Horror w wojnowickim pałacu

Na temat tego przedsięwzięcia, jego genezy i założeń, pytamy pomysłodawcę i założyciela, właściciela wojnowickiego pałacu, Zbigniewa Woźniaka.

Skąd pomysł na taką, niepospolitą w końcu, działalność ? Czy może wyniknął z jakiegoś pańskiego zamiłowania do horrorów, czy straszenia?

Nic podobnego. Po prostu jest to najzwyklejszy projekt biznesowy, tyle tylko, że może dość niebanalny. Dla przedsiębiorcy w gruncie rzeczy nie jest najważniejsze czy produkuje gwoździe, sprzęt komputerowy czy usługi turystyczne. Liczy się efekt, a ten jest wynikiem połączenia pomysłu z warunkami i możliwościami, a także analizy rynku i konkurencji. W tej ostatniej kwestii, to zarówno jeśli chodzi o nasz powiat, jak i całą Polską, a nawet Europę, to konkurencja jest mała. Najbliższe muzea horroru znajdują się w Amsterdamie i Londynie, a jeśli by szukać takiej instytucji w starym pałacu, to nie ma wcale...

To znaczy, że liczy pan na dużą ilość zwiedzających muzeum horroru?

Oczywiście, nie ma innej możliwości. Ludzie, niezależnie od wieku, lubią takie atrakcje. Kochają się bać (pod warunkiem, że naprawdę nic im nie grozi), a jeszcze bardziej uwielbiają robić sobie zdjęcia w ekstremalnych warunkach i towarzystwie. Potem to wystawiają na portale społecznościowe i cieszą się.

Co można obejrzeć i skąd czerpał pan inspiracje przy tworzeniu muzeum?

Inspiracji jest wiele. Każdy z nas oglądał wiele strasznych filmów i jeśli traktuje to z przymrużeniem oka, to jest to zdrowa rozrywka. Sporo do tej branży "straszeniowej" wnióśł amerykański reżyser horrorów Williamie Castle, (działającym w latach 40-tych do 70-tych XX w.), który nie tyle zasłynął z jakichś wybitnych produkcji, co ze sztuczek reklamowych im towarzyszących. Np. przed salą kinową stała karetka pogotowia (bo na pewno ktoś dostanie zawału), wewnątrz czekała pielęgniarka i przedstawiciel ubezpieczeniowy (by jeszcze można się było ubezpieczyć na wypadek śmierci ze strachu), zaś opłacone osoby udawały atak histerii i były zabierane rzekomo do szpitala... To nie do końca o to chodzi, ale by nie zdradzać szczegółów, powiem że zwiedzającego wojnowickie muzeum horroru czeka sporo emocji, zmian nastroju, zaskakujących doznań i to odbieranych różnymi zmysłami. Towarzyszyć też mu będzie nutka edukacyjna, tak by przy okazji dowiedzieć się czegoś ciekawego. Na pewno wizyta w muzeum horroru nie będzie samą tylko rozrywką, a już na pewno nie czasem straconym...

Czy myśli pan, że nasz powiat to odpowiednie miejsce dla takiej działalnośći?

Tak samo dobre, jak każde inne. Co prawda istnieją w kraju rejony typowo turystyczne, szczodrze obdarzone w superatrakcje, ale my tu jezior mazurskich, ani zamków krzyżackich mieć nie będziemy. Tak samo jak nie będziemy oferować wspinaczki wysokogórskiej ani oscypków. Mamy natomiast teren, niezbyt już uprzemysłowiony, na którym ludzie muszą czymś się zajmować , niezłe warunki krajobrazowe, trochę atrakcji w terenie, a resztę można wymyślić. Tak jak ktoś kiedyś wymyślił Szkotom, że tkanina w kratkę jest ich tradycyjnym strojem żołnierskim (w rzeczywistości chodziło o łapówkę by sprzedać nagromadzone zapasy takiej tkaniny wojsku), tak i my – mieszkańcy powiatu raciborskiego – możemy znaleźć dla siebie jakieś nowe miejsce pod słońcem, nie tylko w oparciu o to co już istnieje, ale też w oparciu o nowe pomysły i kreacje. Dobrym przykładem jest ożywienie Zamku Piastowskiego w Raciborzu, z którym przez ponad sześćdziesiąt lat nie wiadomo było co zrobić, aż tu w ciągu kilku lat powstała instytucja kulturalna i nieprzeciętna atrakcja turystyczna. Wracając do pytania, muzeum horroru jest w Wojnowicach jak najbardziej na miejscu.

A jak ta nowa działalność będzie się miała do dotychczasowej, to znaczy domu przyjęć i restauracji?

Nie tylko nic tu z niczym nie koliduje, bo zawsze będzie można w wojnowickim pałacu zorganizować przyjęcie, zjeść weekendowy obiad, czy wybrać się na rodzinny spacer po naszym parku, ale liczę na to iż trzeba będzie poszerzyć ofertę kulinarną o fast food`y dla uczestników wycieczek.

I jeszcze na koniec pytanie które muszę zadać. Czy nie boicie się państwo mieszkać w starym pałacu i na dodatek w "takim towarzystwie"?

To ciekawe, bo odkąd mieszkam w wojnowickim pałacu, czyli od ponad sześciu lat, ciągle ktoś mi zadawał takie pytania. W końcu mamy XXI wiek i wiele wskazuje na to, że duchy, straszydła i zjawy można spotkać jedynie na filmach, w internecie no i w ...muzeach. Czasami żartowałem sobie, że "za życia" trochę się bałem, ale taraz to już nie ma problemu". Prawdę mówiąc, to w części pałacu w której znajduje się muzeum jest ... najspokojniej.

Wielkie otwarcie już w sobotę, 22 września.

www.muzeumhorroru.pl