Obiecać nie grzech, czyli blagierzy u steru władzy
Wszyscy jeszcze pamiętamy gorący przedwyborczy okres, w którym kandydaci niemal jednym głosem powtarzali, że najważniejsza jest gospodarka. W ton obietnic mocno wbił się prezydent Mirosław Lenk, który na spotkaniu z przedsiębiorcami obiecał cały pakiet działań, w tym likwidację strefy płatnego parkowania. Pokazywał plan rozbudowy H2Ostróg. Opozycja dziarsko zapewniała, że chce wprowadzić nową jakość rządzenia, oczywiście dla dobra wyludniającego się Raciborza.
Pierwsza runda roboczych dyskusji na komisjach Rady Miasta i to w sprawie budżetu pokazuje, że możemy być pełni obaw o przyszłość Raciborza. Wielu radnych, niestety, głównie z ław opozycji, nie wie z czym ma do czynienia. Trzeba im tłumaczyć podstawowe pojęcia, nauczyć rozróżniać zadania własne gminy od zleconych, drogi miejskie od powiatowych i krajowych. Być może dlatego niewiedzę i wątpliwe kompetencje w kwestii budowania konkurencyjności raciborskiego samorządu maskują przydługie dyskusje o fajerwerkach czy muzycznych upodobaniach. Wykształciła się pewna reguła - tematy banalne a nawet trywialne zajmują wiele czasu. Kluczowe, jak na przykład studium zagospodarowania przestrzennego, przechodzą bez większego echa.
Prezydent może i błyszczy na tym tle wiedzą i doświadczeniem, ale minione osiem lat nie uczyniły z niego, niestety, charyzmatycznej postaci w zarządzaniu miastem, a nauczka z pierwszej tury nie oduczyła jednej brzydkiej rzeczy - składania obiecanek cacanek. Bliskie otoczenie Mirosława Lenka podkreśla, że to dobry chłop i urzędnik, ale chwiejny w podejmowaniu decyzji, mało kreatywny, a lepszego kandydata "na prezia" w tym gronie nie było. Może i likwidacja strefy to był zły pomysł, ale zanim się coś chlapnie, i to nie tylko dla poklasku, ale przed poważnym gronem przedsiębiorców, to trzeba to było najpierw poważnie przemyśleć. Władza powinna się kojarzyć z zaufaniem. Zaufaniem co do obietnic i jakości pomysłów! Na półkę wędruje przedwyborczy pomysł z rozbudową H2Ostróg, bo zbyt drogi o czym pewnie przed wyborami było już wiadomo. Przystań na Odrze wymaga kolejnych 150 tys. zł, bo prezydent uderzył się w pierś i przyznał, że została źle zaprojektowana. Wyszło na jaw, że nie ma programu wsparcia przedsiębiorczości (dokument ma dopiero powstać, najwcześniej na czerwiec), a koszty oświaty za mocno puchną i trzeba coś z tym zrobić, bo będziemy coraz więcej dokładać do coraz mniej licznych placówek oświatowych. W 2015 roku miastu prawdopodobnie nie uda się uniknąć zwolnień w przedszkolach - oświadczył prezydent.
Problemy się mnożą. Recept na leczenie nie ma, a te, co wypisano przed wyborami, okazały się zwykłym blagierstwem. Na szczęście jest w tej radzie kilka postaci, które na razie niewiele mówią i obserwują, więc może - w co wierzę - zostaniemy mile zaskoczeni. Po pierwszych posiedzeniach komisji aktualne staje się ostrzeżenie radnego Piotra Klimy, przy czym zamiast do piekła, wielu szacownych samorządowców blagierów może trafić na zieloną trawkę.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany