Makabryczne odkrycie. Czy to Mateusz?

Na terenie nieużytków rolnych przy ul. Odkrywkowej w Będzinie (dzielnica Łagisza) wczoraj o 17.00 odnaleziono ciało młodzieńca w posuniętym stanie rozkładu. Z ujawnionych przy nim dokumentów wynika, że to Mateusz Dudziński, zaginiony 17-latek z Raciborza.
Policja, jak powiedziała nam podinsp. Monika Francikowska z KPP Będzin, nie ma pewności, czy to zaginiony raciborzanin, bo rodzinie nie okazano jeszcze zwłok. Tożsamość ustalono wstępnie na podstawie znalezionych w ubraniach dokumentów - m.in. legitymacji i karty NFZ.
Wszystkie czynności będą prowadzone przez będzińską policję kryminalną od poniedziałku. Prokurator zlecił przeprowadzenie sekcji zwłok. Ciało młodzieńca jest w stanie rozkładu. Leżało przy słupie wysokiego napięcia. Stwierdzono złamanie kończyn dolnych. Policja nie udziela żadnych innych informacji. Pierwsze szczegóły będą znane na początku przyszłego tygodnia.
Przypominamy - 17-letni Mateusz Dudziński wyszedł z domu 17 sierpnia br. przed godziną 13-tą, informując rodziców, że jedzie do Rybnika do kina. Jednak do domu już nie powrócił. Minęły już 2 tygodnie, a o miejscu pobytu Mateusza nikt nie słyszał. Nikt też go nie widział. Rodzina porozklejała w całym mieście, a nawet w Rybniku, plakaty z jego zdjęciem i numerem kontaktowym i czeka na jakiekolwiek informacje. Czeka nadal, mając nadzieję, że być może ktoś ukradł dokumenty Mateusza, a zwłoki z Będzina należą do innej osoby.
Ostatnim miejscem, w którym widziano Mateusza, było Cinema City w Rybniku. Kamery monitorujące obiekt zarejestrowały zaginionego jak przeglądał repertuar. - Później ślad się urywa – informuje sierż. Anna Wróblewska, rzecznik raciborskiej policji. - Nie wiadomo jednak, czy chłopak zdążył wybrać konkretny seans i czy obejrzał film. Policja powołała specjalną grupę operacyjną, która przez cały czas próbuje namierzyć chłopca.
Zaginięcie Mateusza szeroko komentowane jest w całym Raciborzu. To temat rozmów w środkach komunikacji czy nawet na rodzinnych spotkaniach. – Znaleźli go już? – pytają się nawzajem ludzie ze smutnymi minami. - Podobno jak rodzice dzwonili do niego zaraz po filmie, to sygnał wtedy jeszcze był, ale nikt nie odbierał. Jak drugi raz zadzwonili, to telefon już był wyłączony. Wtedy zawiadomili policję – opowiadały sobie kobiety w autobusie.
(jula), w
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany