Budżet obywatelski poróżni obywateli?

Takie ryzyko dostrzegają radni z komitetu prezydenta Mirosława Lenka, który chce wdrożyć budżet obywatelski już od przyszłego roku, przekazując do dyspozycji mieszkańców około 1,5 mln zł. Opozycja uspokoja, że z problemem poradziło już sobie wiele miast.
Najpierw miało go nie być, choć od zeszłej kadencji apelowała o to opozycja, teraz ma być. Na marcową sesję prezydent wniósł projekt uchwały w sprawie wdrożenia w Raciborzu w 2016 r. budżetu obywatelskiego. Do podziału ma być 1 proc. dochodów miasta, czyli około 1,5 mln zł. Decydować będą mieszkańcy.
Budżet obywatelski wprowadziło szereg polskich miast, ostatnio Wodzisław Śląski, a Bielsko-Biała ma nawet stronę www, gdzie jasno wyłożono wszystkie zasady. Dla samorządów to żadna nowość. Prezydent Raciborza, jeśli radni przyjmą uchwałę, chce powołać zespół, który opracuje raciborskie procedury. Jak zapowiedział wczoraj na komisji oświaty, zespół utworzą urzędnicy. Prezydent nie widzi potrzeby angażowania radnych, choć oczywiście będą mogli wnieść uwagi do tego, co wypracują jego podwładni.
Koledzy prezydenta z ław rządzących w Radzie Miasta nie kryją jednak obaw co do budżetu obywatelskiego. Ich zdaniem, podział pieniędzy może poróżnić mieszkańców - u przegranych wzbudzić poczucie zazdrości. Za lepsze rozwiązanie uważają realizowaną już inicjatywę lokalną, w ramach której magistrat realizuje wspólne projekty z grupami mieszkańców, dokładając się finansowo do przedsięwzięć realizowanych przez nich w ramach czynów społecznych. To dawanie wędki, jak uznał szef komisji Paweł Rycka, a budżet obywatelski do ryba. Pozostaje też problem wykonywania zadań. Mieszkańcy wybiorą, urząd będzie musiał wykonać.
Głosowanie na sesji w przyszłą środę
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany