Lecznica na Gamowskiej będzie spółką?

Powiat raciborski może stanąć w przyszłym roku przed koniecznością przekształcenia szpitala w spółkę kapitałową. Jeśli tego nie zrobi, to wedle projektu ustawy o lecznictwie, sam będzie musiał pokryć jego długi. Już teraz szpital szuka oszczędności m.in. poprzez zwolnienia. Plan redukcji kosztów ma być znany w połowie stycznia.
Problem jest poważny, bo kontrakt na leczenie szpitalne w 2011 r. będzie mniejszy od tegorocznego (34,5 mln zł w 2010, 34,05 mln zł w 2011 - pisaliśmy o tym TUTAJ). Koszty nie spadają i by ograniczyć straty lecznica musi szukać oszczędności. W połowie stycznia dyrekcja ma dać odpowiedzieć, jak to zrobić. Już dziś jednak nikt nie kryje, że chodzi o redukcje zatrudnienia (o około 30 osób personelu średniego) i zmianę systemu wynagrodzeń.
Za 2009 r. lecznica wykazała prawie 6,9 mln zł straty. Ciągnie jeszcze za sobą 28,4 mln zł strat z lat poprzednich. Gdyby chciała wyjść w ciągu dekady na przysłowiowe zero, wówczas musiałaby zarabiać rocznie na czysto ponad 3,5 mln zł, nie licząc oczywiście odsetek od istniejących zobowiązań. Na taki scenariusz nie ma raczej szans, bo trudno liczyć na znaczący wzrost kontraktów i jednocześnie obniżenie kosztów, w tym przede wszystkim płacowych. Obraz sytuacji pokazują dane: w Polsce szpitale powiatowe mają rocznie 20 tys. euro na łóżko, w Wielkiej Brytanii 320 tys., w Niemczech 350 tys., a w USA aż 550 tys. euro. To dystans, jaki dzieli nas od Zachodu i przy marazmie finansowym NFZ nie będzie się zmniejszał.
Rząd szuka wyjścia z tej trudnej sytuacji. Powstał projekt ustawy o lecznictwie, która zakłada przekształcenie szpitali w spółki. Według założeń, jeśli mają długi, a samorząd jako organ założycielski takiego przekształcenia nie dokona, wówczas sam będzie musiał pokryć zobowiązania. W przypadku powiatu raciborskiego nie wchodzi to w grę, bo starostwo nie ma pieniędzy. Stanie więc przed koniecznością komercjalizacji lecznicy, wierząc, że Warszawa, jak obiecuje przy dyskusji nad projektem, sypnie groszem na choćby częściowe pokrycie istniejących już zobowiązań.
- To oczywiste, że rząd szuka rozwiązań, w których to samorządy będą winne ewentualnym likwidacjom szpitali – mówi wprost starosta Adam Hajduk. – Teraz to zoz-y można zadłużać, a w spółkach wiadomo, są pewne progi, po których w grę wchodzi już tylko upadłość. Rząd wtedy powie: - to powiaty są winne, bo nie umieją gospodarować – dodaje rozgoryczony.
Przy mniejszych kontraktach na 2011 powiaty już teraz wezmą na siebie społeczne niezadowolenie z ograniczenia świadczeń i zwolnień wśród kadry. Ta ostatnia nie będzie z pewnością zadowolona ze zmian systemów wynagradzania. Te bowiem będą miały ograniczyć wydatki na koszty osobowe.
Jeśli rząd zrealizuje swoje zamiary, to co dalej? Czym różni się szpital w obecnej formie publicznego zoz-u od spółki? Spółka kapitałowa, z ograniczoną odpowiedzialnością albo akcyjna, będzie nadal, tak jak zoz, kontrolowana przez powiat jako udziałowca lub akcjonariusza, tyle, że zaostrzą się reguły gry związane z wynikiem finansowym. Spółka powinna zarabiać a przynajmniej nie generować strat. Te co prawda mogą okresowo wystąpić, ale w określonych granicach, za którymi jest już postępowanie upadłościowe. Może mu zapobiec dokapitalizowanie spółki, ale wiadomo, że samorządy na to nie stać, bo chodzi o dziesiątki milionów złotych. Efekt będzie więc taki, że część szpitali zniknie z rynku.
Szpital jako spółka będzie prawdopodobnie mógł udzielać odpłatnych świadczeń dla tych, którzy nie chcą stać w kolejkach. Dziś, jako zoz, nie może tego robić, choć, jak zapewnia dyrekcja w Raciborzu, byliby chętni. W polskiej służbie zdrowia rozwija się co prawda dynamicznie prywatna przedsiębiorczość, ale kontrakty z NFZ nadal są dla niej podstawą bytu, bo mimo obietnic Sejm nie uregulował kwestii dodatkowych ubezpieczeń. Trudno zatem zakładać, że pacjent prywatnie będzie finansował kosztowne procedury, tym bardziej ten zaawansowany wiekowo i niezamożny. Płatne świadczenia będą więc stanowić ułamek przychodów lecznic, w tym w Raciborzu, bez decydującego wpływu na ich wynik finansowy.
Wynik może się polepszyć tylko wówczas, jeśli zostanie w pełni wykorzystana baza przy Gamowskiej oraz obłożenie łóżek. Już w zeszłym roku dyrekcja sygnalizowała, że mogłaby obsłużyć znacznie więcej pacjentów, gdyby był kontrakt. Mówiąc wprost - ratunkiem dla szpitala jest znaczące zwiększenie przychodów przy ścisłej kontroli kosztów. - Brakuje nam 6 mln zł do kontraktu na szpital żeby nie bać się strat i spokojnie prowadzić działalność - zapewnia dyrektor lecznicy Ryszard Rudnik, zwolennik przekształcenia w spółkę.
Jaki skutek może przynieść projektowana ustawa? W trakcie dyskusji nad rządowym projektem słychać głosy, że starcia z nową rzeczywistością nie wytrzymają małe szpitale, w starych obiektach. Te nie będą bowiem w stanie bilansować swojej działalnością i w konsekwencji upadną, oddając kontrakty i pacjentów dużym jednostkom. Szpital w Raciborzu do takich należy i ma potencjał, by obsługiwać większą liczbę pacjentów spoza powiatu raciborskiego.
- Dziś nie ma co gdybać. Nie znamy szczegółów, nie wiemy, czy ustawa wejdzie w życie. Jednego natomiast jestem pewny. Rząd szuka kolejnego chytrego wybiegu – kończy starosta.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany