Reklama

Najnowsze wiadomości

Aktualności23 listopada 202119:42

[OPINIA] Park Kulturowy Serce Starego Raciborza, czyli pudrowanie rzeczywistości

[OPINIA] Park Kulturowy Serce Starego Raciborza, czyli pudrowanie rzeczywistości - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama
Racibórz:

Serce Starego Raciborza, po wielu dziejowych zawałach, wymaga dziś przeszczepu, a nie standów czy bypassów. Tworzenie parku kulturowego spełnia co prawda ambicje obecnych władz, ale czy zmieni oblicze śródmieścia, na które nikt dotąd nie znalazł ciekawego pomysłu? 

Trzeba sobie szczerze powiedzieć, albo chcemy ładnego i nowoczesnego Raciborza, oczywiście na miarę możliwości, albo pudrowanego, grzebiąc w sentymentach, skłaniających do bezkrytycznego uznania za bezcenne wszystko to, co w ostatnich dekadach wrosło w krajobraz miasta, choć już dawno powinno z niego zniknąć.

Dyskusja o projekcie parku kulturowego nie odbiła się szerokim echem, w warsztatach brała udział garstka ludzi, a tym, którzy poświęcili tematowi choć trochę uwagi, zapisze się w pamięci jako walka ratusza z dwoma ogródkami przy pomniku zacnego arcybiskupa, strażnika browaru, jak żartuje tzw. ulica.

Nic zresztą dziwnego, bo uchwała, jeśli wejdzie w życie, na trwałe wymaże te ogródki z panoramy centrum miasta, co może i niektórzy, co bardziej wyczuleni estetycznie i konkurenci, przyjmą z ulgą, ale spora część i tak zapyta, komu przeszkadzał namiot pana Romka czy szklarnia pani Doroty, skoro były od zawsze, a prezydent Polowy urządzał tu w 2018 r. swoje wyborcze briefingi czy kibicował Polakom podczas Euro 2020. Niewykluczone też, że likwidacja kontrowersyjnych ogródków będzie jedynym, widocznym efektem ustanowienia parku. No może znikną jeszcze sfatygowane bannery z dawnego BGŻ-tu, a w Społem ktoś w końcu przejdzie kurs zdobienia witryn.

Sentymentalizm i przeczulenie wielu raciborzan przyjmuje nieraz - że tak powiem - patologiczne formy, nakazujące chronić a nawet czcić w nieustannej pamięci to, co powinno już dawno zniknąć z naszych oczu. Krótkie i jakże cenne spojrzenie na raciborski potencjał dał ostatnio o. Adam Szustak OP, wędrowny kaznodzieja, który w przerwie pomiędzy spowiadaniem raciborzan a kazaniami w okrąglaku odwiedził centrum. - Nie obrażając nikogo z Raciborza, że za dużo do oglądania tutaj nie ma – oświadczył na swoim kanale YT (791 tys. subskrybentów). Obejrzało to 94 138 ludzi (stan na 23.11. godz. 17.30).

polowyrynek

Elżbieta Dzikowska, którą miałem okazję oprowadzać po powiecie raciborskim, była równie szczera, wskazując, że zamek „razi nowością”, podobnie jak rażą „pseudo-renesansowe plomby” w Rynku (te uwagi zamieściła w swojej książce Polska znana i mniej znana).

XIX-wieczny Racibórz, ten pruski, wyrosły na fali rewolucji przemysłowej, odszedł jako całość do historii. Pozostały po nim liczne pocztówki z kolekcji śp. pana Alfreda i niedostrzegalna przez wyznawców fundamentalistycznego raciborskiego sentymentalizmu myśl nieodżałowanego burmistrza Augusta Bernerta (1850-1920), iż do historii przechodzi się poprzez stworzenie czegoś nowego, spójnego, funkcjonalnego, budzącego uznanie przyszłych pokoleń.

Dziś jest świetny czas, by zacząć pisać nowe karty w dziejach układu urbanistycznego miasta, co skutecznie robią władze Wrocławia, Krakowa czy Gdańska, przywracające blask śródmieściom. - To przecież metropolie – ktoś powie. Racja, tyle, że od trzech dekad – kiedy inni upiększają swoje miejskie serca – kolejni włodarze Raciborza, obecnego nie wyłączając, o centrum wypowiadają się ciepło i ambicjonalnie, a potem kończy się na dopieszczaniu grup wyborców albo z dzielnic, albo z klubów sportowych, albo z Uniwersytetu III Wieku. Powstają siłownie, tężnie (w 2022 r. aż dwie), skwerki, a Rynek i plac Długosza od lat, albo kostka, albo pustka.

Szczytna – jak sądzę – idea ubrania raciborskiego śródmieścia w szaty parku kulturowego przypomina mi - przepraszam za określenie – szpachlowanie gruchota, stąd jestem daleki od tezy, że kopnięcie pana Romka czy pani Doroty radykalnie coś zmieni. Nie oznacza to, rzecz jasna, że podobają mi się miejsca, gdzie ci znani raciborscy restauratorzy serwują piwo. Ot, po prostu, w katalogu raciborskiej brzydoty nie są to czołowe lokaty.

Serce Starego Raciborza wygląda naprawdę dobrze… na zdjęciach lotniczych. Na dole jest gorzej. Ścisłe centrum miasta zostało okaleczone w 1945 r. przez Rosjan, a potem przez władze komunistyczne, które bezmyślnie rozbierały a nawet wysadzały w powietrze spalone, ale nadające się do odbudowy kamienice. We wschodniej pierzei Rynku mamy dwa stare budynki (jeden mieszkalny ze Skokiem i dawny BGŻ) rozdzielone socrealizmem, po drugiej stronie obcy dla architektury śląskich miast XIX wieku wspomniany pseudo renesans polski, na północy osławiony „klocek” zaakceptowany - co by nie mówić - przez śląskiego konserwatora zabytków, a na południu DH Bolko, któremu daleko do nowoczesnych domów towarowych.

Odrzańska to brutalizm architektoniczny w czystej postaci, a pl. Długosza, dawniej dwa place (Nowy Targ i pl. Św. Marcelego) otoczone kamienicami, to wciąż pusta przestrzeń, pobudzająca wyobraźnię projektantów o czym mogliśmy się przekonać w lutym 2019 r. kiedy Eko-Okna prezentowały swoją wizję.

Długa, dawniej przejezdna, to dziś – w zamyśle projektantów minionej kadencji – arteria nawiązująca do rzeki. Cóż, że betonowa. Taka to już ostatnio raciborska tradycja. Nawet prezydent Polowy, który najpierw beton kruszył, teraz wylał tony budulca na lewym brzegu Odry. – To pomysł jego poprzednika – zaczną natychmiast komentować jego zwolennicy. Owszem, ale nikt nie kazał go realizować, tak samo jak rezygnować z milionów złotych na plac Długosza, który dziś byłby odnowiony, może nie idealnie, może z pralnią, ale jednak.

Ulica Mickiewicza, dawniej najbardziej reprezentatywna, dziś razi prowincjonalizmem i przaśnością, kiedy przechodzimy obok baru przy galerii Młyńskiej. Park kulturowy tego przybytku złocistego napoju przy pomniku Eichendorffa co prawda nie wyeliminuje, ale przynajmniej zmieni w nim kolor parasolek i wysokość ogrodzenia.

W mieście jest wiele innych ciekawych rejonów, które bez wątpienia też warto chronić, m.in. Kasprowicza, Miarki, Stalmacha, Winna - cały kwartał, którego Rosjanie nie tknęli, bo akurat nie burzyli tego, co było potrzebne wokół ściśle związanych z reżimem koszar, sądów, komend i więzień.

Warte ochrony są rejony: zamku, Sienkiewicza-Staszica czy np. krótki odcinek tzw. starej Rudzkiej. Te obszary ze spójną, nieskalaną architekturą w parku kulturowym się nie znajdą, choć zamek i stare miasto stanowią cenny, funkcjonalny od wieków historyczny układ – po prawej stronie rzeki władza książęca (państwowa), po lewej samorządowa. Dziś – dodajmy nieco przekąsem – Odra rozgranicza czubiące się władze powiatu i miasta.

Powyższe uwagi to nie szyderstwo z rodzinnego miasta, ale obraz rzeczywistości. Przy tworzeniu parków kulturowych (tu powołuję się na wytyczne Narodowego Instytutu Dziedzictwa - NID) stawiany jest wymóg „syntetycznego opisu uwarunkowań oraz wartości kulturowych i krajobrazowych w powiązaniu z przyrodniczymi na tle istniejących zależności przestrzennych”. Mówiąc wprost, trzeba pokazać, czym jest tak naprawdę „Serce Starego Raciborza” i co w nim chronimy.

To istotna sprawa na tle kolejnych, konstytucyjnych wytycznych NID, z których wynika, że „zakazy i ograniczenia muszą być nie tylko uzasadnione, ale również proporcjonalne, a więc nie mogą prowadzić do nadmiernego ograniczania prawa własności czy swobody prowadzenia działalności gospodarczej, jeżeli nie jest to rzeczywiście konieczne do osiągnięcia ochrony krajobrazu kulturowego”.

Proponowana uchwała chce tymczasem chronić to, co miejscami chronić po prostu się nie da (konia z rzędem temu, który wymieni walory przestrzenne powojennej Odrzańskiej czy pl. Długosza z rejonem Piwnej), jednym uprzykrzy życie (restauratorzy), a innym – o dziwo - pozostawi swobodę wyobraźni.

Do tej trzeciej grupy zaliczam wspólnoty (ich członkiem jest też miasto) z podwórkami. Nie rozumiem do końca, dlaczego władze aż tak bardzo skupiają się na ogródkach, skoro podwórka kamienic wyglądają ohydnie, a zamiast małej architektury i zieleni pojawiają się tam parkingi z kostki betonowej, ze szlabanami albo bramami na pilota. Na zapleczu bloku przy Podwalu, włączonym do planowanego parku, pojawił się ostatnio zielony płot z gotowych, być może chińskich elementów. Uchwała nie odnosi się do tych zjawisk.

Na zapleczu Serca Starego Raciborza

zaplecze

Projekt uchwały jasno też pokazuje, że miasto chce wymagać od innych to, czego samo nie wymagało od siebie. Niewielu sprzeciwiało się budowie windy w magistracie, ale wielu na tle proponowanej uchwały powiedziałoby, że nie pasuje ona do budynku dawnej fabryki cukierków Sobtzicka, gdzie dziś rezyduje prezydent. To rozwiązanie było po prostu tańsze od budowy szybu wewnątrz obiektu, podobnie jak winda w starostwie, dostawiona do pięknego neogotyckiego klasztoru sióstr sercanek.

Spójne modernistyczne osiedle przy Skłodowskiej poddano topornej termomodernizacji, maskującej pierwotny styl tak charakterystyczny dla pierwszej połowy XIX w. Latem ogródek Braxtonu czy sąsiedniego browaru nie będzie się komponował z brutalizmem architektury raciborskiego Rynku, owymi „pseudo-renesansowymi plombami”, ale sezonowe lodowisko przez trzy miesiące już tak, choć mamy przecież Piastora w miejscu, w którym grana na okrągło muzyka nie będzie nikomu przeszkadzać.

Zanim obecna ekipa rządząca w ratuszu będzie sprawdzać szerokość i kolor parasolek przy restauracjach, warto, by uświadomiła sobie, jakie obowiązki nakłada na siebie. Zacznijmy od położenia nowego bruku w Sercu Starego Raciborza, bo obecny z lat 90. wygląda jakby przejechała po nim dywizja czołgów (te jadące w 1968 r. przez Racibórz na Czechosłowację nie poczyniły tylu spustoszeń na poniemieckiej kostce, co przechodnie na tej położonej w 1996 r.).

Zapadliska na ul. Rzeźniczej

img-8855

Warto napomknąć, że ulica Długa historycznie nie przypominała wspomnianej betonowej Odry, jak to wyszło w realizacji poprzedniego prezydenta, a ulica Mickiewicza (dawniej Dworcowa) była przejezdna od kościoła farnego aż do dworca, a nie przecięta na wysokości skrzyżowania z Drzymały-Podwale.

– Zacznijcie więc zmiany od siebie, od bruku, od ożywienia Długiej, od przywrócenia dawnej Mickiewicza – mogliby powiedzieć przedsiębiorcy, którym władze chcą serwować nakazy i zakazy.

Miasta odmieniają przedsiębiorcy i deweloperzy, a nie urzędnicy, których rola sprowadza się do ułatwiania życia inwestorom oraz pilnowania urbanistycznego ładu. Miasta w Polsce stoją dziś u progu wielkich przemian i to nie tylko związanych z eliminowaniem betonu (osławione betonozy) na rzecz zieleni, ale kształtowania nowego ładu przestrzennego. E-handel będzie rugował z naszego krajobrazu tradycyjne sklepy, e-pojazdy będą potrzebowały stacji ładowania, rowerzyści ścieżek, a centrum nowych apartamentowców i mieszkańców. Dziś trzeba kreować nowy Racibórz a nie konserwować powojenną brzydotę i chaos!

Miną wkrótce trzy lata od głośnej prezentacji Eko-Okien dla placu Długosza. Po co chronić jako Serce Starego Raciborza coś, co wymaga zabudowy? Czy przyszły właściciel, jeśli miasto sprzeda nieruchomość, będzie musiał wrócić do dawnego układu przestrzennego, a więc zachowania dwóch placów, czy też może zrealizować coś nowego, jak chciała spółka z Kornic, proponująca tu ogród, tyle że na dachu wielofunkcyjnego obiektu z podziemnym parkingiem?

Co z ciekawym, nadodrzańskim terenem przy Nowomiejskiej, co do którego prezydent wiedzie spór z właścicielem? O sporze było głośno, o sposobach jego zażegnania i znalezienia recepty cisza.

Co ul. Opawską – główną osią komunikacyjną miasta łączącą stare centrum z Nowymi Zagrodami, największą i najludniejszą nieformalną dzielnicą? Arteria pamięta jeszcze początki kapitalizmu i dyskoteki w Wiedeńskiej, a jezdnia szczególnie wiosną pełna jest dziur i zapadlisk. Opawska tymczasem mogłaby pełnić taką rolę, jak Dworcowa przed wojną.

Wiosenne łatanie Opawskiej

img-2779

Miasta pracują już nad projektami rewitalizacji po betonozie. U nas kończy się ostatnie – mam nadzieję - mieszanie piasku i cementu, czyli betonowanie lewostronnych bulwarów. Słychać, że obecna władza chciałaby więcej zieleni na Rynku, ale co z resztą miasta, z Długą, gdzie postawiono ociekające rdzą donice? Jeśli myślimy o zabudowie parku Moniuszki (stała tu dawniej Cafe Residenz), to w jakim kształcie i gdzie indziej można wkomponować zabraną stąd zieleń. Mieszkańcy będą o to pytać!

Wyzwań są dziesiątki, jeśli nie setki. Po co zatem, skoro w centrum pozostaje tak dużo przestrzeni do zagospodarowania, komplikować kolejnymi przepisami życie przyszłym inwestorom? Nie lepiej, zamiast kontrolować ogródki, szyldy czy witryny, przedstawić spójną, policzoną na kadencję lub dwie strategię rewitalizacji śródmieścia, jego układu komunikacyjnego i zieleni, z katalogiem dobrych architektoniczno-urbanistycznych praktyk, a potem trzymać się tych ustaleń?

Centrum Raciborza to dziś wielkie wyzwanie dla samorządu, urbanistów, projektantów i architektów - materia, która potrzebuje spójnej wizji i kierunków zagospodarowania przestrzennego, powiedzenia sobie, co należy zachować i chronić (być może w przyszłości w formie parku kulturowego), a co i jak zrewitalizować a nawet gruntownie zmienić.

Nie jestem przeciwnikiem chwały o parku kulturowym, choć w mojej ocenie wymaga redakcyjnych poprawek i upraszcza temat, dając złudne wrażenie, że władza coś robi. Uważam, że Racibórz potrzebuje ambitniejszych działań.

Czytaj także: Park Kulturowy Serce Starego Raciborza. Co to oznacza i jakie niesie ograniczenia?

Autor: Grzegorz Wawoczny, redakcja@naszraciborz.pl

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama

Komentarze (0)

Reklama
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 22.03.2024
21 marca 202421:40

Nasz Racibórz 22.03.2024

Nasz Racibórz 15.03.2024
14 marca 202421:35

Nasz Racibórz 15.03.2024

Nasz Racibórz 08.03.2024
7 marca 202423:50

Nasz Racibórz 08.03.2024

Nasz Racibórz 01.03.2024
29 lutego 202423:20

Nasz Racibórz 01.03.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.