Parkingowy też człowiek
40-godzin tygodniowo są na mrozie. Przemakają im kurtki i buty. Firma zapewnia tylko kubek herbaty i pomarańczowe kamizelki. Zobowiązani są do odśnieżania chodników. Mowa o parkingowych, którzy od lat nie mogą doprosić się odpowiednich ubrań i godziwego wynagrodzenia.
– Ci ludzie pracują po 10 godzin na parkingach bez ciepłych posiłków i nieprzemakalnych ubrań? Przecież to nieludzkie, jak można tak kogoś traktować – niedowierza pan Krystian, nasz czytelnik. Niektórzy, tak jak pani Lidia, pracują w takich warunkach już czwarty rok. – Mam na utrzymaniu chore dziecko. Sama jestem niepełnosprawna, a żyć za coś trzeba – mówi kobieta. Z warunków w jakich pracuje nie jest zadowolona, ale na inne zatrudnienie nie może liczyć.
– Wielokrotnie prosiliśmy pana Andrzeja Kocjana o ciepłe kurtki czy chociażby nieprzemakalne buty. Wczoraj tak mi przemokły kozaki, że musiałam nowe skarpetki kupić, a kurtkę przebieram dwa raz dziennie – skarży się kobieta. Jedyne co dostali, to pomarańczowe kamizelki i letnie kurtki przeciwdeszczowe. – W tej kamizelce już dwa lata pracuję. Z każdym praniem niszczeje. Napis na plecach- inkasent parkingowy jest coraz mniej widoczny. A jak proszę o nową, to udają, że nie słyszą – wspomina mężczyzna, nie podając nazwiska. Na kurtki też narzekają. – Zakładaliśmy je latem. Faktycznie nie przemakały, ale jak wychodziło słońce, to nie dało się ich nosić. A na zimę są zbyt cienkie – dodaje mężczyzna.
Parkingowi zobowiązani są do odśnieżania chodników. – Większość z nas ma problemy z kręgosłupem, kolanami i odśnieżenie nawet małego fragmentu chodnika to wielki problem – skarży się jedna z kobiet. Administratorka Wiesława Tokarska zapewnia, że ci najbardziej schorowani zwolnieni są z obowiązku. Reszta wyraziła zgodę, podpisując umowę o pracę.
Andrzej Kocjan, administrator parkingowy reprezentujący wrocławską firmę Park Invest, potwierdza, że prośby do niego docierały. I jedyne co udało mu się wywalczyć, to 30 zł dodatku na ubrania do miesięcznej wypłaty. – Przecież za to nawet kurtki w lumpexie się nie kupi – komentuje jeden z parkingowych. Płaca z kolei też jest nieadekwatna do ich obowiązków. – Umowy mamy z miesiąca na miesiąc przedłużane i tak naprawdę nikt nie wie do kiedy pracuje. A wynagrodzenia dostajemy mniej niż najniższa krajowa, bo jesteśmy niepełnosprawni – dodaje parkingowy.
Adam Matuszak pracujący wiele lat na parkingach zaczął domagać się polepszenia warunków. – Kiedy powiedziałem administratorowi, że powinien zawalczyć u swojego szefa o polepszenie warunków dla nas, zostałem zwolniony – oznajmia mężczyzna.
Jednak brak odpowiedniej odzieży to nie jedyny problem parkingowych. Od ubiegłego roku nie mogą doprosić się jednego ciepłego posiłku. – Pracujemy po 10 godzin, w tym mamy 30 minut przerwy. W Barze Różanym możemy napić się gorącej herbaty, ale nie wszyscy pracują tak blisko, żeby móc tam zajść. Często zdani jesteśmy tylko na dobre serce sprzedawców, którzy pozwalają nam się ogrzać i zaparzają herbatę – mówi inna kobieta, pracująca w charakterze parkingowej. Zamiast herbaty, którą tak naprawdę noszą ze sobą w termosach woleliby talerz ciepłej zupy. Jednak jak na razie na taki posiłek nie mają co liczyć, bo administratorzy tłumaczą, że dyrektor Park Invest się nie godzi. – Gdyby to była moja firma, albo przynajmniej miałabym dostęp do środków, na pewno nie żałowałabym na ciepłych posiłkach dla tych ludzi. Ale jedyne co mogę zrobić w tej chwili to jeszcze raz porozmawiać z dyrektorem – zapewnia administratorka Wiesława Tokarska.
Justyna Korzeniak
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany