Już raz prezydenta posłano samolotem...

- Mamy kryzys to może poczekamy z tym samochodem - apelował wczoraj na sesji radny Robert Myśliwy w sprawie wydatkowania przez miasto 100 tys. zł na zakup służbowego auta. - To dla mnie narzędzie pracy - tłumaczył prezydent, a wydatek nieoczekiwanie poparł radny Ryszard Frączek.
Prezydent wyjaśniał radnym, że samochód, to normalny środek pracy jak w każdej firmie. A urząd zatrudnia ponad 200 osób, świadczy specyficzne usługi przez nie tylko prezydent, ale również urzędnicy muszą podróżować. Dodał, że obecnie eksploatowana toyota corolla ma 7 lat, ponad 200 tys. kilometrów na liczniku (to dużo jak na benzynę - dodał Lenk), wymaga drogiego serwisowania i, niestety, się psuje. Już dwa razy odmówiła posłuszeństwa. Raz pod Częstochową. - Czekałem na ściągnięcie - zwierzył się prezydent. - Miał Pan czas na modlitwę - ironizował przewodniczący Tadeusz Wojnar.
W opinii Lenka szum wokół zakupu ma charakter medialny, bo taki temat się dobrze sprzedaje. Przyznał, że za sylwetką toyoty nie przepada. Za 100 tys. zł brutto chciałby kupić skodę superb albo passata. O dostawcy zdecyduje przetarg. Prezydent odwołał się do radnego Ryszarda Frączka, który, jak sugerował, też wymienia w swojej firmie pojazdy, bo to normalna praktyka. - Ale jeśli to Państwu przeszkadza, to mogę jeździć tym starym - skwitował.
Radny Frączek uznał, że prezydent powinien jeździć samochodem "nowym i bezpiecznym", przez co, być może, również radnych będzie zapraszał na wizyty np. w Kaliningradzie. - Już raz prezydenta wysłano starym samolotem - nawiązał krótko do katastrofy smoleńskiej po czym podziękował Lenkowi, że bierze go za wzór przy podejmowaniu decyzji.
Większością głosów przegłosowano zakup auta.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany