Budżet 2010 - idzie bieda

- 30 proc. dochodów własnych gminy to moim zdaniem bezpieczna granica zadłużania. Nie przekroczymy jej, mamy możliwość zaciągania kolejnych, ale nie będziemy przesadzać, żeby nie znaleźć się w sytuacji Rybnika, który rozważał nawet emisję obligacji komunalnych - mówi prezydent Mirosław Lenk.

W tym roku na obsługę zadłużenia miasto musi wydać niecałe 26 mln zł. Tegoroczne dochody Raciborza to (według sprawozdania za I półrocze) 170,4 mln zł. Kwota niemała, ale trzeba uwzględnić, że miasto ma spore - nazwijmy to - koszty stałe, m.in. coraz droższe utrzymanie placówek oświatowych, w których z roku na rok jest coraz mniej uczniów.

Największy front robót też mamy na razie za sobą. - Gospodarka wodno-ściekowa pochłonie astronomiczne kwoty. Niestety, tego nie widać, choć kompleksowo załatwiliśmy problem zaopatrywania miasto w wodę i odprowadzanie ścieków. Mamy nowe ujęcie wody, sieć kanalizacyjną we wszystkich dzielnicach, modernizujemy oczyszczalnię ścieków - chwali się Lenk. Rachunek za to wyniesie około 180 mln zł, ale znacznego wsparcia udzieliła Unia Europejska w ramach Funduszu Spójności. Lenk nie żałował też na drogi, choć szereg prac również odbyło się w ramach kredytu. Na jego spłatę trzeba wydać w tym roku milion złotych. Modernizacja hali przy Łąkowej czy RDK przy Chopina to inwestycje z unijnym wsparciem. Z unijnych projektów czeka nas jeszcze budowa kompostowni.

A co dalej? Na pewno nie będziemy oszczędzać na drogach. Bo ludzie tego chcą. Chwalą sobie, że dużo się dzieje - przekonuje prezydent. Na nowe wielkie zadania magistrat pieniędzy nie ma, a jak wspomniano, nadmiernie zadłużać też się nie chce.

Apetyty prezydenta są tymczasem duże, a szansa na ich zaspokojenie jedna - nagły boom na nieruchomości. Sprzedaż mienia miejskiego, niestety, w tym roku kuleje. - To nie to, co dawniej - przyznaje Lenk. Sprawcą kłopotów jest kryzys gospodarczy. Developerzy wstrzymali inwestycje. Była nadzieja na sprzedaż pl. Długosza za 13,5 mln zł, ale potencjalny nabywca z francuskim ponoć rodowodem na razie się wycofał, choć - jak twierdzi prezydent - raciborska lokalizacja jednej z jego galerii była najlepsza. Obiecał wrócić do rozmów wiosną. Nie udało się też sprzedać działek komercyjnych przy Łąkowej, Markowickiej, Mariańskiej-Anny (pytał o nią Intermarche), Rudzkiej oraz Cecylii-Nad Koleją.

Sprzedaż mocno poprawiłaby humor władzom miasta, bo te w zanadrzu mają wart ponad 20 mln zł projekt budowy krytej pływalni. Prezydent obnosił się z tym pomysłem podczas kampanii wyborczej i teraz chciałby spełnić obietnicę, ale w kasie echo. - Nie możemy zaprzestać innych inwestycji, angażując się tylko w pływalnię. Szukamy dofinansowania w Ministerstwie Sportu, analizujemy kosztorys, cały czas liczymy, że pl. Długosza w końcu się sprzeda. Cóż, trudna sytuacja - puentuje.

Trosk dostarcza mu też realizacja wpływów z podatku od mieszkańców. Dotąd było dobrze, z roku na rok rosły, a w tym roku klapa - spadek o około 2 mln zł. - I jak tu wierzyć, że nasze PKB nie spada - dziwi się głowa miasta.

Na głowę powiatu jak grom z jasnego nieba spadła wieść o pączkującym zadłużeniu szpitala. Na koniec lipca przekroczyło 7 mln zł, na koniec roku, wedle czarnego scenariusza, może sięgnąć 10 mln zł. Starosta Adam Hajduk nie wybierał więc sobie zadań na ostatni rok kadencji. To zadanie przyszło same - trzeba ratować finanse szpitala, bo to właśnie powiat jest odpowiedzialny za lecznicę.

Jakkolwiek Mirosław Lenk może czekać na lepsze czasy, to Adam Hajduk na czekanie nie może już sobie pozwolić. Starostwu nie wyszła sprzedaż starego szpitala przy Bema, choć ofertę wzmocniono dodatkowo działką miejską przy Opawskiej, którą ratusz wspaniałomyślnie przekazał za połowę starej komendy przy pl. Wolności. Nieruchomość przy Parku Roth nie poszła we wrześniu za 9 mln zł, więc może uda się ją zbyć za 7,2 mln zł. Zarząd powiatu ogłosił właśnie drugi przetarg. Czy dojdzie do skutku? To będzie wiadomo 5 grudnia.

Jeśli do transakcji dojdzie, to starosta zamiast realizować marzenia swoje i wyborców będzie spłacał długi, niewykluczone, że te szpitala i swoje, wynikłe z tzw. dynamicznego planowania budżetu. Powiat wpisywał więcej zadań niż był w stanie sfinansować, z nadzieją, że uda się pokryć plan wydatków dochodami. Dotąd się udawało. W tym roku już nie. Radni powiatu zgodzili się niedawno na zaciągnięcie 6,5 mln zł kredytu na utrzymanie płynności finansowej Starostwa.

Grzegorz Wawoczny