Złoto, mieszkanie i dolary. Staruszka z Raciborza mogła stracić fortunę

Mieszkanie, złoto i dolary mogła bezpowrotnie stracić 80-letnia staruszka z Raciborza, gdyby nie determinacja pracowników Spółdzielni Mieszkaniowej Nowoczesna oraz policji. O sprawie pisaliśmy już wczoraj. Dziś odkrywamy kulisy postępowania, którego dopuściła się matka z córką, i dziwnego zachowania jednego z notariuszy.
O oszustwie popełnionym na szkodę 80-letniej staruszki z Raciborza pisaliśmy wczoraj. Prokuratura Rejonowa wszczęła już dochodzenie. Dziś o kulisach tej bulwersującej sprawy.
80-latka poznała 60-letnią Marię K. i jej córkę Mariolę (inicjały zmienione), kiedy te, jako przedstawicielki pewnego kościoła, przyszły do jej mieszkania z zamiarem przekonania staruszki do zmiany wyznania. Dobroduszna i żywotna kobieta (okaże się to później istotne w sprawie) przyjęła kobiety, podyskutowała i tak to zawiązała się pomiędzy nimi nić przyjaźni. Jako że 80-latka wymaga opieki, więc obie panie K. zaoferowały swoją codzienną pomoc. Staruszka nabrała do opiekunek pełnego zaufania i wkrótce ujawniła, że żyła co prawda skromnie, ale dzięki oszczędnościom niemal śpi na pieniądzach i złocie. W małym mieszkanku bloku w dzielnicy Nowe Zagrody miała siedem kosmetyczek wypełnionych złotymi precjozami, kolejny woreczek kosztowności i plik dolarów. Cała biżuteria ważyła około kilograma.
Cenny kruszec a także możliwość przejęcia mieszkania 80-latki mocno osłabiły zapał ewangelizacyjny pań K. Wzrosła za to ich chęć łatwego wzbogacenia się. Trzeba było tylko przekształcić prawo lokatorskie we własność, a potem skłonić podopieczną do sprzedaży nieruchomości i przekazania cennych precjozów oraz gotówki. Panie K. tak mocno zapragnęły się wzbogacić a jednocześnie straciły cierpliwość, że postanowiły - jak podejrzewają organy ścigania - użyć pewnych specyfików, a dokładnie skorzystać z ich działania, osłabiającego czujność 80-latki. Ze zgromadzonych materiałów wynika, że staruszce podawano tzw. leki nieprzepisane, a więc nie zaordynowane przez lekarza, prawdopodobnie psychotropy.
Jak się dowiedzieliśmy, jedna z raciborskich kancelarii notarialnych odmówiła sporządzenia aktu kupna-sprzedaży mieszkania. Wątpliwości notariusza wzbudziła nie tylko stosunkowo niska cena, ale i stan jednej ze stron transakcji. Kolejny notariusz nie miał już skrupułów i umowę sporządził. 80-latka na jej mocy sprzedała swoje lokum 60-letniej Marii K. za 60 tys. zł, choć średnia cena transakcyjna takich nieruchomości powinna wynieść minimum 80 tys. zł. Niższą cenę mogłoby uzasadnić przeniesienie własności na podstawie umowy dożywocia, ale w tym przypadku nie miało to miejsca. Co więcej, 80-latka nie przypomina sobie dziś, czy w ogóle dostała pieniądze, a policja bada, czy Maria K. miała je na koncie i mogła sobie pozwolić na kupno mieszkania.
Sprawa wyszła na jaw 28 stycznia tego roku. Zamknięta w mieszkaniu 80-latka zaczęła wzywać pomocy. Zeszli się sąsiedzi, przyjechali pracownicy Nowoczesnej i policjanci. W Nowoczesnej już wcześniej podejrzewano, że ktoś prawdopodobnie sfałszował podpisy 80-latki na dokumentach związanych z przekształceniem prawa lokatorskiego we własność. Potem skojarzono inne fakty. Żywotna zwykle i rozmowna staruszka przestała się od kilku miesięcy pokazywać sąsiadom. Nie wychodziła do sklepu, nie spacerowała. - Uznaliśmy, że o sprawie trzeba powiadomić policję i mamy dużą satysfakcję, że dobrze się skończyła. Jestem pod wrażeniem skuteczności policji - mówi prezes Nowoczesnej, Tadeusz Wojnar.
Po incydencie z 28 stycznia policja zaczęła dokładnie się przyglądać paniom K. Nabywczyni mieszkania, widząc, że sprawa się rypła, natychmiast - w drodze aktu notarialnego - je oddała i po raz drugi opłaciła koszty notarialne. 80-latce zwrócono też kosmetyczki ze złotą biżuterią, woreczek z kosztownościami i dolary. Mimo to 28 lutego Prokuratura Rejonowa wszczęła w sprawie dochodzenie. Marii K. grozi dziś od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności za przestępstwo z art. 286 kodeksu karnego (kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania).
Poszkodowana już nie mieszka na Nowych Zagrodach. Ma pokoik w Złotej jesieni na Ostrogu. Jest bardzo zadowolona z opieki. Złoto i dolary są w bezpiecznym depozycie, a mieszkanie wystawione na sprzedaż. Pośrednictwem zajęła się Nowoczesna. Pieniądze z transakcji trafią na konto staruszki i pozwolą pokryć koszty pobytu oraz sfinansować jej leczenie i zabiegi rehabilitacyjne.
Maria K. stanie najprawdopodobniej przed sądem. - Oby to nie był czubek góry lodowej. Policja z pewnością sprawdzi powiązania obu pań, czy przypadkiem nie jest to powszechniejszy proceder jakiejś grupy na szkodę osób starszych - kończy prezes Wojnar.
Tyle udało nam się dowiedzieć w sprawie na policji i w Nowoczesnej. Oczywiście, nie podano nam żadnych danych pozwalających zidentyfikować osoby z tej historii ani zlokalizować mieszkania. Mimo to, po wczorajszej publikacji, odezwała się do nas p. Maria K. (prawdziwe nazwisko zastrzegła w mailu do wiadomości redakcji) z żądaniem publikacji poniższego oświadczenia.
W zw z artykułem z dnia 7 marca 2013 jako uczestniczka - strona zdarzenia, proszę o zamieszczenie dodatkowych informacji uzupełniających. Starsza Pani świadomie, będąc w pełni władz umysłowych, dokonała sprzedaży mieszkania w Kancelarii notarialnej w Raciborzu, kwota pieniężna miała być spłacana w ratach i jednocześnie odciągane miały być pieniądze związane ze sprawowaniem opieki nad tą Panią. Odrębnym dokumentem notarialnym zostało zapewnione dożywotnie sprawowanie opieki nad starszą Panią. Tzn sprzedaż z powodu niskiej renty tej Pani musiała nastąpić gdyż po wylewie nie miała ona czym płacić za całodobową opiekę której potrzebowała. Nie chciała ona kategorycznie pójść do Domu Pomocy Społecznej w Raciborzu. Pod opieką znajdowała się dwa miesiące i dwa tygodnie. Pomówienia z Państwa strony krzywdzą nie tylko tą Panią ale i kolejne osoby, które zapewniły Jej pomoc. Kancelaria notarialna jako osoba urzędowa zapewniła gwarancję bezpieczeństwa interesów starszej Pani. Zadziwiające jest to dlaczego Spółdzielnia Nowoczesna interesuje się starszymi paniami ze swojego terenu skoro mają one rodziny i nie zostały ubezwłasnowolnione? Czy Pani ta nie miała prawa dokonać sama wyboru co chce i jaką opiekę? Oświadczam, że oficjalnie opiekunce prawnej nie postawiono żadnych zarzutów.
opr. Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany