Sprawa starego szpitala. Po pismach do właścicieli czas na prokuratora
Przedstawiciele służb i urzędnicy, którzy od kilku miesięcy debatują jak skłonić właścicieli starego szpitala do jego zabezpieczenia, uznali, że jak jeden mąż prześlą pisma do prokuratury. Może to coś pomoże, bo na razie nie pomaga nic.
Prezydent Mirosław Lenk podczas ostatniej sesji tej kadencji raportował dziś radnym o podjętych działaniach na rzecz zabezpieczenia starego szpitala. Starostwo interweniuje poprzez podległy mu nadzór budowlany, a prezydent poprzez miejskiego konserwatora zabytków. Dołączyła też straż pożarna. Idą pisma za pismami. - Nie chcemy nękać, ale zachęcić do zabezpieczenia - tłumaczył dziś Lenk. Zabezpieczenia przed dziećmi, które urządzają sobie zwiedzanie ruin, i bezdomnymi, którzy tu mieszkają, wzniecając co jakiś czas pożary.
Efektów korespondencji jednak nie ma. Jedna ze spółek, do której należy część szpitala, obiecuje, ale na tym się kończy. Z drugą nie ma kontaktu. Służby i urzędnicy uznali więc, że kolejne pisma pójdą do prokuratora na Bukową. Może to coś pomoże.
Prezydent nawiązał też na sesji do naszego artykułu [czytaj tutaj], w którym poddajemy pod rozwagę kwestię zakupu starego szpitala przez samorząd i znalezienia dla niego nowej funkcji. - Z kupnem nie ma problemu, gorzej ze znalezieniem funkcji - uznał prezydent, wskazując, że w dzieło ratowania substancji powinno się też włączyć starostwo skoro kilkanaście lat temu skasowało pieniądze za jego sprzedaż. Może też samorządy mogłoby tu współdziałać z podmiotem prywatnym.
Za około miesiąc ma się odbyć trzecie spotkanie służb. Prezydent wystosuje też zaproszenie do właścicieli. Potem problemem starego szpitala zajmą się władze miasta i powiatu nowej kadencji.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany