Forma i kolor w rzeźbie
W Strzesze zaprezentowano wczoraj kilkumiesięczne efekty prac grupy uczęszczającej na zajęcia rzeźby prowadzone w RCK. Najciekawsze dzieła ozdobiły główny hol Domu Kultury. Były to w większości formy niemalże ludzkich rozmiarów, charakteryzujące się ciekawym kształtem i kolorem.
- Zajęcia trwały od września 2008 i zainteresowały 25 osób w wieku od 3 do 25 lat, dlatego powstały dwie grupy – starsza i młodsza. Przez ten czas naprawdę wszyscy ciężko pracowali, bo trzeba przyznać, że w przypadku rzeźby 95 % to ciężka praca, a tylko 5 to talent. Do tego dochodzą samozaparcie, silna wola i serce włożone w to, co się robi – stwierdza prowadząca warsztaty Katarzyna Baron – Rogula, której zaangażowanie zostało nagrodzone bukietami kwiatów.
Wernisaż odbywał się w wyjątkowej atmosferze. Prezentowanym formom towarzyszyło oryginalne, kolorowe oświetlenie oraz tło muzyczne, będące dziełem Alicji Ploch – Burdy. Wśród zwiedzających wystawę dominowali autorzy prac, ich rodziny i przyjaciele, wszyscy zachwyceni ostatecznym efektem. Jednak jego osiągnięcie nie było wcale takie łatwe…
- Było naprawdę ciężko, a składanie siatki było najgorsze, bo wszystko wbijało się w ręce – tłumaczy Martyna Kowalczyk, która wspólnie z koleżanką wykonała pracę zatytułowaną Dokąd zmierzasz? – Jako mama jestem zaskoczona, że dwie trzynastolatki zrobiły rzeźbię tak dużych rozmiarów. Rzadko chodzę na tego typu imprezy. To świetna niespodzianka na Dzień Matki. Bardzo podobają mi się wszystkie prace i sam klimat spotkania – dodaje Kornelia Kowalczyk – mama Martyny.
- Na zajęcia do pracowni rzeźby przychodzę już od kilku lat, zawsze raz w tygodniu. Jest bardzo fajnie. Przy okazji prac robimy okazjonalne ozdoby. Anioł, którego można tu dzisiaj zobaczyć, na co dzień stoi u mnie w domu – podarowałam go mamie na Boże Narodzenie. Druga moja rzeźba nosi tytuł Bez nazwy, bo z każdej strony wygląda inaczej – relacjonuje Joanna Ptak.
- Moja rzeźba A kto to? powstawała dwa miesiące. Tworzą ją pręty owinięte metalową siatką. Na to został położony specjalny bandaż i zaprawa gipsowa. Później było szlifowanie, malowanie farbą i oliwienie. Bardzo lubię zwierzęta, interesują mnie dinozaury i żyrafy. Zdecydowałem więc, że będzie to moje wyobrażenie żyrafy, która ma długie nogi, a zamiast typowego tułowia i długiej szyi, coś trochę innego. Do tego wszystkiego dodałem jeszcze lustro, w którym każdy może się przejrzeć i zobaczyć swoje marzenia. Zajęcia są naprawdę super. Moja mama zobaczyła plakat na mieście i zaproponowała, że mnie zapisze, w ten sposób trafiłem tu we wrześniu – mówi Jakub Gomułka.
- Zrobienie Flaminga nie było bardzo trudne, chociaż raz pobrudziłam sobie całe spodnie. Już nawet nie pamiętam, skąd wziął się pomysł, żeby to był właśnie flaming – stwierdza ośmioletnia Zuzia Szczyrba.
Jedynym minusem wystawy jest to, że szybko zniknie, bo w Strzesze nie ma w tej chwili miejsca, gdzie rzeźby mogłyby być stale wystawiane. Ze względu na kruchość materiału, z którego zostały wykonane, nie mogą zostać przewiezione do siedziby RCI przy ulicy Długiej. – To groziłoby uszkodzeniem tłumaczy Katarzyna Baron – Rogula.
Iwona Świtała
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany