Działacze LKS Brzezie przyszli do urzędu rozmawiać o szatniach dla klubu

W poniedziałkowe popołudnie w sali kolumnowej raciborskiego magistratu odbyło się kolejne posiedzenie Komisji Rozwoju Gospodarczego, Budżetu i Finansów. Radni zajęli się uchwałami ważnymi dla miasta i jego mieszkańców. Jednym z punktów posiedzenia było wystąpienie przedstawicieli LKS Brzezie.

– Przyślijmy tutaj, by dowiedzieć się, jak to będzie z tą naszą szatnią, czy znajdą się środki na realizację? Zdajemy sobie sprawę, że kwota jest duża. Weźmy za przykład szatnię w Raszczycach. Wybudowali za 1,5 mln złotych i po roku użytkowania przecieka im dach. Jeśli mamy budować tanio, to lepiej postawić baraki i tam się przebierać. Wszędzie słyszymy, że ma to być tylko szatnia. Jest to nieprawda. W planie była także budowa sali sportowej, która lokalnej społeczności na pewno będzie potrzebna. Jak państwo wiecie, nasz obecny budynek jest już w bardzo złym stanie, sypie się. Za chwilę będziemy przebierać się pod namiotem – mówił Dariusz Kulikowski, prezes brzeskiego LKS-u.

- W żadnym stopniu nie neguję potrzeby budowy takiego obiektu, ale kwota jest naprawdę duża. Każdy przytaczał przykład Studziennej, która budowała go w czynie społecznym. Na Ocicach jest to kawałek pomieszczeń szkolnych. Podobnie jest w Markowicach. Na Płoni postawiono baraki, co na pewno jest znacznie mniejszym kosztem. Nie jestem jednak zwolennikiem budowy takich obiektów, bo te przy Sudeckiej mają już dziesięć lat i z pewnością przyda im się remont. Czy przeglądali państwo możliwość ograniczenia kosztów? – pytał przewodniczący M. Lenk.

Czytaj także Zaplecze dla LKS Brzezie maksymalnie za milion z miasta. Klub radnych Michała Fity wydał oświadczenie

- Rozważaliśmy możliwość podzielenia tego na dwa czy trzy lata. Okazało się jednak, że jest to niemożliwe, a przynajmniej tak nam mówiono. Byliśmy cierpliwi, ale ten obiekt tak czy inaczej będzie musiał powstać. Możemy iść na ustępstwo, by rozłożyć to na raty. Z tego co wiem wszystko jest już gotowe. Mówię teraz o projekcie. Czekamy jedynie na zielone światło. Gdy teraz zaczniemy przy tym grzebać, to trzeba będzie projekt robić na nowo. Szczególnie, że planowana była fotowoltaika. Być może trzeba będzie z niej zrezygnować, ale chcemy naprawdę tego uniknąć – odparł prezes LKS Brzezie.

- Jesteście teraz w A klasie, co jak na warunki raciborskich LKS-ów jest naprawdę dobrym rezultatem. Obawiam się jednak, że taki wydatek dla klubu z tego szczebla jest jednak nieco na wyrost – odparł przewodniczący Lenk. Zaproponował także, by prezes D. Kulikowski zorganizował spotkanie z radnymi, by przedstawić problem na miejscu.

Do dyskusji dołączył radny Leon Fiołka. – Jeśli pan przewodniczący pamięta, ta dokumentacja tworzona była za poprzedniej kadencji. Nie ma tam nic nadzwyczajnego, z czego można by zrezygnować. Mogliśmy to już dawno postawić, ale jeśli będziemy czekać jeszcze dłużej, to za chwilę dojdziemy do kwoty trzech milionów. Niekiedy się naprawdę dziwie. Chcemy dać na lodowisko, a nie chcemy dać sportowcom, którzy na pewno to wykorzystają. Obecnie klub liczy 45 sportowców, którzy zamiast siedzieć gdzieś na ławkach, robią coś pożytecznego. Czasem wydaje mi się, że dajemy pieniądze nie tam gdzie trzeba, a tam gdzie się potrzebne mamy wielkie opory. Projekt jest na miarę XXI wieku, to nie ulega wątpliwości, więc wypada by to właśnie tak wyglądało. W związku z tym apeluję, by te środki wygospodarować, bo za chwilę nie będzie można do obiektu wejść, gdyż może grozić katastrofą budowlaną – mówił radny z Brzezia.

Radna Anna Wacławczyk zaapelowała z kolei do radnych, którzy są przeciwni, by w końcu zmienili zdanie. – Jakość pamięta się o wiele dłużej niż cenę – powiedziała.

Piotr Klima stwierdził z kolei, że planowany obiekt mógłby być powiązany ze Zbiornikiem Racibórz. – To ważny obiekt, zarówno dla was jak i dla całego Raciborza. Czy może warto byłoby pomyśleć o połączeniu, by wspólnie się uzupełniać? Dodatkowo, jak sprawa wygląda ze środkami finansowymi z zewnątrz, tak by pokryć część lub nawet całość zapotrzebowania finansowego? – pytał.

- Jeśli chodzi o znalezienie środków z zewnątrz jest to trudne. W Brzeziu mieszka kilka „panów z pieniążkami”, ale nie są skorzy do pomocy. Mieliśmy niedawno stulecie, ale oszczędziliśmy miastu i sobie wstydu. Miała być delegacja z Katowic, w związku z czym byłby to wstyd na cały region – stwierdził prezes LKS Brzezie.

Do dyskusji dołączył były włodarz klubu z dzielnicy Raciborza, Henryk Solich. – To jest naprawdę wstyd i to dla was, nie dla nas. Jest to jedyna szatnia w powiecie, gdzie nie ma toalety publicznej. Gdy ktoś chce skorzystać z WC, trzeba zasłaniać zawodników biorących prysznic, by osoba z potrzebą mogła skorzystać z toalety zawodniczej. Może i zorganizujemy jubileusz, zaprosimy wszystkich i zobaczymy jakie będą opinie o mieście. Dotąd Brzezie było traktowane jako odnoga Raciborza, czy to dlatego, że jesteśmy za Odrą? A może dlatego, że przebiegała kiedyś granica? Naprawdę, zróbmy to, pokażmy, że potrafimy. – twierdził.

- Nie mogę się zgodzić z tezą, że na Brzeziu nic nie macie. Zrobiona została duża inwestycja, gdzie jest filia biblioteki, zrobiono oświetlenie, a na brak pomocy nie mogą narzekać także strażacy. Nigdy nie omijaliśmy tej dzielnicy, ale nie można wydawać takiej sumy dla nieco ponad 40 pasjonatów piłki nożnej. Proszę więc panów o skromność – powiedział przewodniczący Mirosław Lenk.

- Przez ponad dwadzieścia lat zwiedziłem wiele obiektów, ale wśród nich nie zauważyłem obiektów, których szczególnie bym zazdrościł. Nie chce dyskutować z tym, czy 2,5 mln na szatnię to dużo czy mało. Rozumiem potrzebę, ale większość drużyn w Raciborzu funkcjonuje w dużo mniejszych warunkach. Nie chcę być przemądrzały, ale podzielcie tę kwotę przez powierzchnię użytkową gotowych lokali we Wrocławiu czy Warszawie. Nie jest też tak, że tylko w Brzeziu organizuje się festyny, nie z własnego widzimisię, tylko by zapewnić sobie przeżycie – powiedział były działacz LKS Ocice.

Pisaliśmy o sprawie w tekście Stanowisko prezydenta w sprawie szatni dla LKS Brzezie

Do dyskusji włączył się Marian Czerner. – Nie miałem na myśl bylejakości, czy tandety pokrytej byle czym. Prosiłem pana prezydenta o przygotowanie alternatywy, by był wybór, ponieważ gdy mamy do wyboru jedną rzecz, to tak jakbyśmy nie mieli żadnego – stwierdził przewodniczący Rady Miasta.