Marian Hampel przepłynął dziś Odrę

Marian Hampel i jego przyjaciele z klubu Morsy Dębowa kąpali się dziś w Odrze. Hampel i dwóch innych morsów przepłynęło wpław Odrę, tuż przy Moście Zamkowym. Próba odbyła się w asyście policji, pogotowia ratunkowego i ratowników WOPR. Na dworze było 18 stopni mrozu.
Kąpiel w Odrze o tej porze roku przyprawia o drgawki. Marian Hampel z Raciborza, członek klubu Morsy Dębowa z Opolszczyzny, pod koniec roku podjął decyzję, że chce przepłyną rzekę wpław. Był z tym problem. Służby nie wiedziały, jak zareagować na pomysł morsa. Z początku stały na stanowisku, że w Odrze nie można się kąpać. Hampel jednak drążył. U zarządcy Odry dowiedział się, że nie ma żadnych przeciwwskazań. W końcu policja zdecydowała się na asystę. Starosta Adam Hajduk, obecny dziś podczas wyczynu, załatwił karetkę pogotowia i lekarza. WOPR zabezpieczał morsów.
Na przepłynięcie Odry zdecydowało się trzech (w praktyce część dystansu przeszli po dnie). Reszta kąpała się przy brzegu. Nieliczna grupa raciborzan obserwowała poczynania morsów z brzegu i z Mostu Zamkowego. Temperatura powietrza: - 18 stopni. - Robimy to dla Ciebie, Marian - krzyczeli zimowi wodniacy.
Marian Hampel urodził się w Nieboczowach i jako dziecko bał się wody. Trzykrotnie uniknął utonięcia w Odrze, która płynęła 100 metrów od jego rodzinnego domu. Jednak z biegiem życia pokonał lęk i od jakiegoś czasu można o nim powiedzieć, że jest zapalonym morsem. Jego przygoda z kąpielami w lodowatej wodzie zaczęła się w 2007 roku, kiedy Nowy Rok postanowił uczcić, zanurzając się w raciborskiej żwirowni. Temperatura wody nie przekraczała wtedy około 4 -5˚C i choć takie zimowe kąpiele zdarzały się już wcześniej, to od tego czasu Marian Hampel myśli o sobie jak o morsie. To był jednak dopiero pierwszy krok. Kolejnym było zapisanie się na wiosnę 2008 roku do klubu Morsy Dębowa. Namiary klubu znalazł syn pana Mariana i dzięki temu, raciborski mors nie był już sam. 12 października rozpoczął bowiem sezon z około 60 innymi osobami, mającymi tę samą, co on pasję.
Aby móc zażyć kąpieli w zimnej wodzie, za każdym razem pokonuje na rowerze prawie 33 km w jedną stronę. W ten sposób dostaje się nad jeziora pożwirowe w Dębowej. Morsy spotykają się zawsze w weekendy, o 12.00 w południe. Przed każdym wejściem do wody konieczna jest kilkominutowa rozgrzewka. Raciborzanin dociera na miejsce już rozgrzany jazdą na dwóch kółkach, więc przed wejściem do wody musi zawsze trochę ochłonąć. Kąpiel trwa od 10 do 15 minut. Nigdy nie moczy się głowy. - W wodzie nikt się nie nudzi. Opowiada się dowcipy i jest mnóstwo śmiechu, a każda kąpiel jest po prostu frajdą - opowiada raciborski mors.
– Bycie morsem daje wewnętrzną siłę. Nie myśli się o problemach, ale woda nie lubi złych ludzi, trzeba z nią postępować delikatnie, jak z kobietą i podchodzić do niej z szacunkiem, bo to żywioł, szczególnie ta zimna – mówi Marian Hampel. Ale zimna woda daje też zdrowie, dlatego krioterapia nieprzypadkowo stała się ostatnio bardzo popularna. – Bycie morsem polecam wszystkim młodym i starym od 7 do 77 lat, bo to zabawa na 122! I można wyrzucić wszystkie leki – dodaje po cichu Hampel, który nie dość, że raz lub dwa razy w tygodniu zażywa zimnych kąpieli na łonie natury, to jeszcze bierze udział w różnego typu akcjach związanych z tą pasją.
17 stycznia minionego roku, wspólnie z dziesięcioma innymi osobami z Klubu Morsy Dębowa, podjął próbę ustanowienia rekordu świata w zimowym pływaniu sztafetowym. Tego dnia przepłynęli 2200 metrów i czekają czy znajdą się kolejni śmiałkowie, którzy osiągną lepszy wynik. Dwa tygodnie później pokonywał 7600 metrów od skrzyżowania kanału Gliwickiego z Kłodnicą do Koźla. Już 1 lutego brał udział w Przeciąganiu Smoka przez Wisłę w Krakowie, tuż u podnóża Wawelu. 12 lutego pojechał do Mielna, gdzie zażywał kąpieli z około 1000 morsów z całej Polski. Ma na koncie udział w audycji Dzień Dobry TVN.
W soboty i niedziele można go spotkać na żwirowni, gdzie zażywa regularnych kąpieli.
(w), jr
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany