Reklama

Najnowsze wiadomości

Styl życia16 czerwca 201809:33

Rosjanie w Raciborzu. Miasto było systematycznie obracane w perzynę

Rosjanie w Raciborzu. Miasto było systematycznie obracane w perzynę - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama
Racibórz:

Historia na weekend. - W kościele farnym Sowieci rozlali jakiś płyn łatwopalny. On jednak już wcześniej umieścił w zakrystii cenne obrazy i rzeźby z ołtarza głównego, a drogocenności oraz bezcenną gotycką monstrancję z 1495 r. zabezpieczył w kasie pancernej w pomieszczeniu o silnych metalowych drzwiach. Ponieważ żołnierzom nie udało się otworzyć kasy pancernej, przy pomocy palnika acetylenowego wycięli otwór na górze kasy - pisze Paweł Newerla w ostatniej części cyklu poświęconego Rosjanom w Raciborzu, tym razem o wydarzeniach po "wyzwoleniu". Na zdjęciu powyżej radzieccy oficerowie z kadrami raciborskiej bezpieki. Zdjęcie wykonano przy ul. Ogrodowej, przed późniejszym domem partii - siedzibą Komitetu Miejskiego PZPR (zbiory H. Sowika).

Po „wyzwoleniu”

Wspomnieliśmy w poprzednim tekście, że 31 marca 1945 r. »gorod RATIBOR« został „wyzwolony”. Jednak żołnierze frontowi zostali wycofani i skierowani do dalszych walk. W dniu 1 kwietnia do Raciborza wkroczyły nowe oddziały radzieckie. I dopiero wtedy na mieszkańców i miasto spadły nieszczęścia. Jeszcze na terenach Polski żołnierzom radzieckim mówiono, że po przekroczeniu wielkiej wody znajdą się w Germanii. I wtedy będzie im wszystkie wolno. Henryk Stańczyk pisze: „Zjawiska samowoli komendantur [...] osiągnęły swoje apogeum po przekroczeniu dawnej granicy polsko–niemieckiej. Obszary na zachód od tej granicy traktowane były przez Armię Czerwoną jako terytorium wroga, z wszelkimi tego konsekwencjami” („Od Sandomierza do Opola i Raciborza”, Warszawa 1998, s. 266).

Według niektórych relacji w Raciborzu miały istnieć napisy „Rabujcie i plądrujcie, mścijcie się na Germańcach!” W najwcześniej „wyzwolonej” dzielnicy Raciborza, na Ostrogu, przy ówczesnej Kirchstraße 4, w obecnej siedzibie starostwa powiatowego, mieścił się „Herz-Jezu-Stift” – klasztor sióstr sercanek. Siostry były wielokrotnie sromotnie gwałcone, a przy okazji wyrzucono i spalono ich cenną bibliotekę. Stojący po sąsiedzku kościół św. Jana Chrzciciela został zbombardowany (Grzegorz Wawoczny „Ostróg – historia kościoła i cudownego obrazu”, Racibórz 2002, s. 53).

Wspomnieliśmy o zapisach w „Dzienniku” Herberta Hupki, mieszkającego wówczas na dzisiejszej ul. Parkowej. Relacjonuje on: (01.04.1945): „Pani V. R. została zgwałcona”; (05.04.): „dwaj rosyjscy żołnierze zabierają z naszego grona 51-letnią panią S., którą gwałcą w sąsiednim pokoju; wracając krzyczy »zastrzelcie mnie, plujcie na mnie«”; „panna B. prosi mnie na kolanach o żyletkę, chce jak najszybciej skończyć ze sobą, bo została 20 razy zgwałcona”. Także już wspomniany na tych łamach, historyk regionalny Henryk Swoboda pisze w swoich wspomnieniach (2000) o zabraniu z piwnicy przez sowieckich żołnierzy jego 13-letniej koleżanki i zgwałceniu jej – a dalej „wielu pijanych Rosjan gwałciło kobiety w obecności dzieci, które nic z tego nie zrozumiały”.

Przywołany już pastor Ernst Diebel pisze w swoich wspomnieniach [w: „Ratibor Stadt und Land an der oberen Oder” Bonn 1994, s. 396]: „przez trzy tygodnie rosyjskie grupy po 2 do 15 żołnierzy od 20 do 30 razy dziennie nawiedzały nasze probostwo (dzisiaj znajduje się tam Urząd Stanu Cywilnego) plądrując je. Dnia 1 kwietnia zbezczeszczono kościół – ołtarz zanieczyszczono ludzkimi ekskrementami, obraz ołtarzowy rozcięto i strzelano do krucyfiksu na ołtarzu”.

Proboszcz raciborskiej fary Georg Schulz zanotował, że w kościele farnym Sowieci rozlali jakiś płyn łatwopalny. On jednak już wcześniej umieścił w zakrystii cenne obrazy i rzeźby z ołtarza głównego, a drogocenności oraz bezcenną gotycką monstrancję z 1495 r. zabezpieczył w kasie pancernej w pomieszczeniu o silnych metalowych drzwiach. Ponieważ żołnierzom nie udało się otworzyć kasy pancernej, przy pomocy palnika acetylenowego wycięli otwór na górze kasy. Cywile ze łzami w oczach pakowali monstrancję do drewnianej skrzyni, którą potem załadowali na samochód ciężarowy. Z informacji prasowej sprzed kilku lat wynika, że raciborska monstrancja znajduje się najpewniej w słynnym Ermitażu w Sankt Petersburgu.

Z relacji naocznego świadka, ks. Georga Schulza, wiemy, że kościół farny podpalono używając „łatwopalnego płynu” – zapewne fosforu. W ten sam sposób spalono bardzo wiele innych budynków w mieście. Zdarzały się jednak także pożary na skutek zaniedbań; penetrując budynki za „skarbami” pomagano sobie żagwiami, które po porzuceniu niejednokrotnie powodowały pożary. I nikt pożarów nie gasił, bo nie było ani straży pożarnej, ani wody. Generał Andriej Jeremienko, który 4 kwietnia 1945 roku był w Raciborzu, wspomina, że Racibórz jeszcze się pali. Potwierdza to, że nie były to pożary będące wynikiem bombardowań sprzed „wyzwolenia” miasta. Herbert Hupka pod datą 20 kwietnia pisze „każdy dzień przynosi bardzo wiele pożarów domów” i dalej „jeszcze pod koniec czerwca Rosjanie złośliwie podpalali domy, bo miały być przekazane Polakom”. Historycy lokalni przed kilkudziesięciu laty byli innego zadania. Jerzy Pająk („Kształtowanie się władzy ludowej w Raciborskiem” w: „Szkice z dziejów Raciborza”, Katowice 1967, s. 217) napisał „nieprawdopodobna i świadomie podsycana przez wroga ideologicznego jest plotka o celowym paleniu miasta przez oddziały komendantury radzieckiej”. Roma Łobos wywodzi, że „okupant (chodzi o Niemców) pozostawił ziemię raciborską w zgliszczach i ruinach”.

Faktem jest, że od 17 kwietnia ludność została „na kilka dni” ewakuowana z miasta. Część wypędzano w kierunku Grzegorzowic, a część w kierunku Brzezia. Pastor Diebel udał się do Brzezia, gdzie znalazł schronienie w żeńskim klasztorze, i dalej do Kornowaca, Pogrzebienia i znowu z powrotem: „Z Brzezia patrzyliśmy na nasze ukochane miasto, które tygodniami paliło się dniem i nocą. Racibórz był systematycznie obracany w perzynę. Dopiero po kapitulacji (8 maja) zaprzestano tych metodycznie prowadzonych, morderczych podpaleń. [...] Po trzech tygodniach ludność cywilna mogła wrócić do miasta. Zostało ono przez Armię Czerwoną totalnie splądrowane i w 90 procentach spopielone.” Ponieważ młodsze pokolenie nie ma o tym wyobrażenia, przytaczamy jeszcze fragment relacji pastora z wrażeń po powrocie do miasta. Ponieważ plebania nie nadawała się do użytku udano się do budynku na cmentarzu ewangelickim (przy ul. Starowiejskiej). W hali cmentarnej urządzono pomieszczenie dla bezdomnych. „Całymi dniami trwały niezbędne prace porządkowe, aby pomieszczenia mieszkalne doprowadzić do ładu. Pościel była rozcięta, meble porozbijane, resztki jedzenia porozrzucane, wszystko zanieczyszczone ekskrementami, książki, padlina po uboju, trzewia, zepsute artykuły spożywcze, wszystko wymieszane. Niepochowani od dziewięciu tygodni niemieccy żołnierze, z wydętymi i pękniętymi zwłokami, którzy leżeli w kaplicy cmentarnej, zostali przez nas pogrzebani. Dwie taczki pełne trupiego robactwa musiałem osobiście wywieźć, ponieważ nikt nie chciał się tego podjąć...”

Winni jesteśmy kilka zdań na temat eksterminacji ludności. Ograniczymy się do przywołania jednego tylko przykładu opisanego przez Krystiana Niewrzoła. W dniu 31 marca, zatem kiedy o Racibórz jeszcze „walczono”, żołnierze radzieccy zebrali na Płoni około 30 mężczyzn. Mieli oni rzekomo wykonywać prace porządkowe. Wieczorem umieszczono ich w piwnicy domu przy ul. Rybnickiej. Tam zostali rozstrzelani z broni maszynowej. Pozostałych jeszcze przy życiu mordowano strzałami z pistoletów w głowę. To zdarzenie, w obawie przed represjami, dopiero po dziesięcioleciach zrelacjonował pan Hubert Wrazidło. On jedyny uratował się z tej grupy przygnieciony ciałem swojego zamordowanego ojca.

Należy także opowiedzieć o dokonywanych rabunkach. Wspominają o nich zarówno Henryk Swoboda, jak i Herbert Hupka. Najchętniej soldateska zabierała „czasy”, czyli zegarki, ale także kosztowności i rowery. Znane są przypadki, że radzieccy żołnierze zamieniali się z cywilami zegarkami, nawet cennymi, które nie chodziły, ponieważ nie były nakręcone. Na drodze do kolonii Pawłów radziecki żołnierz, z trudem jadący pod górę nowiutkim rowerem, zamienił go na stary rower, którym jakiś młodzieniec zjeżdżał z górki bez pedałowania. Wydaje się także znamienne, że sowieccy żołnierze zdołali odkryć prawie wszystkie skrytki, w których mieszkańcy zamurowywali lub zakopywali swój cenniejszy dobytek.

Warto przypomnieć rozmiar zniszczeń, dokonywanych w Raciborzu. Według szacunków Urzędu Miasta przeprowadzonych pod koniec 1945 roku śródmieście „było prawie całkowicie zniszczone”. Na przykład na Rynku zachował się jako jedyny, wąski budynek w pierzei wschodniej. Przedmieścia „były zniszczone w 70 %”. Te szacunki wydają się jednak trochę przesadzone. Dla przypomnienia współczesnym Czytelnikom pokazujemy poniżej fotografie zniszczeń, jakich doznał Racibórz. Publikujemy także – po raz pierwszy – fragment planu miasta Raciborza, sporządzony przez Urząd Miasta w 1949 roku, na którym kolorem niebieskim zaznaczono „budynki wypalone lub zniszczone”. Jak widać, bilans zniszczeń jest straszliwy. Racibórz w 1939 roku liczył 53.000 mieszkańców. W maju 1945 r. – około 3.000, jednak w 1946 r. już 19.600 osób. Zabudowa centrum została zniszczona w ok. 60–80 %. Według danych Urzędu Miasta, przytoczonych przez Rudolfa Weinera („Szkice z dziejów Raciborza”, Katowice 1967, s. 279) w Raciborzu pozostało 4.679.900 m3 gruzu. Z 57.819 izb mieszkalnych, jakie Racibórz miał w 1939 roku, zachowało się 16.229, czyli 28 %.

Musimy w tym miejscu przypomnieć jeszcze jedną rzecz. Racibórz w dużym stopniu był spalony. Jednak – nawet w śródmieściu – znaczna liczba budynków nadawała się do remontu, i to bez dużych nakładów. Władze centralne wydały jednak polecenie, aby z terenów tzw. Ziem Zachodnich i Północnych, później nazywanych Ziemiami Odzyskanymi, pozyskiwano cegły, potrzebne na odbudowę stolicy. Jest znamienne, że dużych wyburzeń dokonywano w Raciborzu, Opolu, Nysie, Wrocławiu, Koszalinie, Szczecinie, Kołobrzegu, Gdańsku, Elblągu itp. ale nie w Strzelcach Opolskich, Gliwicach czy Poznaniu — jakby władze nie uwierzyły, że te tereny pozostaną w granicach Polski. Wydaje się znamienne, że jeszcze w 1956 roku wydana została widokówka Raciborza pokazująca fragment Rynku widziany z ul. Rzeźniczej z jedynym zachowanym budynkiem; nadruk na odwrocie brzmi „Cały Naród buduje swoją Stolicę” (p. ilustracje).

Fakt burzenia domów dla pozyskiwania cegieł był poddawany w wątpliwość. Jeszcze 20 maja 2011 r. dr Michał Smolorz w swoim felietonie „Znów winna »Stolyca«” na łamach „Gazety Wyborczej” pokpiwał: „W Raciborzu rozkwitła nowa męczeńska legenda, jak to w 1945 roku komuniści pociągnęli na zrujnowany rynek tory kolejowe i wszystkie cegły ze zburzonych domów wywieźli na odbudowę stolicy [...] Racibórz dołączył do długiej listy pokrzywdzonych miast, na których w latach 1945–50 rzekomo pasożytowała wredna »stolyca«.” A jak było naprawdę? Niżej podpisany już w 1995 roku („Opowieści o dawnym Raciborzu”, s. 31) opisywał, że w Raciborzu burzono budynki, które łatwo nadawały się do remontu. A pozyskane cegły wożono wąskotorową „kolejką raciborską” np. po ulicy Panieńskiej, zwanej dzisiaj ul. Chopina, przez Rynek, ul. Mickiewicza na dworzec kolejowy, gdzie załadowano je na wagony i wożono do Warszawy. Zaś rumowisko z raciborskich kamienic wożono – także kolejką – na ul. 1 Maja i wysypywano do koryta powodziowego Odry. „Przy ulicy 1 Maja znajduje się zatem dosłownie cmentarz miasta Raciborza.” Profesor Ireneusz Płuska z Krakowa ocenił (2003), że z Raciborza wywieziono do Warszawy około 2,5 miliona sztuk cegieł. Później w Archiwum Państwowym w Raciborzu odkryto znamienny dokument. Kierownik Referatu Odgruzowania Zarządu Miejskiego w Raciborzu w dniu 27 marca 1950 roku skierował do Miejskiej Rady Narodowej pismo (patrz niżej), w którym usprawiedliwia się z nikłych postępów w „wydobywaniu cegieł”, gdyż trwające mrozy ujemnie wpływają na odzysk cegły; „z rozebranych murów uzyskiwano 8 – 10 % cegły całej, resztę stanowiły połówki i gruz”. I dalej znamienne słowa: „...nie mieści się w rozmiarach zakreślonego planu przez Pełnomocnika A.R.R. (Pełnomocnik Akcji Robót Rozbiórkowych, który działał we władzach centralnych), a mianowicie nie daje możliwości wydobycia 5.000.000 szt. cegieł całych.” Władze centralne nałożyły zatem na Racibórz obwiązek „wydobycia pięciu milionów cegieł”.

W 1996 roku w Muzeum w Raciborzu została zorganizowana wystawa obrazująca zniszczenia miasta. Towarzyszyła temu broszurka Andrzeja Pustelnika, który wojskom radzieckim przypisuje świadome zniszczenie Raciborza. W 2003 r. Grzegorz Wawoczny przedstawił najbardziej szczegółową ocenę zniszczeń Raciborza, opartą na bardzo licznych źródłach [„Racibórz – prawda o latach 1945–1950” w „Ziemia Raciborska” nr 8–9 (62–63)]. Jako podsumowanie warto przytoczyć słowa Norberta Miki: „większość poniesionych przez miasto strat była dziełem rozpasanej sowieckiej soldateski już po ustaniu walk” („Dzieje Ziemi Raciborskiej”, wydanie II, Kraków 2012).

Choć kilka zdań powinniśmy także poświęcić ogromnym zniszczeniom raciborskiego przemysłu. Jest faktem, że niektóre zakłady przemysłowe poniosły straty na skutek bombardowań. Jednak już 4 maja, czyli jeszcze przed kapitulacją Niemiec, żołnierze radziccy rozpoczęli demontaż urządzeń firmy Ganz & Spółka przy ul. Piaskowej, produkującej urządzenia przemysłowe i motocykle. Dalej systematycznie demontowano większość urządzeń prawie we wszystkich zakładach przemysłowych Raciborza (Ewa Koczwara, Ewa Kuźnik, „Demontaż urządzeń przemysłowych przez sowieckie władze okupacyjne na ziemi raciborskiej” w: „Ziemia Raciborska – postacie, zjawiska historyczne, gospodarka”, Kraków 2014, s. 156). Kazimierz Skoczkowski („Historia Zakładów Elektrod Węglowych w Raciborzu”, Warszawa 2004) przytacza wypowiedź świadka o sytuacji w „Siemens-Plania-Werke” na Płoni: „W chwili przejęcia (z rąk sowieckich) fabryka nie istniała... Budynki fabryczne były zniszczone w 60 % [...] Wszystkie prasy hydrauliczne zostały zdemontowane i wywiezione do Związku Radzieckiego, podobnie kotły parowe”. Według danych miasta Raciborza w raciborskim przemyśle budynki były zniszczone w 45 % (7 zakładów zniszczonych w 100 %), urządzenia – w 63 % (w 13 zakładach – w 100 %), zespoły energetyczne – w 60 % (w 7 zakładach w 100 %). Na marginesie należy zauważyć, że pożytek z tych urządzeń zdemontowanych w Raciborzu i w innych miejscowościach dla gospodarki radzieckiej był niewielki. Precyzyjne niekiedy urządzenia stały bowiem tygodniami na otwartych wagonach kolejowych i zdążyły zardzewieć nim zajechały do Związku Radzieckiego. Nie będzie od rzeczy przypomnieć, że w minionym okresie przekonywano Raciborzan, że urządzenia fabryczne zostały wywiezione przez Niemców.

„Gorod RATIBOR” znajdował się pod dowództwem komendanta wojennego Armii Czerwonej, którym był podpułkownik Niedoriezow. Teoretycznie w dniu 15 kwietnia 1945 roku Rada Wojenna I Frontu Białoruskiego przekazało stronie polskiej między innymi powiaty głubczycki i raciborski. Czterdziestoosobowa polska „grupa operacyjna” ze starostą raciborskim Ludwikiem Koperczakiem i prezydentem miasta Pawłem Lelonkiem dopiero 9 maja 1945 r. przyjechała do Nędzy, skąd pieszo udała się do Raciborza. Władze polskie w dniu 12 maja (wg innych źródeł 18 maja) objęły funkcje samorządowe – magistrat w budynku przy ul. Batorego 6, a starostwo w ciągu kamienic na pl. Bohaterów i ul. Stalmacha. Jednak prawie wszystko w mieście zależało od ppłk. Niedoriezowa, który urzędował w budynku Zakładu Głuchoniemych przy ul. Generalissimusa Józefa Stalina (obecnie ul. Wojska Polskiego). Zadaniem komendantury było zabezpieczenie tyłów wojsk frontowych, dostarczanie żywności walczącym jednostkom, zorganizowanie prac żniwnych w celu zapewnienia zbóż dla wojsk a także koordynacja wywózki majątku mieszkańców i parku maszynowego, zrabowanego w zakładach przemysłowych. Kiedy jednak Rosjanie potrzebowali np. ludzi do jakichś robót, komendantura zwracała się w tej sprawie do władz miejskich albo do starostwa. Dopiero w lutym 1946 roku komendantura opuściła miasto. Wtedy też starostwo przeniosło swoją siedzibę do Zakładu Głuchoniemych na ul. Generalissimusa Józefa Stalina.

* * *

W kilku tekstach staraliśmy się przedstawić jaki – na przestrzeni dziejów – był stosunek Rosjan do Raciborza. Uogólniając można powiedzieć, że kiedy Rosjanie bywali w Raciborzu w przyjaznych zamiarach, zachowywali się na ogół dobrze. Gorzej jednak bywało, kiedy przybywali do naszego miasta jako wrogowie.

Paweł Newerla

Wykorzystana literatura:
Ernst Diebel, „Kurzer Erlebnisbericht des evangelischen Stadtpfarrers Ernst Diebel in Ratibor – Januar bis Dezember 1945“ w: „Ratibor Stadt und Land an der oberen Oder” Bonn 1994
Herbert Hupka, „Unruhiges Gewissen“, München 1994
Jan Kantyka (red.), „Racibórz – Zarys rozwoju miasta”, Katowice 1981
Bernhard Lachmann, „Tagebuch 1751–1869” (rękopis)
Norbert Mika, „Racibórz w obliczu najazdów tatarskich i zagrożenia wałaskiego”, Racibórz 2002
Norbert Mika, „Dzieje Ziemi Raciborskiej”, wydanie II, Kraków 2012
Norbert Mika (red.), „Ziemia Raciborska – postacie, zjawiska historyczne, gospodarka”, Kraków 2014
Paweł Newerla, „Opowieści o dawnym Raciborzu”, Racibórz 1995
Kazimierz Skoczkowski, „Historia Zakładów Elektrod Węglowych w Raciborzu”, Warszawa 2004
Henryk Stańczyk, „Od Sandomierza do Opola i Raciborza”, Warszawa 1998
„Szkice z dziejów Raciborza”, Katowice 1967
Grzegorz Wawoczny, „Ostróg – historia kościoła i cudownego obrazu”, Racibórz 2002
Grzegorz Wawoczny, „Racibórz – prawda o latach 1945–1950” w; „Ziemia Raciborska” nr 8–9 (62–63)
Augustin Weltzel, „Geschichte der Stadt und Herrschaft Ratibor”, Ratibor 1881

Na zdjęciach

Gotycka monstrancja z 1495 r. zrabowana przez Sowietów w raciborskiej farze

Wycinek planu miasta Raciborza z 1949 r. – na niebiesko oznaczono „budynki wypalone lub zniszczone”, na żółto – „tereny odgruzowane” 

Zniszczenia zachodniej pierzei rynku (fotografia ze zbiorów Muzeum Racibórz)

Naroże południowo-wschodnie rynku z wlotem ul. Mickiewicza

Plac Długosza z pomnikiem św. Jana Nepomucena i ruinami budynków na dzisiejszej płycie parkingu

Ulica Nowa widziana od rynku

Ulica Nowa po rozbiórce domów na skwerku ks. Pieczki; z tyłu widoczne ruiny budynków na obecnej płycie parkingu na pl. Długosza; na pierwszym planie i po prawej – torowisko „kolejki raciborskiej” (fotografia ze zbiorów Muzeum Racibórz)

Ulica Długa – po prawej narożny budynek ul. Ubogiej (obecnie ul. Bankowa)

Ulica Panieńska (obecnie ul. Chopina) – w prawo odchodzi ul. Browarna; litera „R” na narożnym budynku wskazuje, że jest on przeznaczony do rozbiórki (fotografia ze zbiorów Muzeum Racibórz)

Ulica Basztowa z basztą miejską

Skrzyżowania ulic Nowej, Drzymały i Daszyńskiego (obecnie ul. Opawska) – w miejsce ruiny narożnej kamienicy znajduje się park Moniuszki

Ulica Mickiewicza z torem „kolejki raciborskiej”; widoczne sterty cegieł przygotowanych do wywiezienia; w prawo odchodzi ul. Zborowa; po lewej widoczny cokół pomnika Eichendorffa; duży budynek w centrum fotografii stał po parzystej stronie ul. Drzymały

Artykuł M. Smolorza z 2011 roku wykpiwający „męczeńską legendę” o wywożeniu z Raciborza cegieł z rozbiórki domów

Pismo Referatu Odgruzowania Zarządu Miejskiego w Raciborzu z dnia 27.03.1950 r. o trudnościach w wykonaniu planu pozyskiwania i wysłaniu do Warszawy 5 milionów cegieł

Akcja odgruzowania i pozyskiwania cegieł na rynku – z wózkami „kolejki raciborskiej” (Foto: Tadeusz Tkacz)

Widokówka z 1956 roku pokazująca rynek z jedynym zachowanym od zniszczeń trzyosiowym budynkiem; widokówka ma na odwrocie nadruk „Cały Naród buduje swoją Stolicę!”

Spalony kościół św. Jakuba – widok od ul. Młyńskiej

Zbombardowany kościół św. Jana Chrzciciela na Ostrogu – widok od starego cmentarza

Zniszczenia kościoła Serca Jezusowego

„Siemens-Plania-Werke” (obecnie SGL Carbon) po demontażu maszyn przez żołnierzy radzieckich

Hala fabryczna „Czarnej budy” po wywózce urządzeń

Rosyjski napis na ścianie w „Siemens-Plania-Werke”: »Tak będzie ze wszystkimi, którzy podniosą rękę na naszą radziecką ojczyznę«...

Pieczęć Komendanta Wojennego »Goroda RATIBOR«

Ppłk Niedoriezow przed budynkiem starostwa na ul. Stalmacha; z prawej –ówczesny wicestarosta Stanisław Marchewka

Autor: Paweł Newerla , redakcja@naszraciborz.pl

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze (0)

Komentarze zostały zablokowane.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Dentica 24
ostrog.net
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Materiały RTK
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 19.04.2024
19 kwietnia 202421:56

Nasz Racibórz 19.04.2024

Nasz Racibórz 12.04.2024
12 kwietnia 202415:22

Nasz Racibórz 12.04.2024

Nasz Racibórz 05.04.2024
7 kwietnia 202412:45

Nasz Racibórz 05.04.2024

Nasz Racibórz 29.03.2024
29 marca 202415:21

Nasz Racibórz 29.03.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.