Śledztwo jest bardzo intensywne

Kogo tak naprawdę widziała sąsiadka trzy godziny przed wybuchem gazu w mieszkaniu przy Opawskiej i kto wcześniej tu przebywał - to pytania, jakie stawia sobie raciborska Prokuratura Rejonowa w Raciborzu w sprawie zabójstwa, do którego doszło, przypomnijmy, w środę 13 października.
Przypomnijmy fakty. W południe 13 października raciborska straż otrzymała wezwanie do pożaru mieszkania przy Opawskiej. Sąsiadka, która dzwoniła na 112, mówiła o huku i czarnym dymie na klatce schodowej. Strażacy w ciągu trzech minut dojechali na miejsce. Szybko ugasili pożar.
W mieszkaniu, w pokoju sypialnym, znaleźli zwęglone ciało 33-letniej lokatorki, sprzątaczki w raciborskim sądzie, pracującej zwykle w godzinach popołudniowych. Policjanci zauważyli na klatce piersiowej kobiety ranę kłutą. Od razu powzięli podejrzenie, że nie zginęła w wyniku wybuchu, lecz z rąk innej osoby.
Potwierdzili to wstępnie strażacy. Pożar nie był efektem wybuchu, ale go spowodował. Ktoś, po zabójstwie, polał ciało kobiety łatwopalną substancją i podpalił. Odkręcił kurki w kuchence gazowej i pozamykał drzwi. Gaz przedostał się przez szczeliny do przedpokoju. Tu nastąpił zapłon. Tyle wstępna wersja. Prokuratura czeka na opinię biegłych.
Fakt ujawnienia rany kłutej na ciele kobiety utrzymywany był w tajemnicy. Śledczy już 13 października pracowali w mieszkaniu do późnego wieczora. Zabezpieczali ślady. W piątek w Katowicach ciało poddano sekcji. Nie ma jeszcze raportu, ale telefonicznie biegli medycy sądowi przekazali do Raciborza informację, że 33-latka została ugodzona ostrym narzędziem w klatkę piersiową, w okolice serca.
W czwartek policja intensywnie, przez kilka godzin, przesłuchiwała męża zmarłej. Typowany był na sprawcę. Sądzono, że być może przyzna się do zabójstwa. Mężczyzna jednak zaprzecza. Ma alibi. Przebywał od rana w pracy.
Sąsiadka tymczasem, tuż po zdarzeniu, mówiła, m.in. mediom, że mąż wychodził z mieszkania około 9.00. Problem w tym, czy widziała wtedy rzeczywiście męża ofiary czy inną osobę. - Śledztwo prowadzone jest z bardzo dużą dynamiką, przy dużym wysiłku policji i oczywiście obejmuje przesłuchanie sąsiadki - zapewnia szefowa raciborskiej Prokuratury, Danuta Kozakiewicz.
Z naszych informacji wynika tymczasem, że w mieszkaniu w godzinach dopołudniowych pojawiali się inni mężczyźni, bez wiedzy męża zmarłej. - Nie mam takiej wiedzy - mówi prokurator Kozakiewicz, ale przyznaje, że przez to mieszkanie przewijało się dużo osób, a policja intensywnie ustala, kiedy i w jakim celu. - Sprawdzamy alibi tych osób - kończy szefowa Prokuratury.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany