Wiatr zaczyna wiać z innej strony. Na komisji gospodarki o raciborskim szpitalu

– Mam nadzieję, że nikt nie traktuje naszych działań, jako próby usunięcia chorych z naszego szpitala. Nasze działania mają polegać na dążeniu do rozbudowy oddziału zakaźnego. Widać już teraz, że wiatr zaczyna wiać z innej strony. Być może rządzący wzięli pod uwagę, że może to potrwać dłużej, więc takie decyzje są zapowiadane. Wysłaliśmy jednak pisma do wojewody, ministra i premiera, by coś zadziałać. Staramy się usunąć szpital w Raciborzu z listy szpitali jednoimiennych. Była to bowiem decyzja odgórna, od której nikt nie chciał się odwołać. Razem ze szpitalem z Raciborza zniknęły przychodnie, co dla wielu oznacza prawdziwe katusze. Teraz z kolei dowiadujemy się, że w Gliwicach utworzony został kolejny szpital jednoimienny. Czy tak nie można było zrobić od razu, w ogóle pomijając Racibórz? Można odnieść wrażenie, że jesteśmy pominięci. Wpierw uważa się bowiem, że nie ma możliwości, by tylko część szpitala była przeznaczona dla chorych z koronawirusem. Teraz natomiast mówi się, że 1 czerwca ma nastąpić otwarcie przychodni. Nie warto jednak sięgać do tyłu. Epidemie i pandemie będą się pojawiać, więc powinno być jeszcze przed jej początkiem wiadomo, które szpitale zostaną ewentualnie przekształcone. Mogę zdradzić, że planujemy organizację konferencji naukowej opisującej wszystkie zagadnienia i decyzje związane z tegoroczną epidemią. Szczegóły postaram się podać w czerwcu – powiedział przewodniczący Piotr Klima.

Wystąpienie w czasie komisji wygłosił także zaproszony przez przewodniczącego Klimę Marek Labus, lekarz, menedżer służby zdrowia, krytykujący ostatnie poczynania władz powiatu. - Nie jest tajemnicą, że mamy największy kryzys służby zdrowia w powiecie od wielu lat. Był stan wojenny, powódź, przenosiny szpitala – za każdym razem działała. Teraz mamy epidemię koronawirusa i nagle w powiecie nic nie działa. 8 marca 2020 weszła w życie ustawa COVID, która w paragrafie dziesiątym mówi o przekształcania szpitali. W mojej ocenie nie da się przekształcić szpitala w szpital zakaźny omijając te przepisy, a tylko przekształcenie w oparciu o tę ustawę daje ochronę szpitalowi, polegające między innymi za zabezpieczeniu finansowania. Jest także zapis, że jeśli szpital poniesie szkodę, to wtedy minister zdrowia musi tę szkodę naprawić. Co się stało w Raciborzu? Ja mam ogromny żal do obu rad, starosty, prezydentów. Żadne z tych ciał nie oponowało. Starosta nawet twierdził, że stoi murem. Tak naprawdę do dzisiaj nie wiemy, kto ten szpital przekształcił. Nie w porządku jest także to, że blokowano zwołanie sesji Rady Miasta, a Rada Powiatu w ogóle została odwołana. W wielu województwach stało się tak, jak mówił starosta, że ludzie zostają wezwani do wojewody. Nie wiem, jak przebiegało spotkanie, ale wiem, że nie było protokołowane. Na tym spotkaniu zapadły jakieś decyzje, ale dziwię się, że tak naprawdę nikt z państwa nie zapytał, co. To poskutkowało tym, że z dnia na dzień rozpoczęła się ewakuacja pacjentów. Polecenie wojewody jest tak napisane, że naprawdę z niego nic nie wynika. Jakby tego było mało, starosta nie dostał polecenia na papierze nigdy. Mam potwierdzenie osobiście od starosty. Mógł się z nim zapoznać dopiero 24 marca, w sekretariacie szpitala. Dziwię się także temu, że choć minęły trzy miesiące, to nikt nie zamówił odpowiedniej ekspertyzy prawnej. Pragnę także zauważyć, że całkowicie pominięto Radę Społeczną Szpitala. Ta nie zebrała się do dziś. Skoro struktura de facto nie została zarejestrowana, to można przypuszczać, że szpital działa obecnie w sposób nielegalny. Tutaj zdecydowanie powinni pochylić się prawnicy – mówił ekspert Marek Labus.

- Inną sprawą jest finansowanie. Szpital jest wpisany na listę NFZ, ale z tego co wiem, brakuje na niej naszego raciborskiego pogotowia. Raciborska lecznica dostaje pieniądze, ale nie za soczewki, nie za biodra i nie za porody. Jest to więc strata, której nie odrobi. Mało tego. Zarówno staroście, jak i dyrektorowi szpitala nie groziło nic za ewentualne niewykonanie polecenia. Dopiero nowelizacja ustawy z 18 marca wprowadziła możliwość zawieszania dyrektorów z prawem do pełnego wynagrodzenia. Jestem nie od dziś menagerem zdrowia i mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że nie było możliwości przekształcenia w dwa dni. Dodatkowo, teraz się okazuje, że przychodnie mogą być reaktywowane w szpitalu. Starosta twierdził, że taki był plan od początku, co jest nieprawdą. Wszyscy bowiem pamiętamy, że sam starosta apelował do prywatnych podmiotów o przejęcie kontraktu z NFZ. Podsumowując, rozwalono służbę zdrowia w powiecie, a to wszystko jest pokłosiem tego, że ktoś pojechał na spotkanie, na którym nie wiadomo co ustalono. To po części także państwa wina. Zajmujecie się dłużej systemem odpadów aniżeli szpitalem – dodał M. Labus.

- Wiadomo, że szpital wróci kiedyś do stanu normalnego. I tak, jak jest ścieżka przekształcenia na szpital jednoimienny, tak ścieżka powrotu do normalnego stanu rzeczy nie istnieje. Muszą być jakieś rozwiązania prawne by się z tego wycofać. Rozwiązania te muszę gwarantować poszanowanie praw pacjentów, pracowników, by tego nie robić z dnia na dzień. Charakterystyczną rzeczą z odmrażaniem tych szpitali jest to, że nie mówi tego teraz wojewoda, a ministerstwo. W mojej ocenie procedury powinny być jasne, by nikt nie doznał uszczerbku, a cały ten ambaras odwrócić. Niestety, odnoszę wrażenie, że większość działań to stworzenie przykrywki dla starosty i dyrektora szpitala – zakończył ekspert.

Po wystąpieniu przyszedł czas na dyskusję. – Nie jest tak, że Rada Miasta unikała tego tematu. Zarówno pan Marek Labus jak i pan przewodniczący wiedzą, że podjęliśmy próbę zwołania rady. Zostaliśmy za to nazwani oszołomami. Była też próba stworzenia porozumienia w Radzie Miasta by się spotkać i te problemy omówić. Czy nasze obecne próby okażą się skuteczne, czy nie, dowiemy się wkrótce – stwierdził radny Henryk Mainusz. – Ja nie powiedziałem, że nikt z rady nie zabrał głosu. Powiedziałem, że brakuje mi stanowiska Rady Miasta, prezydenta, zarządu powiatu. Nikt nie wie, kto jest za to odpowiedzialny. Wiadomo, że wojewoda wziął to na siebie, mówiąc że możemy być dumni – odparł zaproszony gość.

- Nieprawdą jest, że nie spytano pana prezydenta o spotkanie. Prezydent powiedział, że zabronił mu wojewoda, że takich informacji może udzielać tylko rzecznik wojewody. Powinno się zwołać nadzwyczajną sesję Rady Miasta, by powiedzieć, że będziemy bez szpitala, tego jednak nie zrobiono – powiedział radny M. Fica. – Przede wszystkim należało zrobić analizę prawną, by wiedzieć co grozi za odmowę takiego przekształcenia. Na gwałt zwołano zarząd powiatu w dniu wyjazdu do Katowic, by przekazać środki do budżetu powiatowego. Wydaje mi się więc, że już wtedy wiadomo było, że coś jest na rzeczy – odparł Marek Labus.

Wystąpienie nie zaowocowało szerszą dyskusją.

Na zakończenie komisji doszło do dość nieprzyjemnej sytuacji. – Widzę, że nasz dzisiejszy gość jest ekspertem w wielu dziedzinach. Mamy w urzędzie problem z drukarkami, ale niestety pomieszczenia te są już zamknięte, a szkoda, bo może udałoby się panu go rozwiązać – skomentował prezydent Dariusz Polowy. – Panie prezydencie, ja się na drukarkach niestety kompletnie nie znam, a jeśli tylko tyle zrozumiał pan z mojej wypowiedzi, to trudno – odparł Marek Labus. Głos zabrał także radny Michał Szukalski. – Panie prezydencie, takie komentarze są w obecnej sytuacji naprawdę nie na miejscu – stwierdził. Mirosław Lenk dodał z kolei, że ta prezydencka wypowiedź pokazała „najwyższe standardy obecnej władzy”.