Mandaty nie tylko od policji

Który kierowca nie lubi od czasu do czasu mocniej wcisnąć pedału gazu? Jednak tylko niektórzy liczą się z konsekwencjami. – Owszem lubię szybką jazdę. Od czasu do czasu po zmroku wyprowadzam auto z garażu i ruszam w drogę. Na prostej, mało uczęszczanej drodze jeżdżę od 160-180 km/h. Na szczęście jeszcze nigdy nie zatrzymała mnie drogówka – mówi 27-letni Piotr z Raciborza.

Statystyki policyjne
Nie wszyscy mają takie szczęście jak Piotr. W ubiegłym roku raciborska policja wystawiła 6907 mandatów karnych. Natomiast 386 wniosków za wykroczenia drogowe trafiło do sądu. Jednak nieprzepisowa jazda to nie jedyne wykroczenie, za które można przypłacić mandatem. Niemal codziennie funkcjonariusze zatrzymują kierowców na podwójnym gazie. Policjantom z Kuźni Raciborskiej nie dalej jak trzy tygodnie temu zdarzyło się złapać pijane małżeństwo. Najpierw zatrzymali do kontroli nietrzeźwego mężczyznę, a niespełna godzinę później jego nietrzeźwą żonę. Oboje mieli około 2  promili alkoholu w organizmie, prowadzili mercedesa. Teraz grozi im nawet do dwóch lat pozbawienia wolności i utrata prawa jazdy.

W ubiegłym roku prawo jazdy straciło 179 osób. Natomiast dowód rejestracyjny 1459. A za co można go stracić? Przede wszystkim za niesprawny pojazd.

Zaparkowanie na miejscu dla niepełnosprawnego się nie opłaca
Jak się okazuje nie tylko policja wręcza mandaty. Sporo ich w ubiegłym roku wypisała straż miejska. Strażnicy co prawda nie mają uprawnień do zatrzymania pojazdów, ale mogą eliminować nieprawidłowe parkowanie. Ile może kosztować zaparkowanie na miejscu przeznaczonym dla niepełnosprawnych, przekonał się mężczyzna, który zostawił swojego dostawczaka przy Pocztowej. Nieprawidłowo zaparkowany pojazd wypatrzyła kamera miejska. Przybyły na miejsce patrol straży wręczył kierowcy 500 zł mandat. Takim przypadków można by było mnożyć.

Straż graniczna nie wyręcza policji
Ku zdziwieniu wielu mandat może wystawić również kontroler straży granicznej. – Zdziwiłem się, kiedy jadąc od Pietrowic Wielkich, zatrzymał mnie patrol pograniczników. Sprawdzili prawo jazdy, pytali mnie, skąd i dokąd jadę. Na koniec powiedzieli, że mam żarówkę w przedniej lampie wypaloną i należy niezwłocznie ją wymienić – wspomina Michał.

– Naszym zadaniem nie jest wyręczanie policji, ale gdy widzimy, że ktoś łamie przepisy, nie możemy przejść nad tym obojętnie, musimy zareagować – wyjaśnia rzecznik prasowy ŚÓSG w Raciborzu Cezary Zaborski. Dlatego nie mamy się co dziwić, jeśli straż graniczna zatrzyma nas i ukarze za brak zapalonych świateł, rozmowę przez telefon czy niezapięte pasy. – Nie możemy się odwrócić i udawać, że tych wykroczeń nie widzimy, powiedzieć, że to nas nie interesuje – wyjaśniają kontrolerzy z placówki w Raciborzu.

– Priorytetem jest jednak dla nas przeciwdziałanie nielegalnej migracji i temu przede wszystkim służą prowadzone przez nas kontrole drogowe – informuje rzecznik. – Zatrzymujemy często pojazdy, które wydają nam się podejrzane. Przede wszystkim te z krajów spoza Unii Europejskiej, ale nie tylko – mówią kontrolerzy. Drugim głównym aspektem ich działalności jest przeciwdziałanie przemytowi.

– Ważne jest, by ludzie zrozumieli, że to, że weszliśmy do Schengen nie zmienia reguł gry. Gdy przekracza się granicę trzeba mieć odpowiednie dokumenty – dotyczy to wszystkich od noworodka po staruszka. Zmieniło się tylko to, że dokumenty nie są sprawdzane na przejściu granicznym, ale przekraczający granicę mogą zostać zatrzymani na terenie całego kraju o każdej porze – tłumaczą strażnicy. Kontrolerzy chwalą sobie, że dzięki wejściu do Schengen mają dostęp do międzynarodowych baz danych. – Jeśli ktoś dajmy na to jest poszukiwany w Portugalii, to my o tym też wiemy – mówią.

Uprawnienia straży granicznej są podobne do tych, które ma policja. – A gdy dochodzi do wykroczenia, którego my nie możemy ukarać, wzywamy policję – wyjaśniają kontrolerzy. Tak jest np. w przypadku, gdy trzeba zatrzymać dowód rejestracyjny czy upewnić się, że kierowca jest pod wpływem alkoholu.

Strażnicy graniczni uprawnieni są też do prowadzenia kontroli transportu drogowego. – Robimy to samo co inspekcja transportu drogowego, sprawdzamy m.in. czas pracy kierowców – tłumaczą.

– Rutynowa kontrola, gdy wszystko jest w porządku, trwa 2-3 minuty. Ale nie zawsze wszystko przebiega tak sprawnie. Zdarza się nierzadko, że kierowcy uciekają, nie zatrzymują się do kontroli. Często powodem jest to, że prowadzą pojazdy w stanie nietrzeźwym – opowiadają kontrolerzy. Co wtedy się dzieje? – Ruszamy wówczas w pościg za uciekającym i dodatkowo informujemy komendę powiatową – informują.

Justyna Korzeniak, JaGA