Pożar w Pietrowicach to dzieło podpalacza

Akcja w Pietrowicach polegała wczoraj nie na gaszeniu, ale na zabezpieczeniu palącego się stogu, tak by tzw. lotne ognie nie spowodowały pożaru sąsiednego stogu oraz w zabudowaniach RSP. Brały w niej udział dwie jednostki państwowej straży z Raciborza oraz pięc jednostek OSP z terenu gminy Pietrowice Wielkie. Te ostatnie, na zmianę, łącznie przez 13 godzin pilnowały ognia.

W zeszłym tygodniu straż trzykrotnie gasiła pożar w opuszczonym budynku gospodarczym w Krowiarkach, na terenie kompleksu pałacowego. Akcję prowadzono z zewnątrz, gdyż ze względu na zły stan obiektu nie można było dogasić pogorzeliska od wewnątrz. - Trudno ustalić dlaczego ogień pojawiał się dwukrotnie po akcji z 1 grudnia. Nie można wykluczyć podpalenia, ale również tego, że ogień tlił się wewnątrz obiektu. Żaden z dowódców, z obawy o życie i zdrowie strażaków, nie zdecydował się na ich wejście do budynku - mówi zastępca dowódcy JRP PSP Racibórz, Roland Kotula.

Nie ma wątpliwości, że wczorajszy pożar to efekt podpalenia. Strażacy są jednak ostrożni w stawianiu hipotez, że zdarzenia z Pietrowic i Krowiarek można ze sobą łączyć, a więc, że w gminie grasuje podpalacz. - Standardowo zawiadomiliśmy policję o wczorajszym podpaleniu. Reszta czynności należy do nich - kończy Roland Kotula.

(w)

fot. arch. redakcji