Krew to najlepszy posag dla dziecka

- Coraz częściej kobiety nie chcą rodzić w raciborskim szpitalu, bo jest problem z pobraniem krwi pępowinowej z komórkami macierzystymi - twierdzi radny powiatowy i ginekolog Marceli Klimanek. Dyrekcja lecznicy zapewnia, że nie jest przeciwko pobieraniu, ale trzeba dokładnie ustalić procedury.
Pobranie krwi pępowinowej i przechowanie jej w prywatnym banku to wydatek rzędu kilku tysięcy złotych. Ponosi go pacjentka. - Rocznie usługa przechowania kosztuje 300-400 zł, ale ceny spadają - mówił na sesji radny Klimanek, ginekolog-położnik w raciborskim szpitalu. Stwierdził, że sporo kobiet nie chce rodzić w Raciborzu, bo nie można tu pobrać krwi pępowinowej. Wolą jeździć do innych lecznic czy klinik, gdzie jest to możliwe. Klimanek nie krył, że jest pod wrażeniem postępów medycyny w kwestii komórek macierzystych. Mówił o śmiertelnym przypadku białaczki w swojej rodzinie, który być może skończyłby się inaczej, gdyby rodzice zachowali dla dziecka komórki macierzyste. - To najlepszy posag, jaki możemy dać dziecku - zachwalał i jednocześnie pochwalił się, że sam pobierał już krew pępowinową w nagłym przypadku porodu w raciborskim szpitalu.
Jak się okazało, był to na razie jedyny taki przypadek w Raciborzu. W innych miastach jest ich więcej za sprawą prywatnych banków. To one dostarczają na sale porodowe igły, zbiorniki, termosy, taśmy, alarmy, a pod szpital kuriera, który natychmiast po porodzie przewozi materiał do Krakowa albo Katowic. Dzień później informują pacjentkę, czy było to skuteczne pobranie. Zabieg może wykonać upoważniony przez nich medyk.
Klimanek chciałby, by pobrania odbywały się bez przeszkód w Raciborzu. Przeszkód generalnie nie widzi też dyrekcja, ale jest ostrożna. - Nie będzie pobrań do czasu ustalenia procedur, kto i za co odpowiada - mówił dziś na sesji Rady Powiatu. Zdaniem dyrektora Ryszarda Rudnika, pobranie to zbyt poważna rzecz, by godzić się na działanie bez jasnego określenia odpowiedzialności. - Można sobie wyobrazić procesy, jakie mogą z tego wyniknąć - dodał. Mówił o problemach z materiałem, który dostarczają prywatne banki poza szpitalną apteką, i osobach odpowiedzialnych za zabieg. Według przepisów, jak twierdzi dyrektor, może tego dokonać tylko lekarz transplantolog, a w Raciborzu takiego nie ma.
- Ten transplantolog to widzimisię radcy prawnego szpitala - grzmiał Klimanek, zarzucając swojemu przełożonemu dezinformację. Jego zdaniem, wszelkie ryzyko jest po stronie pacjentki, a nie szpitala, zaś każdy bank może upoważnić lekarza do pobrania. - Nawet Kościół katolicki mówi, że narządy nie są nam potrzebne w niebie i pozwala je pobierać. Musimy zwalczać taki tryb myślenia, takie usilne trzymanie się przepisów - atakował dyrektor Rudnika.
Ten odpowiedział, że w przeciwieństwie do radnego dokładnie przestudiował umowy z bankami krwi i sprawa nie jest taka prosta, jak przedstawia ją Klimanek. - Nie powiedziałem, że jestem przeciwko pobieraniu komórek macierzystych, ale nie pozwolę na to bez precyzyjnych procedur - zakończył.
G. Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany