Dobra dla organizmu, zła dla urządzeń

W Wodociągach przekonują, że nie ustępuje jakością tej sprzedawanej w marketach. Nie brak jednak doniesień, że sprawia poważne kłopoty ciepłownikom, ale już serwisanci Vaillanta widzą dużą poprawę, bo nie niszczy elementów miedziowych. Jaka naprawdę jest woda w Raciborzu? Przeczytaj wywiad.
O jakości raciborskiej wody rozmawiamy ze Stanisławem Janikiem, kierownikiem Działu Produkcji Wody w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji sp. z o.o.
Nasz Racibórz: (NR): Z ilu ujęć wody korzysta obecnie Racibórz?
Stanisław Janik (ST): Racibórz dysponuje trzema ujęciami wody. Pierwszym głównym ujęciem jest Strzybnik, które jest oddane do eksploatacji w 2009 roku. Drugie znajduje się na ul. Gamowskiej, wraz ze Stacją Uzdatniania Wody. I trzecie – pomocnicze - najstarsze ujęcie wody z 1905 roku, znajdujące się przy ul. Bogumińskiej.
NR: Jakie jest stężenie kamienia w wodzie? Kiedyś było ono znacznie wyższe? Jak to wygląda w przeciągu lat?
ST: Opierając się na najnowszych badaniach wskaźników fizykochemicznych, znacznie spadła nam twardość wody. Kiedyś wynosiła 388 mg/l (około 22°dH) ale wahała od 300 mg/l do 500 mg/l (17°dH – 28°dH) w zależności od studni, którą uruchomialiśmy. To była wysoka twardość wody, ale zeszliśmy do około 250 mg/l (14°dH). Zmniejszeniu uległy także siarczany, które wahały się w granicach 160 mg/dm3 do 200 mg/dm3, a teraz w granicach 27,3 dm3. Siarczany powodują niszczenie rur, dokonują korozji konstrukcji betonowych i wpływają na smak wody.
NR: A jak wygląda sytuacja z żelazem i manganem?
ST: Przed uruchomieniem ujęcia wody w Strzybniku stężenie tych metali mieściło się w granicach 3-5 mg/dm3, teraz maksymalnie do 1 mg/dm3. To duża różnica. Na co wpływa żelazo i mangan? Im większe stężenie tym: wzrastają koszty na etapie produkcji i dystrybucji wody, oraz powodują wtórne zanieczyszczenie sieci wodociągowej. Mówimy oczywiście o wodzie surowej przed uzdatnieniem.
NR: Czy jest jeszcze jakiś ważny wskaźnik mówiący o jakości wody?
ST: Tak, to jon amonowy, potocznie nazywany amoniakiem. Jest to taki wskaźnik, który mówi nam, czy woda nie została zanieczyszczona np. ściekami bytowo-gospodarczymi. Jeżeli tego amoniaku jest coraz więcej, można przypuszczać, że doszło do zanieczyszczenia. Tej substancji w Strzybniku jest bardzo mało znacznie poniżej 0,05 mg/dm3 przy normie 0,5mg/l. Warstwa wodonośna na Strzybniku jest zabezpieczona wieloma warstwami nieprzepuszczalnymi. Wysokość tych warstw ochronnych wynosi 50-60 metrów o. Na ujęciu przy ul. Bogumińskiej mamy do czynienia warstwami ochronnymi rzędu 15-30 metrów.
NR: Co wyróżnia więc Strzybnik?
ST: Wody wydobywane sięgają epoki trzeciorzędu i czwartorzędu, to są tzw. wody pierwotne. Dlatego jest ona wysokiej jakości. Jest smaczniejsza o stabilnym składzie fizykochemicznym, nie wspomnę już o zanieczyszczeniach bakteriologicznych. Od 2009 roku w wodzie surowej nie mieliśmy ani jednego przekroczenia jeżeli chodzi o wskaźniki bakteriologiczne. Wydobywamy wodę, która nie wymaga procesu dezynfekcji. Dajemy produkt naturalny, bez chemikaliów.
NR: Wcześniej było inaczej?
ST: Skład fizykochemiczny oraz bakteriologiczny wody pobieranej z ujęcia Bogumińska był bardzo niestabilny.
NR: Jak to wygląda w porównaniu do innych miast województwa śląskiego? Słyszałem, że w na przykład Gliwicach jest bardzo twarda woda.
ST: Tak, to prawda. Stężenie w tym mieście waha się od 350 do 450 (19°dH - 25°dH). Niestety, miasto czerpie wodę z ujęć posiadających bardzo dużo kamienia.
NR: Jakie są zalety i wady obecności wapnia w wodzie?
ST: Wapń jest wskazany w wodzie przede wszystkim dla organizmu. Jest składnikiem budulcowym naszego układu kostnego i uzębienia. Z drugiej strony im więcej kamienia, tym większe kłopoty z urządzeniami grzewczymi, jak z czajnikiem elektrycznym. Otrzymujemy wiele telefonów krytycznych, że zapchał się komuś Junkers bądź też odłożył się kamień na grzałce w czajniku. Staramy się wytłumaczyć odbiorcom, że nasza woda nie nadaje się do celów ciepłowniczych, ona jest przygotowana do celów pitnych. Zmiękczanie wody na taka skalę jest nieopłacalne, ponieważ koszt wody byłby kilkukrotnie większy a już teraz cena wody jest dość wysoka.
NR: To co trzeba robić, aby wykorzystywać wodę do innych celów?
ST: Zastosować zmiękczacze wody. Wiadomo, to kosztuje, ale mając na uwadze skład naszej wody, zmiękczacze są jedynym rozwiązaniem w układach ciepłowniczych. Żywotność urządzeń takich jak pralka znacznie poprawi zastosowanie preparatów zmiękczających wodę. Natomiast grzałki w czajnikach wymagają od czasu do czasu odkamienienia, ale zaobserwowaliśmy znaczną poprawę. Kiedyś wystarczyły 2-3 tygodnie aby kamienia w czajniku było bardzo dużo, teraz okres się przedłużył do 2-3 miesięcy. Z tego co zaobserwowałem, myślę, że w przeciągu kolejnych lat stężenie kamienia w wodzie będzie delikatnie spadać, ponieważ wapń znajdujący się pod ziemią zostanie wypłukany. Mogę powiedzieć, że mieszkańcy dużego obszaru Śląska zaopatrywani w wodę pochodzenia powierzchniowego, która wymaga ciągłej dezynfekcji, mają prawo do większych pretensji. Tam woda jest miękka, ale niesmaczna szczególnie gdy mamy do czynienia zastosowaniem podchlorynu sodu jako środka dezynfekującego. Podobnie było u nas po powodzi. Wtedy przez długi czas woda była dezynfekowana i bardzo niesmaczna. Mieliśmy wtedy bardzo trudne warunki.
NR: Zdarza się, że do mieszkań przychodzą osoby, które sprzedają filtry do wody. Proszą wtedy o nalanie wody do czterech szklanek. Są różnej temperatury. Czary mary – w szklankach pojawia się zielono-brunatna maź, która nie wygląda za ładnie.
ST: Wiem o co panu chodzi. Nie tak dawno do naszego pracownika przyszedł pewien mężczyzna. Chciał zaprezentować jakość wody, jej skład. Powiedział, że ma obawy o wodę. Pracownik odpowiedział, że pracuje dla Zakładu Wodociągów. Skutkiem tego było to, że ten pan szybko uciekł. Wiele osób dzwoni do nas z podobną informacją. Często sprzedawcy filtrów podają się za naszych przedstawicieli, że działają na zlecenie Wodociągów. Muszę tutaj jasno powiedzieć, nie wysyłamy naszych pracowników. Można do nas przyjść i nie ma przeszkód aby otrzymać od nas pełną analizę jakości wody.
NR: Na czym polega ich sztuczka w prezentacji jakości wody? W szklance po jakimś czasie pojawia się zielonkawa zawiesina.
ST: Oni robią typową elektrolizę, czyli wytrącają wszystko, co w tej wodzie jest. Mamy w wodzie przecież kationy i aniony różnych pierwiastków, wszystko to tworzy skład wody, ale przecież te składniki w odpowiednim stężeniu są niezbędne do życia. Taka prezentacja prowadzi do tego, aby odbiorcę wody przestraszyć i skłonić go do montażu filtrów na instalacji wewnętrznej. Mieszkańcy często się pytają, czy warto? My mówimy, że ma prawo ale nie jest to konieczne. Jeżeli mówimy o zanieczyszczeniach mechanicznych np.: piasek filtry te mogą spełnić swoje zadanie. Na czym polega błąd tych, którzy montują filtry? Nie wymieniają po czasie wkładów filtracyjnych. Wtedy zanieczyszczony filtr staje się idealną pożywką dla bakterii. Woda zaczyna zagniwać i w efekcie mieszkaniec zamiast pić wodę czystszą, pije wodę o wiele gorszą.
NR: Czy zapasy wody w ujęciach ulegną kiedyś wyczerpaniu, czy jest to proces odnawialny?
ST: Powiem tak, niektórzy mówią, że wody wystarczy na 50 - 100 lat. Popatrzymy na ujęcie przy ul. Bogumińskiej, wodę pobiera się tam od ponad stu lat i przez ostatnie lata po uruchomieniu ujęcia w Strzybniku źródło wody podlega odtworzeniu do stanu pierwotnego.
NR: Dziękuję za rozmowę.
Z Stanisławem Janikiem kierownikiem Działu Produkcji Wody w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji, rozmawiał Bartłomiej Furmanowicz
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany