkich, a te z kolei nie mają pieniędzy, gdyż rząd tnie wydatki na drogownictwo w całej Polsce. Ponadto, z oceny natężenia ruchu wynika, że obwodnica wcale nie jest nam potrzebna, więc w hierarchii potrzeb w całym kraju, Racibórz ze swoją inicjatywą się nie przebije. Na dodatek, otwarcie autostrady A 1 wkrótce sprawi, że ruch TIR-ów w naszym mieście znacznie się zmniejszy.
Opozycja w Radzie Miasta ma inne zdanie. Uważa, że miasto zrobiło niewiele, by doprowadzić do budowy obwodnicy, nowa droga jest potrzebna i trzeba się o nią starać.
W budżecie jest wpisane 100 tys. zł, ale tylko na prace studialne i projektowe. - To po to, żeby o temacie nie zapomnieć. Z Unii Europejskiej na pewno nie dostaniemy pieniędzy, przynajmniej do 2017 r. - mówił na sesji Lenk. Obwodnica została co prawda wytyczona w planie przestrzennym miasta, ale gdyby zapadła decyzja o jej budowie, wówczas należałoby jeszcze wykupić prywatne grunty. - Na pewno nie będzie tego robiło miasto, bo nie ma pieniędzy. To będą grube miliony - przekonuje prezydent.
- Nie napinajmy się na coś, co jest trudne - wspierał prezydenta przewodniczący Rady Miasta Tadeusz Wojnar. Sugerował, by walczyć o obiecany remont Bogumińskiej i Hulczyńskiej oraz z PKP o modernizację przejazdu kolejowego w Studziennej.
O drogach czytaj także TUTAJ
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany