Anna Ronin: Prezydenckie narzekanie i unikanie współpracy z radnymi
Prezydent Raciborza jest dowodem na to, że wprowadzenie dwukadencyjności w polityce rozwiąże wiele problemów naszych samorządów. Chyba jeszcze nie było takiej fali narzekania prezydenta na współpracę z radnymi. Kiedy tylko ktoś zwróci uwagę na błędne decyzje prezydenta lub opieszałość w ich podejmowaniu, ten się obraża. Mieliśmy już stwierdzenia: "nie rozumiem opozycji" czy "trudno jest mi już wytrzymać". Prezydent chciałby, żebyśmy my, radni, grzecznie podnosili rączki podczas głosowań, a to niemożliwe w sytuacji, kiedy wiele pomysłów prezydenta jest po prostu szkodliwych dla miasta lub niedopracowanych.
Zasada jest prosta: jest dobry pomysł czy dobre rozwiązanie, to się ma poparcie. Póki co, dwukadencyjności nie ma i prezydent chyba musi bardziej politycznie "oberwać", żeby do niego dotarło, że bardzo wiele traci on sam, ale przede wszystkim nasze miasto na tym, że nie konsultuje z radnymi swoich pomysłów, a z kolei większość uwag czy pomysłów radnych wrzuca do kosza. Niektóre pomysły po czasie wyciąga z tego "kosza", robi lekki retusz i "sprzedaje" jako własny. Przedstawię parę konkretów na poparcie tych tez:
- betonowa przystań nad Odrą i cytat z mediów: "Zanim rozpoczęto budowę, przesłaliśmy prezydentowi naszą opinię i obiecaliśmy, że nie pójdziemy z tym do mediów. Treści nie zdradzę, ale dziś zapewniam, że jako środowisko wioślarzy i kajakarzy nie mamy z tym nic wspólnego". Szanowni Państwo, ta sytuacja miała miejsce w poprzedniej kadencji Rady Miasta i widać, że już wtedy prezydent nie liczył się ze zdaniem nawet swoich radnych. Bo prezydent opinię przeczytał i włożył ją do szuflady. Dlaczego? Jaki efekt? Opłakany! Mamy prawdopodobnie najgorszą inwestycję w kraju za 3 miliony złotych, do której ciągle dokładamy kolejne pieniądze. Tłumaczenie prezydenta, że Unia dała na to większość pieniędzy, jest absurdalne, bo przecież kiedyś Unii zwrócimy te pieniądze, a poza tym ten obiekt trzeba utrzymywać. Plus jest dla prezydenta tylko taki, że jest wyżej w rankingach pozyskiwania środków z Unii, jednak na co są przeznaczane te pieniądze, to dla prezydenta sprawa mało istotna, przecież płaci podatnik.
- Aquapark H2Ostróg oddany do użytku w 2014 roku za około 30 milionów złotych, a dopiero w tym roku prezydent zastanawia się nad pokryciem części zapotrzebowania na energię elektryczną poprzez wykorzystanie paneli solarnych i co gorsza, robi to prezydent w mieście, które już słynie z produkcji takich urządzeń. Przecież zakup takich instalacji w którejś z raciborskich firm spowodowałby, że te pieniądze zostałyby wydane czy zainwestowane tu, w naszym powiecie. Czy zyski zachodnich koncernów też zostają w powiecie raciborskim?
- Informacyjna platforma gospodarcza SILESIAinfo uruchomiona w ramach polsko-czeskiego projektu wartego 25 690,94 EUR: w czerwcu tego roku odbyła się konferencja otwarcia, a dopiero miesiąc później zaczęto szukać kogoś, kto tę platformę będzie obsługiwał, a na administrowanie strony przez trzy miesiące prezydent chce wydać 10 tys. zł. Mam duże wątpliwości co do sensowności tego projektu, ale można było przynajmniej koszty prowadzenia strony ująć w projekcie lub, jeśli było to niemożliwe, nie robić sobie wstydu i zorganizować to tak, żeby w dniu konferencji już ktoś tę stronę obsługiwał.
Przykładów można by podać więcej, ale zwrócę jeszcze uwagę na lekkość wydawania pieniędzy na różnego rodzaju opracowania przez prezydenta. W 2013 roku ogłaszał, że wkrótce będzie gotowe studium parkingowe. Mamy rok 2015 czy wiele się zmieniło w sprawie parkingów? Oczywiście, że nie. Niedawno w mediach też pojawiła się informacja, że "Przedsiębiorstwo Planergia przygotowuje na zlecenie raciborskiego magistratu Program Wspierania Przedsiębiorczości". Niestety prezydent nie poinformował o tym radnych, nie wiemy też, ile my, mieszkańcy, za to zapłacimy i jakich efektów mamy się po tym spodziewać. Ostatnio pojawiła się też informacja, że w Oborze będzie rozbudowywana wiata rowerowa za 514 070,69 EUR. Zadanie to jest związane z już wcześniej zrealizowanym projektem "Ścieżka rowerowa Racibórz - Krzyżanowice - Chotebuz wzdłuż rzek Olza i Odra" za 374 507,6 EUR. Czyli koszty całkowite to prawie milion euro. I tak w Raciborzu powstają budowle, z których często mało kto korzysta, ale my, mieszkańcy, będziemy musieli je utrzymywać, kiedy obecnego prezydenta już nie będzie na stanowisku.
Przypomnę jeszcze o strefie gospodarczej w Raciborzu, o której jako pierwszy zaczął mówić opozycyjny NaM, zapraszając do Raciborza już w maju 2009 r. prezesa KSSE w Katowicach, Piotra Wojaczka. Władze miasta wówczas dystansowały się od pomysłu. Prezydent Mirosław Lenk, mimo zaproszenia, nie przyszedł na spotkanie z Wojaczkiem do raciborskiej PWSZ. Strefa powstała 3 lata później a ile firm przez to ominęło Racibórz? Tego się nie dowiemy. Rodzi się więc pytanie: jak mocno trzeba huknąć na prezydenta, żeby zaczął szybciej realizować pomysły innych i wsłuchiwał się w uwagi - czy to radnych, czy mieszkańców - dotyczących naszego miasta?
Miejmy nadzieję, że następny prezydent nie będzie konkurował z radnymi i przestanie unikać z nimi współpracy.
Anna Ronin, radna miejska
Artykuł zlecony i opłacony przez Annę Ronin, radną miejską Raciborza
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany