Przyjechali i zdemontowali. Mieszkańcy pytają, dlaczego nie ma placów zabaw?

Szanowna Redakcjo, Pozwoliłam sobie do Państwa napisać w imieniu swoim, jak i innych rodziców i mieszkańców osiedla przy ulicy Żorskiej, Mysłowickiej, Katowickiej. Bardzo proszę o pomoc i rozwiązanie Naszego problemu. Niestety, jakiś tydzień temu odbierając swoje dzieci z przedszkola nr 23 przy ul. Mysłowickiej zauważyłam pracowników ze spółdzielni Nowoczesna, którzy „pracowali” na jednym z największych placów zabaw w okolicy. Celowo pisze „pracowali”, gdyż „praca” ta to LIKWIDACJA tegoż placu zabaw! W pierwszej chwili myślałam, iż pracownicy Ci robią porządek, sprzątają. Jakie było moje zdziwienie kiedy zauważyłam, iż cała konstrukcja zjeżdżalni, wspinaczkowa i wszystkie inne zabawki zostały rozebrane i zabrane! Zostały dwa placki piachu i huśtawka dla dzieci w wieku do 3 lat!

Dowiedziałam się, że plac zabaw został rozebrany w związku z wypadkiem jaki przytrafił się na jednym z placów zabaw na Ostrogu. Jest to smutna wiadomość i nie życzę tego nikomu. Jednakże dlaczego zabiera się Naszym dzieciom jeden z największych placów zabaw w okolicy i w zamian nie daje się nic? I to w środku wakacji! Ja rozumie przepisy BHP, bezpieczeństwo dzieci. Jest to najważniejsze. Ale mam pytanie: czy nie można robić częstszych kontroli, sprawdzić atesty, na bieżąco naprawić coś co jest zepsute? Nie… Dla spółdzielni najlepszym rozwiązaniem jest całkowita likwidacja!

I dlatego pisze do Państwa, aby nagłośnić tę sprawę. Ja jako mama dwóch przedszkolaków jestem oburzona! Jest środek wakacji a moje dzieci, jak i wiele innych z okolicy, z osiedla nie mają się gdzie bawić. Jest jeden malutki plac zabaw, gdzie dzieci wieku 5 lat i starsze nie chcą się tam bawić, gdyż przebywają tam dzieci młodsze a i zabawki na nim są przygotowane pod nich. Kolejny plac zabaw jest na terenie szkoły, który też wielkością nie grzeszy. Ten rozebrany plac zabaw był fajny, duży, dzieci uwielbiały się na nim bawić, zjeżdżać, wspinać, spotykać się z koleżankami i kolegami popołudniu, po zajęciach. Jest mnóstwo trawy, zieleni, można grać w piłkę, jeździć na rowerze. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni ZAWSZE było tam mnóstwo dzieci. Teraz nie ma nikogo, gdyż po prostu NIE MA TAM CO ROBIĆ!

Dużo mówi się o tym, aby nasze dzieci ruszały się, przebywały na świeżym powietrzu, uprawiały sporty. Ale niestety przez takie decyzje nie ma takiej możliwości. Nie ma możliwości, aby dzieciaki spotkały się, bawiły i biegały. Bardzo proszę o pomoc w rozwiązaniu Naszego problemu. Nie może być tak, że na tak wielkie osiedle został placek piachu i huśtawka! Ja jako mama i mieszkanka osiedla NIE ZGADZAM SIĘ! - pisano do naszej redakcji jeszcze w lipcu.

Podobny problem mają mieszkańcy Ostroga. Tam zdemontowano plac zabaw przy Królewskiej, na terenie po starych działkach pomiędzy byłą a obecną SP 1. Pozostało klepisko.

Prezes Nowoczesnej, Tadeusz Wojnar, informował nas w wakacje, że urządzenia nie miały już gwarancji. Należało zatem poddać je konserwacji bądź zdemontować. W grę wchodziła kwestia odpowiedzialności w razie, gdyby doszło do wypadku. - Uznaliśmy, że konserwacje i naprawy nie mają sensu. Zapadła decyzja, by kupić dwa nowe urządzenia. Termin wykonania z wykonawcą ustalono na 28 września.

Wrzesień minął, placów zabaw jak nie ma, tak nie ma. - Niestety, takie zamówienia mają dziś długie terminy realizacji - tłumaczy T. Wojnar. - W tym przypadku firma nie wywiązała się z zobowiązań mimo podpisanej umowy - dodaje i zapewnia, że Nowoczesna naciska, by place szybko odtworzono.

Tymczasem na liście projektów poddanych od 15 października głosowaniu w ramach budżetu obywatelskiego 2018/2019 jest wpisany plac zabaw Mieszko przy Żorskiej/Mysłowickiej. Koszt 97 tys. zł. Jak słyszymy, jeśli projekt przejdzie wówczas kwota ta pozwoli na dodatkowe doposażenie i zagospodarowanie ponad to, co zakupi Nowoczesna.

(w)

fot. nadesłane przez Czytelników