Siedem minut deszczu i przez wieś płynie rzeka. Winni rolnicy? [FOTO i WIDEO]

Woda, jak co roku spłynęła z pól, gdzie uprawiana jest kukurydza. W tym roku jednak mieszkańców zdumiało tempo. Wystarczyło siedem-dziesięć minut, by ulice koło OSP i domu kultury - ulice Kuchelnicka, Mikołaja Kopernika i Rostka zamieniły się w rwące potoki. Na miejsce skierowano zastępy z wszystkich jednostek miejscowej OSP, a także posiłki z Bolesławia w gminie Krzyżanowice oraz zastęp zawodowy z Raciborza. W zeszłym roku podobnych zdarzeń było kilka - w maju, czerwcu i sierpniu.

- Droga redakcjo, proszę przypomnieć wszystkim, że ostatnia powódź nie była rok temu, a tydzień temu w piątek. Panie Burmistrzu proszę nie mówić ludziom bzdur, że ludzie nie maja zalanych piwnic, bo my od zeszłego piątku czyli od tygodnia pompujemy. Zamiast robić to, co trzeba, czyli kanał burzowy, po naszymu kanaliza, to jakiś rynek robicie, cholera wie po co. Rok temu daliście ludziom chociaż 5m3 wody, żeby sobie mogli chodnik umyć, żeby się nie kurzyło jak wyschnie, w tym roku nawet tego nie możecie zrobić. Jeśli nie dajecie rady, ustąpcie proszę miejsca swoje dla innych lepszych, może im się uda bo ten temat się już nudny robi... Proszę przemyśleć sprawę jak CHŁOP. Pozdrawiam - to treść jednego z komentarza pod tekstem.

- Droga redakcjo, przeczytałam komentarz jednego z mieszkańców naszej ulicy i chciałam trochę stanąc po stronie gminy, ponieważ jakieś dwie godziny przed tą burzą jak i we wtorek oczyszczali wszystkie rowy. Winą niestety jest blisko zasiana kukurydza. W zeszłym roku jak i w tym tuż przy naszych domach rolnicy zasadzili kukurydzę. Proszę mi wierzyć, mieszkam tuż przy polu i widzę skąd bierze się taka powódź. Tak źle nigdy nie jest kiedy w okolicy rośnie coś innego. Przez to właśnie rowy są daremnie czyszczone, ponieważ zawsze ziemia z tych pól zleci i zapcha wszystkie rury. Piszę do państwa, a nie udzielam się w komentarzach, bo nie chce hejtu. Wiadomo, każdy myśli inaczej, ale prawdą jest to, że Ci co mieszkają przy polach, wiedzą najlepiej, że kukurydzy nie powinno się siać przy domach, a najlepiej jakby była siana na równym polu. To samo z ziemniakami. W innych krajach jest taki zakaz i w niejednej wiosce słyszałam, że to jest główną przyczyną takich zdarzeń. Tutaj też powinno zrobić się taki zakaz. Od gminy słyszeliśmy tylko, że prosili już rolników o to, by przy budynkach mieszkalnych uprawiali coś innego. W nagrywaniu tego starałam się uchwycić to jaka jest prawdziwa przyczyna. Z poważaniem, mieszkanka Borucina - tej treści korespondencję oraz film otrzymaliśmy na naszą redakcyjną skrzynkę.

O komentarz poprosiliśmy burmistrza Andrzeja Strzedullę. Oto treść odpowiedzi: - Szanowni Państwo, w odpowiedzi na pismo mieszkanki Borucina jak i uwagi mieszkańców chciałbym podkreślić, że problem zalewającego ulice Borucina błota spływającego z pól w rezultacie nawalnych opadów deszczu jest traktowany bardzo poważnie. Rowy melioracyjne są odmulane na bieżącą, w ciągu ostatniego rok nastąpiło to kilkakrotnie, podobnie sytuacja ma się ze studzienkami. Ukształtowanie terenu w Borucinie powoduje że cała woda opadowa spływa w jeden centralny punkt, olbrzymia większość zlewni jest zajęta pod uprawy rolne. Dużą część upraw stanowi kukurydza, której sposób siania oraz system korzenny nie wiążą gruntu, co powoduje spływanie wód opadowych wraz z błotem. W przypadku pszenicy czy rzepaku taki problem występuje z o wiele mniejszą intensywnością. Podczas spotkań z mieszkańcami wielokrotnie prosiliśmy rolników o dobór rodzaju upraw uwzględniający nachylenie terenu, niemniej jednak w naszym systemie prawnym nie ma rozwiązań, które dałyby możliwość nakazania właścicielowi gruntu rolnego stosowanie określonych upraw. W innych państwach takie regulacje obowiązują, gdzie w zależności od nachylenia można stosować określone uprawy. Po ubiegłorocznych podtopieniach kilkukrotnie występowaliśmy do Wojewody Śląskiego o wsparcie w ramach usuwania zniszczeń na skutek gwałtownych zjawisk atmosferycznych, została sporządzona dokumentacja techniczna na budowę drugiej nitki kanalizacji deszczowej od budynku Domu Kultury aż do wylotu do rowu otwartego w kierunku Bojanowa. Wojewoda odmówił wsparcia tej inwestycji, a z budżetu gminy wydatek kilku milionów złotych na ten cel jest nie do zrealizowania. Powyższa inwestycja nie rozwiązałaby kompleksowo problemu spływania błota z pól na ulice. Poprawie uległa by sytuacja w rejonie Domu Kultury. Rozbudowa kanalizacji deszczowej z rejonu remizy OSP aż do Domu Kultury jest niemożliwa ponieważ kanalizacja biegnie przez prywatne posesje, często nawet jest zabudowana budynkami. Jedynym skutecznym rozwiązaniem problemu wydaje się budowa systemu ograniczającego nagły napływ spiętrzonej wody z błotem do miejscowości poprzez budowę małych zbiorników retencyjnych w kluczowych miejscach wokół Borucina, taka dokumentacja jest obecnie opracowywana i wierzę, że środki na budowę w budżecie się znajdą. Rozważany jest także wykup pasów gruntu prostopadle do spływającego błota i obsiania trawą w celu odmulenia spływającej wody.