Skoki narciarskie nie dla Raciborza. Łąki do koszenia
Nasze miasto nie zagrozi Wiśle ani Zakopanemu - taki wniosek można wysnuć po wczorajszych obradach komisji gospodarki miejskiej Rady Miasta.
Tematem obrad tego gremium był projekt uchwały w sprawie nadania statutu jednostce organizacyjnej pod nazwą: „Arboretum Bramy Morawskiej” w Raciborzu. Zarządza ono lasem Obora. Radni wykorzystali obecność dyrektora Huberta Kretka (na zdj.) do zadania kilku pytań.
Temat pierwszy - skocznia narciarska. Wielu raciborzan pamięta ten obiekt w Oborze. Raciborska skocznia narciarska powstała przed II wojną światową. Jej punkt konstrukcyjny wynosił ok. 20 m, rozbieg 25 m, a zeskok ok. 28 m. Od lat 60. skocznia była nieużywana przez skoczków narciarskich. Skakali co odważniejsi saneczkarze oraz rowerzyści. W Polsce jest dwanaście podobnych, małych skoczni.
Dziś najazd przecina ścieżka spacerowa, a na szczycie znajduje się kamienny krąg. Zeskok prowadzi na ogrodzenie Zaczarowanego Ogrodu. Obok zamontowano platformę widokową. Niezorientowani nie wiedzą nawet, że znajdują się w miejscu dawnej skoczni. Dodajmy, że w Oborze jest też tor saneczkowy, podobnie w lesie Widok w Brzeziu.
Problem toru i skoczni poruszył wczoraj przewodniczący komisji Piotr Klima. – Ostatnimi laty mamy ciepłe zimy, ale jak już śnieg spadnie, to dzieci z sankami przychodzą. Co do ewentualnej skoczni, to jej ponowne uruchomienie jest niemożliwe, z racji powstania Zaczarowanego Ogrodu, narciarze musieliby skakać z platformy widokowej – odparł dyrektor Kretek.
Przewodniczący komisji poruszył także temat słynnych łąk i zapytał o opinię dyrektora. – My łąki kosimy, tylko z tego powodu, że to miejsca do wypoczynku. Mamy różne łąki, zarówno suche jak i mokre – odparł dyrektor. Piotr Klima dociekał z kolei o opinię na temat łąk w mieście. – Jestem zdania, że powinny być koszone, nie tyle z powodów estetycznych, ale z powodu alergii – dodał dyrektor Hubert Kretek.
Radna Magdalena Kusy przekazała natomiast prośbę wędkarzy, który korzystają z łowisk w Oborze. – Ścieżka ostatnio została zrewitalizowana, ale wprowadzono zakaz wjazdu dla pojazdów. Czy nie można by spod niego wyłączyć wędkarzy? – pytała. – Nie da rady, rozmawiałem z zarządem i nie ma takiej możliwości. Od parkingu do stawu jest dwadzieścia metrów, chyba nie stanowi to problemu? Przecież wędkarze nie muszą łowić z samochodu, tak jak wielu już to teraz robi – odparł dyrektor Hubert Kretek.
Ostatecznie komisja pozytywnie zaopiniowała projekt uchwały. Dziesięciu radnych było za, jeden nieobecny.
(greh)
Komentarze (0)
Dodaj komentarz