List do redakcji: To nasi ludzie zgotowali nam ten los

List do redakcji: Wiele osób mnie pyta: „O co chodzi u Was z tymi wiatrakami?” Dużo już o tej sprawie napisano. Były informacje w mediach o tym czy innym spotkaniu; wypowiadał się pan burmistrz, radni. Ale jak to wyglądało z naszej strony – mieszkańców – tych najbardziej zainteresowanych, bo mieszkających w odległości 500 m od stawianych wiatraków? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie, bo podejrzewam, że większość z nas nie zna przebiegu całej sprawy, nie wie, jak doszło do tej inwestycji.
A więc już od 2005 r. władze gminy przygotowywały dokumenty poprzez odpowiednie uchwały, aby ostatecznie 4.08.2009 r. zatwierdzić zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. W paragrafie 2 tej uchwały dla wszystkich terenów rolniczych przewidziano możliwość realizacji m.in. elektrowni wiatrowej w odległości 500 m od istniejącej i planowanej zabudowy (ale można też stawiać stacje transformatorowe, maszty telekomunikacyjne itd.). Za przyjęciem uchwały głosowali wszyscy obecni tego dnia na sesji radni, a więc 13 osób.
Według mojej wiedzy nikt z mieszkańców gminy w całym procesie tworzenia tej uchwały nie zgłosił żadnych uwag i zastrzeżeń. Dlaczego? Czyżby naprawdę wszyscy byli takimi entuzjastami elektrowni wiatrowych? Data 4.08.2009 jest o tyle istotna, że mieszkańcy mogli dochodzić roszczeń z tytułu spadku wartości swoich nieruchomości tylko w ciągu 5 lat licząc od dnia wprowadzenia wyżej wymienionego planu zagospodarowania.
W roku 2010 pojawił się inwestor (chwali się tym burmistrz na łamach gazetki „Krzanowice i okolice” w styczniu 2010 r.) i wszczęto postępowania w sprawie wydania odpowiednich decyzji i pozwoleń. W tym czasie inwestor szuka chętnych rolników, którzy wydzierżawią mu pola pod budowę wiatraków. Podpisuje pierwsze umowy. Jest sporządzona mapka inwestycji i konkretna lokalizacja 17 wiatraków (21.03.2012). Przypomnijmy, mapka to ukazała się na stronie urzędu gminy dopiero po naszej interwencji 19.10.2015 r.
Inwestor, aby rozpocząć budowę, musiał otrzymać m.in. z gminy decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia. Otrzymuje ją 27.11.2012 r. Burmistrz opracował ją na podstawie raportu o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko zamówionego przez inwestora, a zaopiniowanego przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Katowicach po rocznym „badaniu” naszej gminnej flory i fauny. W decyzji burmistrza Manfreda Abrahamczyka znajdujemy wiele ciekawych fragmentów, m.in: „Teren, na którym planowane jest przedsięwzięcie, posiada charakter rolniczy. Wokół niego znajdują się rozległe pola uprawne z pojedynczymi, rozrzuconymi gospodarstwami rolnymi…” oraz w innym miejscu: „Bocian biały, licznie gniazduje w okolicznych wsiach - Samborowice (1 gniazdo czynne), Pietraszyn (1 gniazdo czynne), Bojanów (4 gniazda czynne) oraz Krzanowice (2 gniazda czynne). Ptaki tego gatunku żerują w odległości 1,2 do 2 km od najbliższych lokalizacji turbin wiatrowych…”. Nie podejrzewamy naszego byłego burmistrza, aby nie wiedział, co podpisuje i że nigdy nie był w Wojnowicach, Bojanowie albo że nie wie, gdzie staną wiatraki, a przyrodnicy dziwnym trafem nie zauważyli naszego „wojnowickiego” bociana białego, który żeruje na polach pod planowanymi wiatrakami. Takich dziwnych nieprawidłowości w tej decyzji jest więcej. Dlaczego? Dlaczego burmistrz ją wydał bez „przeprowadzenia postępowania z udziałem społeczeństwa”?
Ktoś mógłby zapytać, czy o planowanej farmie wiatrowej naprawdę nic nie wiedzieliśmy. Odpowiadam. Wiedzieliśmy tyle, ile mówili nam na corocznych zebraniach wiejskich nasi ówcześni radni i burmistrz. Przeanalizowałam protokoły z zebrań w Wojnowicach od 2008 r. i okazuje się, że o wiatrakach burmistrz nie mówi nic ani w roku 2008, ani 2009. Dopiero w 2010 r. na pytanie jednego z mieszkańców, który przeczytał w Internecie o budowie farmy wiatrowej w naszej gminie, burmistrz Abrahamczyk odpowiada: „Na dzień dzisiejszy jest inwestor, który przymierza się do takiej inwestycji, wszystko jest na etapie koncepcji… w sumie 15 wiatraków, większość miałaby być zlokalizowana na polach Pietraszyna. Pewna jest lokalizacja paru wiatraków. Na razie to jest dopiero plan na przyszłość…”. „Dlaczego Rada Gminy w imieniu wszystkich mieszkańców o tym decyduje? Czy decyzja w tej sprawie jest już przesądzona? Czy ma pan szerzą wiedzę w tej sprawie?” – dopytuje mieszkaniec Wojnowic. Burmistrz odpowiada: „Inwestor wyznaczył trójkąt między Pietraszynem, Krzanowicami i Samborowicami. Ustalona odległość 500 m. Na dzień dzisiejszy jeszcze trudno powiedzieć, czy faktycznie powstanie, nic nie jest przesądzone…”. Pada pytanie: „Gdzie na terenie Wojnowic będą wiatraki?”. Burmistrz uspakaja: „Na „Pile”, całkiem na górze…” (dla niezorientowanych – to w okolicy naszej „Byrki”, nad Cyną, z dala od zabudowań). Tymi słowami burmistrz uśpił naszą czujność! Na kolejnych zebraniach wiejskich – w 2011, 2012 nie ma mowy o farmie wiatrowej (w Bojanowie jest jeszcze lepiej, bo pierwsza informacja o wiatrakach pojawia się na zebraniu wiejskim w 2014 r.). A przecież w gminie, w tym samym czasie tworzy się decyzja środowiskowa, wyznacza się konkretne lokalizacje konkretnych wiatraków, podpisywane są umowy. Tyle burmistrz i radni na temat wiatraków na oficjalnych spotkaniach z mieszkańcami Wojnowic.
Dziś władze gminny tłumaczą, że były w tej sprawie obwieszczenia - wieszane na tablicach ogłoszeń w każdej z miejscowości - informujące mieszkańców o kolejnych etapach przedsięwzięcia. Dziwne, że nikt z zainteresowanych w Wojnowicach, Bojanowie ich nie widział. Trochę to również dziwne, że w dobie Internetu ważne dla społeczeństwa informacje wieszane są na słupach, bramach czy w ogólnodostępnych, nie zamykanych gablotach. A na stronie internetowej naszej gminy nie było - do 10.2015 r. - żadnych informacji o planowanej budowie farmy wiatrowej, ani na stronie głównej, ani w zakładce inwestycje. Dlaczego gmina się tym nie chwaliła? Przecież to taki sukces gminy, inwestycja, która wesprze budżet. Na stronie BIP-u gminy owszem, znajdują się różne uchwały i obwieszczenia, ale dziwnym trafem te istotne dla Wojnowic – informujące np. o zwiększeniu mocy farmy z 45 KW na 51 KW i zwiększające zasięg inwestycji o dwie nowe działki o numerach 391/2 i 557 zaginęły!
Dużo w tej całej sprawie jest niejasności i pytań bez odpowiedzi. Dlatego wynajęliśmy prawnika, aby przyjrzał się tej sprawie w naszym imieniu. Bo na nasze władze podczas tworzenia się tych procedur nie mogliśmy liczyć. Powtórzę to jeszcze raz: my nie jesteśmy przeciwni wiatrakom, nie zazdrościmy rolnikom, którzy wydzierżawili swoje pola; my po prostu chcielibyśmy, aby wiatraki stanęły dalej od naszych domów! Stąd nasza petycja złożona 9.10 do władz gminy z podpisami 206 oburzonych mieszkańców Wojnowic i Bojanowa, którzy nic nie wiedzieli o planowanej inwestycji w takiej postaci. Następnie był protest 10.10.2015 r. w Wojnowicach, spotkanie 17.10 w Bojanowie i konferencja 21.10 na Zamku Piastowskim w Raciborzu. Nie ukrywany, że liczymy teraz na nasze obecne władze gminy, że pomogą nam wyjść z tego impasu, w którym się znaleźliśmy. Nie chcemy „wojny”. Władza, owszem, tłumaczy się, że postępowała zgodnie z literą prawa. Ale ja pytam, gdzie byli nasi ówcześni radni, których wybraliśmy, którzy mieli nas reprezentować i „pilnować” naszych lokalnych spraw? Gdzie przez te ostatnie lata byli nasi sąsiedzi, rolnicy, mieszkańcy Wojnowic, Bojanowa, którzy o całej sprawie wiedzieli? Przecież mówią, że wiedzieli. Dziwnym trafem wszyscy przez ostatnie lata nabrali wody w usta. Gdybyśmy wiedzieli o całej sprawie wcześniej, może udałoby się znaleźć rozwiązanie na etapie planowania inwestycji i przesunąć wiatraki na większą odległość od naszych domów. I to osobiście boli mnie najbardziej.
Razem się bawimy, tańczymy i pijemy na festynach, piknikach, zabawach, ale jak trzeba razem rozwiązać problem, to jesteśmy pozostawieni sami sobie. Osobiście czuję się zdradzona przez sąsiadów, znajomych i oszukana przez władze mojej gminy. A wystarczyło w całej tej sprawie kierować się nie tylko przepisami, ale zwykłą ludzką uczciwością. Pamiętajmy, że radnym, burmistrzem itd. się bywa, a człowiekiem się JEST…
rozżalona mieszkanka Wojnowic
fot. archiwum portalu
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany