Sto dzików opanowało Oborę

Naliczono ich już sto a może być i 200. W jedną noc niszczą uprawy na kilku hektarach. Dziki przegonione przez myśliwych z innych lasów zagnieździły się w lesie Obora. Jako że jest tu arboretum więc nie można do nich strzelać. Bezkarne dziki czynią rolnikom wielkie szkody. Pojawiają się nawet na przystanku.
O dzikach mówił dziś na sesji Rady Miasta radny Franciszek Mandrysz z Markowic. To gospodarze z tej dzielnicy cierpią najbardziej i szukają sposobu na dziki. Tego najwyraźniej nie ma, bo w arboretum są chronione i korzystają z tego daru przepisów. Rolnikom pozostaje tylko występować o odszkodowania. - Ale trwa bardzo długo - dodał Mandrysz. - Wydział rolnictwa w urzędzie miasta nie informuje jak dochodzić odszkodowań - dodał.
Wsparł go radny Tomasz Kusy z Obory. Był świadkiem jak mały dzik pojawił się na przystanku w tej dzielnicy. - Czekał na siódemkę - dodał żartobliwie.
Ale że żartów nie ma, zdaje sobie sprawę prezydent. - Rolnicy dobrze wiedzą jak dochodzić roszczeń - odpowiedział Mandryszowi. Recepty na rozwiązanie problemu jednak nie podał.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany