List do redakcji: Senator Ewa Gawęda o brudnych rozgrywkach przeciwko niej
Oświadczenie Senator Ewy Gawędy w związku z brudnymi rozgrywkami kierowanymi przeciw niej w ostatnich dniach.
Szanowni Państwo,
Wielokrotnie zapewniałam, że nie chcę brać udziału w różnych politycznych gierkach, tylko skupiać się na mojej pracy i współpracy ze wszystkimi, którym na sercu leży dobro Śląska i Polski. Niestety, mimo że sama nikogo nie atakuję, ani nawet nie używam w swej kampanii negatywnego języka, brudne, przedwyborcze rozgrywki dopadły mnie w ostatnim tygodniu przed wyborami. Dziękuję za wszystkie Wasze pytania odnośnie dwóch szkalujących i manipulacyjnych artykułów (plus kilka omówień), które ukazały się w części mediów i przepraszam, że ustosunkuję się do nich zbiorczo, gdyż na kilkadziesiąt godzin przed wyborami i niespełna 24 godziny przed ciszą wyborczą, naprawdę nie jestem w stanie wszystkim Wam poświęcić czasu, a nie chcę nikogo pominąć. Dlatego przesyłam w kilku punktach moje stanowisko. Proszę, doczytajcie do końca, bo warto.
Nie mam z omawianą sytuacją nic wspólnego. Nigdy nie rozmawiałam w opisanej sprawie z komendantem Wiesławem Dryją. Opisane artykuły pełne są kłamstw i manipulacji. Aby zobrazować wam ich skalę i bezczelność powiem tylko, że poseł Adam Gawęda (a prywatnie mój mąż) nie mógł „załatwić” niczego swojej bratanicy (jak napisano), gdyż… nie ma brata. Jak można wywnioskować, w związku z tym nie może mieć też bratanicy. Mam nadzieję, że pozostałe kłamstwa i manipulacje odwołają sami autorzy tych paszkwili – natychmiast po wyborach przeanalizujemy możliwość prawnego dochodzenia swoich praw w związku z publikacją nieprawdziwych treści. Na pytania autorów skierowane do posła Adama Gawędy udzielona została obszerna odpowiedź.
Niestety, autorzy nie uwzględnili jej w rzetelny sposób w swoich tekstach, gdyż zapewne wyjaśnienia zburzyłyby postawioną z góry tezę, krzywdzącą dla posła Adama Gawędy (a pośrednio także mnie). Żaden z dziennikarzy opisujących rzekomą nieprawidłowość nie próbował nawet skontaktować się z drugim, z głównych „bohaterów” artykułów, czyli policjantem. Potraktowano go niestety jako „mięso armatnie” w tej sprawie, zapewne także dlatego, że mógłby wyjaśnić, jak było naprawdę. A to znów mogłoby zburzyć założoną tezę. Gdyby policjanta zapytano, to potwierdziłby, że zwrócił się do posła Adama Gawędy z prośbą o pomoc, bo uważał, że jednym z obowiązków posła jest pomaganie ludziom w potrzebie, gdy normalne procedury zawodzą. I że przyszedł ze swoim problemem dopiero wtedy, gdy pomocy odmówił mu ówczesny Komendant KPP Wodzisław Śląski, który dziś ustroił się w szaty oskarżyciela, w myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak.
Nie rozwijam tego wątku, gdyż postępowanie związane ze skargami również innych policjantów na mobbing ze strony Komendanta jest wciąż prowadzone. Chcę podkreślić, że bezinteresowne wsparcie posła Adama Gawędy, okazane policjantowi w trudnej sytuacji życiowej, nie wiązało się z jakąkolwiek wymierną korzyścią, ani dla policjanta, ani dla posła. Nie wiązało się też z żadną stratą czy dodatkowym kosztem dla policji. Jej jedynym celem była zmiana toksycznego środowiska pracy policjanta na inne, w którym szanuje się ludzi, a ludzie odwdzięczają się solidną pracą dla mieszkańców i dla Polski. I na koniec crème de la crème, którego nigdy bym pewnie nie ujawniła, gdyby nie bezpardonowy i brutalny atak byłego komendanta.
Otóż komendant Dryja już półtora miesiąca temu straszył mnie konsekwencjami z jego strony, jeśli będziemy (razem z posłem Adamem Gawędą) kontynuować interwencję związaną z troską o należyte warunki pracy w podległej mu komendzie. Mało tego, groźby, lekko tylko zawoalowane, kierował także w stosunku do swojego przełożonego - Komendanta Wojewódzkiego Policji. Poniżej ujawniam fragment jednej z wiadomości sms, którą komendant przesłał do mnie 25 sierpnia, aby zobrazować, że planowanie podłej kampanii wyborczej zaczęło się już dawno temu (cytat bez żadnych skrótów, pisownia oryginalna):
„Cieszę się bardzo, że są wybory bo będę też razem z państwem Gawęda twarzą medialną dzienników ogólnopolskich i mediów lokalnych, być może również telewizji TVN 24. Ujawnię wszystkie podłe rzeczy które mi zrobili niszcząc moją karierę w Policji. A że pan Komendant Wojewódzki miał w tym udział nie zapomnę też o nim. Na marginesie 20 sierpnia spotkałem się z p. Adamem ale nie chciał się dogadać”.
A skoro poseł „nie chciał się dogadać” to plan bezczelnej zemsty, wpleciony w kampanię wyborczą, przy użyciu mało dociekliwych mediów (nie śmiem nawet przypuszczać, że powody mogły być inne…), został wprowadzony w życie.
Ponieważ nie mieści mi się w głowie, że z powodu tak nieprawdziwych zarzutów można było przeciw mnie wytoczyć medialne działa tego kalibru, to nieuchronnie przychodzi mi do głowy ważne pytanie: Czyim potężnym interesom w czasie pełnienia mojej senatorskiej służby tak mocno zagroziłam, że posuwają się aż do tak ordynarnych działań, żeby tylko zmniejszyć moje szanse w wyborach? Czy naraziłam się wtedy, gdy jako jedyna zadawałam z trybuny senackiej trudne (także pod adresem rządu PiS) pytania o sytuację i przyszłość firmy Rafako? Czy może wtedy, gdy ujęłam się za źle traktowanymi pracownikami spółki SiG? A może wtedy, kiedy zajmowałam się składowiskiem toksycznych odpadów w Rydułtowach? Obecnie warunkami pracy policjantów…itd. Wówczas też byłam zastraszana, tyle że w inny sposób.
Choć może zabrzmi to górnolotnie, wierzę, że prawda i sprawiedliwość w tej sprawie jednak zwyciężą, a media wyciągną z tego przypadku wnioski i nie będą w przyszłości tak łatwym narzędziem do prowadzenia manipulacji i przedwyborczych rozgrywek. Jeśli ma być w naszym kraju tak, że poseł i senator będzie musiał się bać medialnego linczu z powodu absurdalnych lub wymyślonych zarzutów to nasza parlamentarna służba nie ma sensu. Nie pomożemy wtedy wielu krzywdzonym ludziom, nie pomożemy praworządności i sprawiedliwości w naszym kraju. Naprawdę tego chcemy?
Ewa Maria Gawęda
Senator RP
Oświadczenie dotyczy: Onet.pl i TVN24 o zdjęciu z list PiS małżeństwa Gawędów
Komentarze (0)
Dodaj komentarz