Lider z Gaszowic nie sprostał gościom z Jankowic

Niezwykle ciekawie zapowiadało się dzisiejsze spotkanie rezerw gaszowickiego Dębu z drużyną LKS Jankowice. Gospodarze liderują II grupie klasy B, goście przed tym spotkaniem zajmowali szóstą pozycję w tabeli, tracąc do wspomnianego lidera siedem punktów. Ci, którzy śledzą tabelę tej grupy, wiedzą, jak ciasno zrobiło się w jej górnej części i jakie emocje towarzyszą każdemu spotkaniu.
Środowy mecz rozgrywany na boisku w Łukowie Śląskim rozpoczął się od huraganowego naporu graczy Zbigniewa Zdrzałka. Dąb, który w dwóch ostatnich spotkaniach zaliczył dwie niespodziewane porażki, niemalże nie schodził z połowy swojego rywala. Wyglądało to tak, jakby lider zamierzał rozstrzygnąć losy spotkania jeszcze w pierwszej jego odsłonie, zmazując w ten sposób plamę dwóch ostatnich, dość istotnych potknięć. Podopieczni Michała Wilka w słabszych dla siebie pierwszych dwudziestu minutach sprawiali wrażenie zaskoczonych takim stylem gry rywala i kilka razy wracali z przysłowiowej dalekiej podróży. Z ewidentnego letargu otrząsnęli się jednak dopiero po utracie pierwszego gola w 18. minucie gry, kiedy to po kolejnym zamieszaniu na polu karnym gości Rafał Mandrysz nie dał szans Sylwestrowi Kalembie. W kolejnych minutach pierwszej połowy meczu goście zniwelowali przewagę lidera i coraz pewniej poczynali sobie na boisku, szukając okazji do odrobienia niewielkiej póki co straty. Kilka razy byli blisko, ale znaleźli ją dopiero w 43. minucie gry po jakże ważnym dla morale drużyny i efektownym trafieniu Roberta Maksonia. W ten sposób mecz na swoim półmetku w zasadzie rozpoczął się od nowa.
W drugiej odsłonie gry powtórzyła się niemal analogiczna sytuacja do tej z początku meczu. Piłkarze Dębu z Gaszowic ruszyli z furią na bramkę Kalemby, nie pozwalając graczom Michała Wilka na przejście środkowej linii pola gry. W efekcie tego forsownego szturmu już w 55. minucie po golu Sebastiana Szymury lider znów cieszył się z jednobramkowego prowadzenia. Tymczasem utrata gola po raz drugi zamiast podłamać, wyzwoliła w graczach LKS Jankowice pozytywne pokłady piłkarskiej złości. Ledwie minutę później przepięknym i potężnym strzałem z okolic połowy pola gry popisał się Marek Harnasz, a golkiper gospodarzy Krzysztof Gwóźdź nie zdążył nawet zareagować. Wyrównujący gol Harnasza, który wprawił graczy trenera Zdrzałka w pewne osłupienie, był czymś w rodzaju podmuchu wiatru w żagle drużyny gości. Teraz to oni byli stroną atakującą i przeważającą. Gospodarze opadli z sił, choć ich kontry do samego końca były bardzo groźne. Ale gole w tym meczu zdobywali już wyłącznie piłkarze drużyny przyjezdnej. Autorami kolejnych trafień dla drużyny Michała Wilka byli: Łukasz Szendzielorz w 64. minucie oraz Tomasz Stroka w 67. i w 90. minucie gry. Ostatnia bramka padła z rzutu karnego za faul na jego skutecznym egzekutorze. Po szybkim, bardzo emocjonującym i obfitującym w gole spotkaniu druga drużyna GKS Dębu Gaszowice uległa na własnym boisku LKS Jankowice 2:5 (1:1) i była to już trzecia z rzędu porażka lidera. Arbiter główny spotkania: Grzegorz Gajda. Asystencji: Kamil Jureczko i Dominik Noga.
h.mac
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany