Awantura o dwieście złotych

Problem nie pierwszy raz zagościł podczas obrad krzanowickich radnych. Idzie o 200 zł, które powinna dostawać miesięcznie opiekunka mażoretek tańczących w domu kultury w Bojanowie. Kobieta opiekuje się grupą, która osiąga sukcesy i jest zapraszana na szereg imprez, ale pieniędzy jak nie ma, tak nie ma. Powód? Miejski Ośrodek Kultury opłacał do końca 2008 r. trenerkę dziewczyn, bo dostawał na to pieniądze z Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Od stycznia nie opłaca, bo komisja nie przyznała środków.

Już na poprzedniej sesji przewodniczący Rady i bojanowski sołtys Henryk Tumulka, nie kryjąc irytacji, apelował, by sprawę wreszcie rozwiązać, bo to wstyd. Dziś znów nie usłyszał, kto i kiedy zakończy problem. Szefowa gminnej komisji - Lidia Rąpała, która kilka tygodni temu obiecała, że jakieś pieniądze wygospodaruje, dziś uznała, że to w zasadzie nie jej kłopot, tylko dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury. Ten z kolei twierdził, że w swoim budżecie nie zaplanował honorarium dla opiekunki, bo od trzech lat dostawał kasę z komisji. - Jestem tym zaskoczony, że w tym roku nie dostałem - mówił radnym dyrektor Marian Wasiczek.

Radni wciąż dopytywali, kto w końcu jest winien tej żenującej sytuacji, kto i kiedy zapłaci i z jakiego źródła. Przewodnicząca komisji sugerowała, że skoro w Wojnowicach przestało działać kółko plastyczne, to MOK może przesunąć pieniądze do Bojanowa. Dyrektor Wasiczek nieśmiało zapowiadał, że środki "pewnie będzie musiał wygospodarować w swoim budżecie", ale konkretnych obietnic nie złożył.

- Apeluję, by dyrektor znalazł pieniądze i zatrudnił panią - mówił radny i wojnowicki sołtys Tadeusz Kulesza. - Zakończmy tę durną dyskusję - dodał, czym wzburzył radnego Jana Lacha. - Wszyscy się tu wypowiadamy w tej sprawie. Czy to jest durne? - pytał podniesionym głosem. Uznał, że należy się zastanowić nad likwidacją finansowanej z budżetu gminnej komisji świetlicy terapeutycznej w Krzanowicach, bo korzysta z niej raptem kilku uczniów. - To rozwiąże problem. Będą pieniądze na działalność, która potrafi ściągnąć młodzież, m.in. mażoretki w Bojanowie - skwitował. - Jak nie ma frekwencji, to zamykamy - wtórował na gorąco przewodniczący Tumulka. - Może rzeczywiście warto zlikwidować świetlicę - dołożyła swoją opinię przewodniczącą Rąpała, tłumacząc, że takie placówki pochłaniają sporo pieniędzy, a tych z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych jest coraz mniej i zapowiada się, że nie będzie lepiej.

Wkrótce jednak pojawiły się głosy, by ostudzić ten zapał, bo świetlica powstała właśnie z inicjatywy... Rady Miejskiej. Jej oferta cieszy się co prawda wśród młodego pokolenia słabym zainteresowaniem, ale potrzeba czasu, bo może się to zmienić. W opinii radnej Kornelii Pawliczek-Błońskiej problem może tkwić w mentalności krzanowiczan. W nazwie placówka ma przymiotnik terapeutyczna i ludzie myślą, że to dla dzieci alkoholików. Po wtóre. - Krzanowice to specyficzne środowisko. Trudno tu coś zrobić. W Wojnowicach i Pietraszynie się udaje, a tu nie. Może trzeba włożyć w kij w mrowisko? - puentowała radna Pawliczek-Błońska.

Grzegorz Wawoczny