Spalarnia czy elektrociepłownia? Jeden radny powiatowy pyta, drugi radny odpowiada a prezydent antycypuje

W trakcie sesji Rady Powiatu Raciborskiego radny Dawid Wacławczyk zapytał o pojawiające się w mediach informacje dotyczące budowy spalarni śmieci na Ostrogu. Radnego interesowało, czy służby powiatowe potrafią sprawdzać skład spalin wydobywających się  komina takiej instalacji oraz czy powiat ma jakikolwiek wpływ na ewentualne decyzje dotyczące budowy. Odpowiedzi w imieniu starosty udzielił Krzysztof Sporny, kierownik Referatu Ochrony Środowiska, Gospodarki Wodnej i Rolnictwa. Do dyskusji włączył się także radny Artur Wierzbicki, który - jak się okazało - posiadał wiedzę.

Krzysztof Sporny wyjaśnił, że starostwo oficjalnie nic o spalarni odpadów nie wie. Medialne informacje mówią o powstaniu elektrociepłowni, która ma odzyskiwać frakcje wysokoenergetyczne z odpadów. Powiat nie ma żadnej mocy decyzyjnej w tej sprawie a decyzję środowiskową wydaje prezydent miasta. Gdyby jednak coś takiego powstało, to prawo do wszelkich kontroli oraz narzędzia do takowych posiada WIOŚ. Kierownik Sporny wyjaśnił także, że należy rozróżnić spalarnię odpadów od elektrociepłowni wykorzystującej RDF - wysokoenergetyczne paliwo powstałe z odpadów. Spalarnia nie może powstać bez wpisania jej w planów wojewódzkich - bo nie będzie miała czego spalać.  Natomiast komercyjna elektrociepłownia, w której jako jeden z rodzajów paliwa byłby stosowany RDF powstać może - ale na razie w powiecie nikt wiedzy o niej nie ma.

Pod koniec sesji głos zabrał radny Artur Wierzbicki. Wyjaśnił, że jako pracownik Rafako zajmujący się instalacjami odsiarczania spalin posiada wiedze na temat takich elektrociepłowni, ponieważ Rafako takowe projektuje i buduje. - "Spalarnia" o której mówimy to tak naprawdę elektrociepłownia z blokiem energetycznym. W wielu miastach takie funkcjonują, istnieją także większe, w Krakowie,  Bydgoszczy, Poznaniu, Warszawie. My takie budujemy i dobrze byłoby, gdyby w Raciborzu to też Rafako stawiało - wyjaśniał radny Wierzbicki. Poinformował także, że na kominie takiej elektrociepłowni musi być zainstalowany czujnik, który w razie przekroczenia wartości granicznych natychmiast wyłącza całą instalację. Samo powietrze zaś będzie czystsze od tego przy obecnej niskiej emisji. - Gdyby to Rafako budowało, gwarantuje wysoką jakość i bezpieczeństwo - budujemy swoimi rękami dla siebie, gospodarujemy własne odpady i generujemy energię ze swoich śmieci - mówił Artur Wierzbicki.  

- Życzę Rafako, by miało jak najwięcej kontraktów. Nawet budowy spalarni śmieci nazywanych elektrociepłowniami - odpowiedział na to radny Dawid Wacławczyk. - Najlepiej jak najdalej od Raciborza. Dziś elektrociepłownie na RDF są bardzo nowoczesne. Ale wymienione miasta są duże i mają własne śmieci. A w Raciborzu nie będą spalane nasze śmieci, tylko przywożone. Bo tych z Raciborza będzie za mało - mówił radny. Dodał także, że paliwo będzie musiało zostać przywiezione ciężarówkami po raciborskich drogach, a ciężarówki zanieczyszczać będą nasze powietrze.

Powstały wokół inwestycji szum skomentował dzień wcześniej na posiedzeniu komisji gospodarki miejskiej prezydent miasta. Stwierdził on, że rolą potencjalnego inwestora jest przygotowanie tematu. A z tego zadania firma wyraźnie się nie wywiązuje. - Nie ja jestem stroną tego interesu. Owszem, potrzebujemy ciepła, by walczyć z niską emisją - mamy tylko jednego dostawcę - PEC. Ale zapotrzebowania na PEC nie ma, jest za to na kotły na ekogroszek. Który niebawem będzie kosztował nie 800 zł a 1200 zł za tonę - mówił Mirosław Lenk. - Temat jest trudny, musi być przygotowany. Nikt tego nie chce, wszyscy twierdzą, że najlepszą lokalizacją będzie Kołłątaja - z lekkim przekąsem zauważył prezydent. Dodał także, że rozmawiał na temat takiej instalacji z dyrektorem Rafako - jest ona bezpieczniejsza od domowej kotłowni a spaliny wydalane przez nią są mniejsze, niż powstałe z wypalenia jednego papierosa...

Th