Reklama

Najnowsze wiadomości

Styl życia26 lipca 202010:22

Historie nieznane. Tu kształcono kadry kierownicze dla Polski ludowej

Historie nieznane. Tu kształcono kadry kierownicze dla Polski ludowej - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama
Krzanowice:

Po II wojnie światowej Wojnowice znalazły się w granicach odradzającej się Polski. Zmiany były tym większe, że wraz z przynależnością państwową, zmienił się również ustrój, zaś powojenna bieda nie pomagała w powrocie do normalności. 

Zakwaterowani w pałacu Rosjanie w końcu odjechali do domu, zostawiając opuszczony pałac w jako takim stanie, zaś powrót byłych właścicieli nie wchodził w rachubę, gdyż decyzją mocarstw, wszelkie mienie poniemieckie przeszło na własność polskiego skarbu państwa.

Miniona wojna dokonała nie tylko niewyobrażalnych zniszczeń w sferze materialnej, ale i zabrała dużą część tak niezbędnej do odbudowy kraju kadry inżynieryjnej, która albo została wymordowana, albo przepadła gdzieś na frontach, czy też pozostała z przyczyn politycznych na obczyźnie. Należało więc ją jak najszybciej wykształcić.

Baraki z Kanady

Dla wojnowickiego pałacu znaleziono więc bardzo dobre i praktyczne zastosowanie. Wiosną 1946 roku przywieziono i zmontowano drewniane baraki, których elementy przypłynęły z Kanady w darze dla odbudowującego się kraju. Po ich zmontowaniu oraz zaadoptowaniu pałacu do nowej funkcji, uruchomiono kursy przygotowawcze na studia wyższe dla młodzieży, która straciła w czasie wojny po kilka lat, nie mogąc się uczyć. Pewnie też nie bez znaczenia był fakt, że wśród młodych ludzi, którym władza ludowa umożliwiała kształcenie się, można było liczyć na większą lojalność i zaangażowanie, tym bardziej, że przy selekcji kandydatów na kurs brano pod uwagę ich pochodzenie klasowe. W końcu, to oni mieli w niedalekiej przyszłości być filarem kadr kierowniczych odradzającego się państwa.

Nie wiadomo kiedy dokładnie szkoła rozpoczęła swą działalność, ani kiedy się wyprowadziła, ale pewną wskazówką mogą być fakty, przytoczone przez pamiętającego te czasy mieszkańca Wojnowic. Opowiadał on, że kursanci na pewno uczestniczyli w prowadzonej we wsi agitacji w referendum ludowym, które jak wiadomo miało miejsce 30 czerwca 1946 r., jak również chodzili w charakterze rachmistrzów spisowych w pierwszym powojennym spisie ludności – 3 lutego 1950 r.

Ponieważ kurs trwał dwa i pół roku, można przypuszczać, że w Wojnowicach zrealizowano dwa pełne cykle szkoleniowe, po czym działalność edukacyjna w tym obiekcie została zakończona w 1950 roku.
Kursantów ulokowano w barakach, których postawiono trzy: jeden jako miejsce zakwaterowania, drugi – przeznaczony do prowadzenia zajęć oraz trzeci wykorzystywany jako łaźnia. Stanęły one w południowej części parku, w sąsiedztwie zabudowań ogrodnika. Zbudowano też specjalną kotłownię, która ogrzewała baraki i zaopatrywała w ciepłą wodę łaźnię. Co ciekawe, łaźnia była czasem udostępniana mieszkańcom wsi; stąd opowieści jak to młodzi chłopcy chodzili podglądać kąpiące się dziewczyny. Kadra nauczająca oraz zarządzająca kursem mieszkała natomiast w pałacu. Tam też była zlokalizowana stołówka i świetlica oraz część sal wykładowych. Na łące od strony wschodniej, między pałacem a stawem, urządzono plac apelowy o czym świadczy widniejący jeszcze na zdjęciu z lat pięćdziesiątych maszt flagowy.

Elitarny charakter

Ośrodek miał charakter dość elitarny, program nauczania tajny, zaś kursanci pochodzili z całej Polski, szczególnie zaś z Zagłębia Dąbrowskiego. Byli również repatrianci z Francji. Obiekt był strzeżony, kursanci wystawiali całonocne warty i byli uzbrojeni w broń palną. Prócz zajęć merytorycznych odbywały się zajęcia z zakresu przysposobienia wojskowego. Kładziono też duży nacisk na pogłębianie u kursantów ducha patriotyzmu, m.in. poprzez działalność artystyczną, wspólne śpiewanie, recytowanie i występy przy okazji świąt państwowych. Nic więc dziwnego, że kontakty z miejscową ludnością były bardzo ograniczone. Młodzi ludzie oficjalnie nie chodzili na wiejskie zabawy, nie spacerowali po wsi i dość rzadko jeździli do Raciborza. Wyjścia na wieś były zorganizowane i miały najczęściej charakter agitacyjny. Szczególnie miało to miejsce w święta państwowe, jak rocznica 1 Maja czy 22 Lipca. Takie występy odbywały się w nieistniejącej już sali ze sceną u Gromodki, gdzie później stanął sklep GS (obecnie Lewiatan).

Ponieważ kursantami byli młodzi chłopcy, zaś w tym wieku krew nie woda, nic więc dziwnego, że jednak nawiązywały się bliższe znajomości z zatrudnionymi do ich obsługi kelnerkami i kucharkami. Oficjalnie, by wyjść z ośrodka, trzeba było mieć przepustkę, ale czasem chłopaki wymykali się do wsi na umówione randki. Pewien świadek pamiętający jeszcze te czasy opowiadał, że zdarzyło się kilka przypadków, że uczestnicy kursu pożenili się jednak z miejscowymi dziewczętami i naturalnie wyjechali gdzieś w Polskę.

Wypad odwetowy na wieś

On też opowiedział o pewnym incydencie, kiedy to jeden z kursantów został we wsi w nocy pobity przez miejscowych, którzy złym okiem patrzyli na zalotników „z miasta”. Wtedy dyrektor Bijan zarządził wypad odwetowy na wieś. Uzbrojeni kursanci chodzili od domu do domu i szukali mokrych i zabłoconych butów, bo akurat na krótko przed pobiciem zaczęła się ulewa. Kiedy już takie znaleźli, zabrali chłopaka ze sobą. Rano wrócił do wsi poobijany. Zresztą, okoliczni mieszkańcy nie byli zbyt dobrze ustosunkowani do nich, bowiem we wsi zostało sporo autochtonów, czyli Niemców.

Jeszcze jeden epizod z życia szkoły utrwalił się w pamięci mieszkańców Wojnowic. Według kilku świadków, w sierpniu 1947 roku słuchacze szkoły wysadzili w powietrze pomnik weteranów I wojny światowej, który stał w sąsiedztwie głównego skrzyżowania na wsi (obecnie skrzyżowanie Rostka i Szpitalnej). Nie ma pewności, że to akurat kursanci, ale kilku moich rozmówców wspominało, że najpierw jacyś młodzi ludzie mówili przechodniom, by się szybko oddalili z tego mniejsca, potem był wielki huk i została tylko kupa gruzu.

To już prawie tradycja w naszym powiecie, że coś jest wysadzane w powietrze i brak sprawców. Dziesiątego listopada 1933 roku na Brzeziu w Raciborzu „nieznani sprawcy” wysadzili osiemnastometrową, solidnie zbudowaną z bloków kamiennych i cegły, „Wieżę Bismarcka”. Co prawda Brzezie należało już wtedy od kilkunastu lat do Polski, ale sama wieża i działka na której stała stanowiła własność niemieckiej Gminy Racibórz i były z nią dla strony polskiej tylko same problemy. Zniknęły wraz z wieżą.

Słuchacze kursy przygotowawczego w Wojnowicach z pewnością nie posiadali ani odpowiedniego sprzętu, ani nawet wiedzy potrzebnej do wysadzenia czegokolwiek, ale mogli pomagać przy „zabezpieczeniu terenu”. Wygląda więc na to, że wojnowicki obelisk również wysadzili jacyś fachowi „nieznani sprawcy”, niewątpliwie z inicjatywy stosownych władz, które miały polecenie zacierania śladów niemieckości, jak również – jak wtedy mówiono w języku propagandy - repolonizowania tych ziem.

Wspomnienia p. Eugeniusza

Do dziś żyje jeszcze w Dąbrowie Górniczej przesympatyczny pan Eugeniusz Pawlik, który był uczestnikiem takiego kursu. W 2016 roku odwiedził pałac i od tego czasu utrzymuje z autorem bardzo serdeczne relacje. Pan Eugeniusz jest w świetnej kondycji, mimo iż w 2018 roku obchodził swoje dziewięćdziesiąte urodziny. Jest kopalnią wiedzy o tamtych czasach. Opowiadał więc, że na kursie były klasy A, B i C, zaś wszystkich kursantów było około sześćdziesięciu. Chodzili w swoich ubraniach, jak również i w angielskich uniformach z zielonymi bluzami, z furażerkami za pagonem. W 1948 roku natomiast wszyscy otrzymali, uszyte na miarę w Pietrowicach Wielkich, porządne garnitury.

Do pałacu przyjeżdżały zespoły artystyczne z Katowic, śpiewacy operowi, chóry i wszelkiej maści wykonawcy z wesołym repertuarem. Zdarzało się, że w ośrodku organizowano potańcówki i wtedy przywożono zorganizowane grupy dziewcząt, np. licealistki z Raciborza. Często też kursanci wyjeżdżali w odwiedziny do swych rodzinnych domów.

Pan Eugeniusz nie miał łatwego dzieciństwa, bo od 1943 roku (czyli od piętnastego roku życia) pracował w Hucie Bankowej w Dąbrowie Górniczej (Bankhutte) na wydziale Panzerwerk, gdzie produkowano czołgi dla niemieckiej armii. Po przejściu frontu miał tylko miesiąc przerwy i dalej pracował, tym razem na Wydziale Elektrycznym. Pracując, chodził do Szkoły Przemysłowej Państwowej Huty Bankowej w Dąbrowie Górniczej, którą ukończył w lipcu 1947 roku jako czeladnik w zawodzie elektryka. Wtedy też przełożeni dostrzegli w nim potencjał na przyszłego inżyniera i skierowali na kurs przygotowawczy do Wojnowic.

I nie zawiedli się, po kursie pan Eugeniusz podjął studia na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, a po jej ukończeniu, we wrześniu 1955 roku został skierowany do pracy w Hucie Bankowej, od razu jako kierownik utrzymania ruchu w Wydziału Młotowni. Po 10 latach poszedł na kierownika Utrzymania Ruchu Wielkich Pieców, a po kolejnych dziesięciu latach, na kierownika Wydziału Remontowego huty. Potem był jeszcze zastępcą Głównego Mechanika, zaś ostatnie pięć lat przed emeryturą, na którą przeszedł w 1991 roku, pełnił funkcję Głównego Mechanika. Również i jego małżonka związała swe życie zawodowe z hutą, gdzie pracowała w Dziale Księgowości.

Jako ciekawostkę w stylu legend miejskich (wiejskich) trzeba wspomnieć przytaczaną czasem opowieść, że w czasach funkcjonowania szkoły aktywu jakaś nieszczęśliwie zakochana panienka powiesiła się w przypałacowym parku na konarze drzewa. Nieszczęsna dziewczyna miała się powiesić na drucie. Jak jeszcze niedawno zaklinał się pewien odwiedzający pałac pan, w północno-zachodniej części parku, gdzieś w pobliżu bramy, jeszcze w 1985 roku (kiedy to odwiedzał chorego ojca w szpitalu) w potężny, dość nisko zwisający konar wrośnięty był drut, który ponuro zwisał i przypominał o minionej tragedii. Dziś nie ma już tego konaru (a może i tego drzewa), jeśli w ogóle taki był. Mógł też to być fragment jakiegoś drutu powieszonego dla rozrywki, np. w charakterze huśtawki. Tego się już zapewne nie dowiemy, ale opowieść i tak będzie krążyła, bo … ludzie kochają takie rzewne historie.

Zbigniew Woźniak

Fot. 1. Kursanci przed głównym wejściem do pałacu
Fot. 2. Zbiorowe zdjęcie jednej z klas kursantów
Fot. 3. Kursanci w przypałacowym parku
Fot. 4. Pan Eugeniusz (pierwszy z prawej) przy bramie wjazdowej do pałacu
Fot. 5 Pomnik poległych w wojnie światowej, o którego wysadzenie podejrzewano kursantów
Fot. 6. Pan Eugeniusz w czasie wizyty w pałacu po 68 latach (2016 r.)

Czytaj także Dawni mieszkańcy wojnowickiego pałacu

Autor: Zbigniew Woźniak, redakcja@naszraciborz.pl

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze (0)

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

Reklama
Reklama

Najczęściej czytane artykuły

Reklama
Aktualności8 kwietnia 202409:24

Jacek Wojciechowicz ma większość w nowej Radzie Miasta. Razem dla Raciborza i Koalicja 15 Października wygrały wybory [LISTA RADNYCH]

Jacek Wojciechowicz ma większość w nowej Radzie Miasta. Razem dla Raciborza i Koalicja 15 Października wygrały wybory [LISTA RADNYCH] - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
97
Racibórz:

Jacek Wojciechowicz, jeśli wygra II turę wyborów, będzie miał większość w Radzie Miasta oraz otwartą współpracę z Powiatem Raciborskim. W obu samorządach rządzą Razem dla Raciborza, Razem dla Ziemi Raciborskiej i Koalicja 15 Października. Mandat zdobyła Justyna Święty-Ersetic.

(waw)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Aktualności8 kwietnia 202412:10

Kolizja na Wydalu. Sprawca wylądował w rowie [FOTO]

Kolizja na Wydalu. Sprawca wylądował w rowie [FOTO] - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Krzyżanowice:

Do groźnie wyglądającego zderzenia dwóch pojazdów doszło w sobotę, 06.04., przed godziną 14 na skrzyżowaniu dróg na Krzyżanowice-Tworków-Owsiszcze i czeską Hat’.

red., fot. FB/OSP KSRG Krzyżanowice, KPP Racibórz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Dentica 24
ostrog.net
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Materiały RTK
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 05.04.2024
7 kwietnia 202412:45

Nasz Racibórz 05.04.2024

Nasz Racibórz 29.03.2024
29 marca 202415:21

Nasz Racibórz 29.03.2024

Nasz Racibórz 22.03.2024
21 marca 202421:40

Nasz Racibórz 22.03.2024

Nasz Racibórz 15.03.2024
14 marca 202421:35

Nasz Racibórz 15.03.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.