Przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka na procesie Anny Ronin
Sprawa ma swój początek w październiku zeszłego roku. Podczas konferencji prasowej na przystani kajakowej radna Ronin wezwała Mirosława Lenka do dymisji, ujawniając, że w jego domu wpisywano komentarze w trakcie wyborów w 2014 r. Stały się one przedmiotem postępowania prowadzonego przez gliwicką prokuraturę, a dotyczyły rzekomych związków Ronin z Odnową w Duchu Świętym. Sprawa hejtu została przez śledczych z Gliwic umorzona, a konferencją nad Odrą zajęła się raciborska prokuratura, stawiając Ronin zarzut z art. 241 kk (kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2), a potem kierując do sądu akt oskarżenia. Zdaniem raciborskich śledczych wypełniła znamiona przestępstwa, ujawniając informacje dotyczące M. Lenka z postępowania w Gliwicach.
Obrońca radnej wnioskował o umorzenie sprawy. Ronin uważa, że jest niewinna, twierdzi, że już przed konferencją krążyły na mieście plotki dotyczące wpisów, a o sprawie powiadomiła Helsińską Fundację Praw Człowieka. Fundacja monitoruje sprawę (wide HFPC o zasadach odpowiedzialności za nieuprawnione ujawnienie materiałów śledztwa - czytaj TUTAJ). Jej przedstawiciel obecny był dziś podczas trzeciej rozprawy. Zeznawał radny Dawid Wacławczyk, potwierdzając, że przed konferencją nad Odrą krążyły po mieście plotki o tym, że z domu prezydenta wpisywano komentarze. Do sądu wpłynęły wczoraj z Gliwic akta sprawy o tzw. hejt. Sąd chce się z nimi zaznajomić. Kolejna rozprawa odbędzie się 10 października.
(w)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany