Śnieg nie zwalnia z myślenia

Hałdy śniegu zalegające przy chodnikach stały się zmorą raciborzan. Strażnicy miejscy codziennie odbierają kilkanaście telefonów od zbulwersowanych mieszkańców, nie umiejących przedrzeć się na drugą stronę ulicy. A kierowcy z przejść dla pieszych zrobili sobie parkingi.
Pierwszy atak zimy zaskoczył nas już tydzień przed świętami Bożego Narodzenia. Wtedy też na posiedzeniu komisji gospodarki RM radny Marcin Fica apelował do prezydenta Mirosława Lenka, aby zlecił prezesowi Przedsiębiorstwa Komunalnego Krzysztofowi Kowalewskiemu usunięcie „bryji”, zalegających przed przejściami dla pieszych. – Przy budce z totolotkiem na Nowej nie da się przejść. Bryje śniegu zalegają na całej długości, aż do kościoła – grzmiał radny Fica. Wtedy usłyszał, że prezes został poinformowany a o chodniki powinni dbać właściciele nieruchomości. – Ja mieszkam na Kołłątaja i też nie dociekam, do kogo chodnik należy, tylko sam odśnieżam – odpowiedział mu Mirosław Lenk.
O usunięcie zalegającego śniegu z chodników proszą również sami mieszkańcy. Straż miejska kilkakrotnie w ciągu doby odbiera telefony w tej sprawie. Rozmówcy dzwonią z pretensjami, dlaczego nikt nie dba o oczyszczenie chodników ze śniegu. – Na razie tylko apelujemy do właścicieli nieodśnieżonej drogi, żeby czym prędzej zadbali o usunięcie zalegającego śniegu z terenu uczęszczanego przez pieszych. Jak to nie pomoże, będziemy wystawiać mandaty – ostrzega zastępca komendanta Wiesław Buczyński.
Prośby o usunięcie sopli, zwisających z dachów słyszy również straż pożarna. Choć odśnieżanie nie należy do ich obowiązków, do każdego zgłoszenia przyjeżdżają. Tylko w miniony weekend interweniowali trzy razy, w tym dwukrotnie przy ul. Solnej i raz przy Drzymały. – Z dachu naszej kamienicy spadło w sobotę wieczorem kilkadziesiąt kilogramów śniegu. To cud, że nikomu nic się nie stało. Powinni surowo ukarać zarządcę, bo nie zadbał on o nasze bezpieczeństwo i bezpieczeństwo przechodniów – wspomina pani Beata mieszkająca przy Solnej.
Bywa też, że kierowcy traktują śnieg jako swoiste alibi. Niektórzy czują się zwolnieni z obowiązku przestrzegania zasad ruchu drogowego. Parkują gdzie popadnie, nawet na przejściu dla pieszych. Upodobali sobie pasy obok sklepu Lewiatan przy ul. Staszica. Dziś za swoją bezmyślność zapłacił właściciel czarnego forda mondeo na czeskich numerach rejestracyjnych. Kierowca, mimo dobrze widocznego znaku informującego o przejściu dla pieszych, zaparkował na pasach. Utrudniał tym samym przejście na drugą stronę. Przybyli na miejsce strażnicy założyli mu blokadę na koła. Za jej usunięcie zapłacił 300 zł.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany