1-2008-[1]

Page 1

Reklama

Tygodnik NASZ RACIBÓRZ w sprzedaży już od 19 grudnia Wydanie bezpłatne

5 grudnia 2008 Rok I, nr 1 (1) nakład: 8.000 szt. www.naszraciborz.pl

Kryzys puka do drzwi Raciborzanie o sobie Zachwycony gościną W Raciborzu pojawia się coraz więcej symptomów kryzysu gospodarczego. Po fiasku sprzedaży pl. Długosza dochodzi rosnące bezrobocie. Perspektywy nie rysują się, niestety, zbyt różowo. » str. 2

Mieszkańcy stolicy powiatu bardziej ufają sąsiadom niż księżom, spora grupa uważa się za Ślązaków, za największy problem traktują bezrobocie, a rozwój powinien się koncentrować na edukacji i kulturze. » str. 3

Krzyżanowice odwiedził potomek dawnych właścicieli miejscowego pałacu i dóbr ziemskich, urodzony w Brazylii miłośników surfingu i szczęśliwy mąż Japonki, którą zabrał w podróż do Polski. » str. 4

Na zdjęciach po lewej: komendant policji Edward Mazur obok Prezydent Mirosław Lenk

Policja się chwali

a prezydent żali

Racibórz » Z jednej strony raciborska policja szczyci się spadkiem przestępczości, z drugiej prezydent Mirosław Lenk ma żal do stróżów porządku, że nie przykładają się do walki z wandalizmem. » str. 5 Reklama

Reklama


2 » Aktualności »

Szanowni

Piątek, 5 grudnia 2008 » www.naszraciborz.pl

Racibórz » Firmy tworzące w Raciborzu nowe miejsca pracy będą mogły liczyć na zwolnienie z podatku od nieruchomości. Zaoszczędzą dziesiątki tysięcy złotych. Kasa magistratu będzie miała mniej pieniędzy, ale za to na lokalnym rynku pracy ma się pojawić więcej ofert.

Czytelnicy Świat rozwija się w szybkim tempie. Zmieniają się realia działalności mediów. Coraz więcej odbiorców ma Internet. 1 sierpnia uruchomiliśmy nowy portal informacyjny ziemi raciborskiej www.NASZraciborz.pl, łącząc - dzięki współpracy z Raciborską Telewizją Kablową - wiadomości tekstowe i galerie zdjęć z codziennym serwisem telewizyjnym. Dzięki naszemu portalowi tysiące mieszkańców powiatu ma teraz możliwość obejrzenia wiadomości raciborskich na ekranie monitora swojego komputera. Portal w ciągu czterech miesięcy zanotował ponad milion odsłon, co stawia nas, mimo upływu tak krótkiego czasu, w pozycji liderów lokalnego rynku. A więc, mówiąc nieskromnie, sukces. W sierpniu mieliśmy niewiele ponad 6,7 tysięcy użytkowników, dziś ponad 17 tysięcy miesięcznie i to z całego świata, poza lokalnymi internautami, głównie z Niemiec, Holandii, Czech, Wysp Brytyjskich, USA i Kanady, ale także z Wrocławia, Warszawy, czy Krakowa. NASZraciborz.pl stał się powszechnym źródłem bieżącej, podawanej nieraz z godziny na godzinę informacji, nie tylko z Raciborza, ale i okolicznych gmin. Stworzyliśmy forum dyskusji dla internautów, którzy zamieścili już kilka tysięcy swoich komentarzy. Jesteśmy jednak dalecy od wieszczenia upadku tradycyjnych gazet. Tak jak dobra kawa najlepiej smakuje podczas popołudniowego relaksu, tak samo szereg artykułów zyskuje wielu odbiorców na tradycyjnym nośniku papierowym. Z tego względu, jako dodatek do Państwa dobrej kawy czy herbaty, zdecydowaliśmy o wydawaniu nowego tygodnika. Z jednej strony dla tych, którzy nie korzystają z Internetu, z drugiej dla czytelników chcących bez konieczności wpatrywa-

Miasto jedną strefą gospodarczą nia się w monitor prześledzić dłuższe teksty, przeczytać o lokalnej historii, kuchni, czy rozwiązać krzyżówkę. Tygodnik Nasz Racibórz ma więc nie tylko informować, ale również w atrakcyjnej graficznie formie dostarczać rozrywki. Mamy nadzieję, że spełnimy Państwa oczekiwania. Pierwsze dwa pilotażowe numery Naszego Raciborza otrzymujecie Państwo bezpłatnie, tak by zaznajomić się z tytułem, jego szatą graficzną, podejmowaną tematyką i formą przekazywania wiadomości. Od 19 grudnia, w każdy piątek, na weekend, szukajcie Państwo Naszego Raciborza w rozsianych po powiecie raciborskim punktach sprzedaży gazet. Tygodnik będzie kosztował 2 zł. Ukaże się w pełnym kolorze, w objętości nie mniejszej niż 24 strony, które zapełnią praktycznie same teksty i zdjęcia. Chcemy tworzyć gazetę przede wszystkim do czytania. W miarę pozyskiwania reklam będziemy dokładać kolejne strony, tak by ilość tekstów była niezmienna. Teraz o nas. Portal i tygodnik tworzy firma Fabryka Informacji WAW&Margomedia s.c. powstała z połączenia wiedzy i doświadczenia dwóch firm – wydawnictwa WAW Grzegorza Wawocznego oraz zajmującej się tworzeniem portali i składem publikacji spółki Margomedia. Mamy nadzieję, że nasz nowy produkt – tygodnik Nasz Racibórz spotka się z Państwa zainteresowaniem. Redaktor naczelny Grzegorz Wawoczny

Grzegorz Wawoczny Wejście w życie uchwały o zwolnieniach podatkowych dla firm zatrudniających nowych pracowników bądź zwiększających zatrudnienie jest już prawie przesądzone. - Projekt jest teraz badany przez prawników, bo nie chcemy, by ktoś nadużył dobrodziejstw tego aktu - mówi prezydent Lenk. Uchwała, jak

Fabryka Informacji WAW & Margomedia s.c. Grzegorz Wawoczny, Margomedia Sp. z o.o. ul. Opawska 4/6, 47-400 Racibórz, tel. +48 32 755 14 88, fax +48 32 415 84 83

Redaguje zespół:

Redaktor naczelny – Grzegorz Wawoczny Dyrektor artystyczny – Marek Plewczyński Dyrektor techniczny – Łukasz Pawlik

Redakcja dziennikarska:

47-400 Racibórz, ul. Opawska 4/6, tel. +48 605 685 485, tel. +48 32 755 14 88, redakcja@naszraciborz.pl

Redakcja techniczna:

47-400 Racibórz, ul. Staszica 22 IV p., tel./fax +48 32 415 84 83

Reklama w gazecie i na portalu:

tel. +48 32 755 14 88, reklama@naszraciborz.pl Joanna Reichel – jr@naszraciborz.pl, Grzegorz Zimałka – gz@naszraciborz.pl

Druk:

Agora Poligrafia S.A., Tychy Nakład: 8.000 szt. Teksty dziennikarskie i zdjęcia są chronione prawem autorskim. Kopiowanie rozwiązań graficznych zabronione. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy.

gminy. Z jednej strony wprowadza bowiem ulgi dla tworzących nowe miejsca pracy i pobudza przez to lokalny rynek do rozwoju przedsiębioczości, z drugiej pozbawi budżet niemałych dochodów, bo chodzi o zwolnienia z podatku od nieruchomości, a ten dla firm jest największy. Takie uchwały podjęły już wcześniej rady Krzyżanowic oraz Pietrowic Wielkich.

Powiat » Bezrobocie w powiecie raciborskim zaczyna rosnąć. - Wszystko wskazuje, że w najbliższych miesiącach będzie coraz gorzej - prognozuje Edmund Stefaniak, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Raciborzu. Przybywa bezrobotnych z Zachodu, którzy dostają 3 tys. zł zasiłku.

Kryzys

zbliża się do Raciborza Grzegorz Wawoczny - U nas dostawaliby przez pół roku po około 600 zł miesięcznie. Zgłaszając się jako bezrobotni na Zachodzie i rejestrując się u nas, po pozytywnej decyzji dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy, dostają 3 tys. zł miesięcznie przez kwartał - objaśnia Edmund Stefaniak. Takich osób w PUP Racibórz jest już około 30. W listopadzie z Katowic przyszło 12 pozytywnych decyzji o zasiłku w kwocie 3 tys. zł. - To Reklama

Wydawca:

mówił na ostatniej sesji wiceprzewodniczący Artur Jarosz (na zdjęciu), jest teraz w uzgodnieniach koalicyjnych. W rzeczywistości oznacza to, że rządzące w Radzie Miasta kluby TMZR, RS Racibórz 2000 oraz Komitet Mirosława Lenka muszą rozważyć, czy zdecydują się na jej przyjęcie. Dawno bowiem nie podejmowano tak ważnego aktu, który ma znaczenie dla

Zdaniem prezydenta Mirosława Lenka, ulgi dla firm w Raciborzu też wejdą w życie i to najprawdopodobniej już z początkiem przyszłego roku. - Nie mam wątpliwości, że stworzą dobry klimat do inwestowania w naszym mieście. Chcemy jednak zbadać proponowaną przez Artura Jarosza treść projektu, tak by wyeliminować ewentualne nadużycia, tzn. uniemożliwić skorzystanie z ulg w wyniku przekształceń już działających podmiotów dodaje prezydent. Projekt zawiera odpowiednie zapisy, ale prawnikom magistratu chodzi o możliwe ich interpretacje. Uchwała ma wprowadzić tzw. wakacje w podatku od nieruchomości na okres: 2 lat dla zatrudniających co namniej 5 pracowników, 3 lat dla dających pracę 15 osobom i 4 lat dla tworzących 25 pełnych etatów. To dla nowych firm. Z ulg będą mogli skorzystać także ci przedsiębiorcy, którzy nabędą w Raciborzu nowe nieruchomości i zwiększą przez to zatrudnienie. Okres zwolnienia będzie wynosił: 4 lata dla zwiększających zatrudnienie o 20 proc., 5 lat przy zwiększeniu liczby etatów o 35 proc. oraz 6 lat przy 50 proc. nowych miejsc pracy.

zaczęło się w ostatnich tygodniach, wraz z narastaniem kryzysu w starej UE. Widać, że ludzie stamtąd wracają, bo kurczy się rynek pracy - komentuje Stefaniak. W raciborskim Powiatowym Urzędzie Pracy liczba ofert też maleje. We wrześniu było ich 260, w październiku 117, w listopadzie 89. W minionym miesiącu w Raciborskiem wzrosło niestety bezrobocie. Na koniec października bez pracy było 1730 osób, na koniec listopada 1774. Niestety,

nastroje wśród przedsiębiorców są coraz gorsze. Wielu z nich myśli o redukcji etatów i cięciach kosztów. Oznaki kryzysu były widoczne już w listopadzie. Miastu nie udało się sprzedać za 15 mln

zł pl. Długosza, co tłumaczono kłopotami develeporów z rozpoczynaniem nowych inwestycji. Mówili o nim również radni miejscy w Raciborzu, kiedy dyskutowano o stawkach podatków i opłat lokalnych.

DOŁĄCZ DO GRONA REKLAMODAWCÓW 56 TYS. wizyt miesięcznie ponad 340 TYS. odsłon miesięcznie ponad 17 TYS. stałych użytkowników

ponad

���� �������� ���������� ��������� ���������� ������! Zapytaj o szczegóły: Joanna Reichel e-mail: jr@naszraciborz.pl Grzegorz Zimałka e-mail: gz@naszraciborz.pl tel. 032 755 14 88, fax. 032 415 84 83 kom. 0509 505 765


« Aktualności « 3

Piątek, 5 grudnia 2008 » www.naszraciborz.pl

Czy chcemy do opolskiego (dane w proc.) • Tak 19,9 • Raczej tak 10,02 • Trudno powiedzieć 24,25 • Raczej nie 15,89 • Nie 29,26

Prawdy i mity o raciborzanach

Główne problemy miasta (dane w proc.) • Bezrobocie 68,39 • Zły stan dróg 24,92 • Przestępczość 13,88 • Brak rekreacji 12,37 • Brak perspektyw dla młodzieży 11,54 • Brak inwestycji 10,87 Najważniejsze kierunki rozwoju (dane w proc.) • Edukacja/kultura 53,18 • Przemysł 45,99 • Sport 43,98 • Handel 37,96 Najważniejsze zadania (dane w proc.) • Ostróg - ośrodek rekreacyjny (słynne Acapulco) 54,35

Racibórz » Zdecydowana większość z nas wierzy w Boga, zaufanie do księży jest większe niż do prezydenta, poziom życia oceniamy jako średni, jesteśmy pracowici i uprzejmi, ale także zawistni i gadatliwi, no i nie chcemy do Opolskiego – takie są wyniki badań socjologicznych wśród raciborzan. Grzegorz Wawoczny Po narodowym spisie powszechnym w 2002 r., ostatnie najszerzej zakrojone badania socjologiczne wśród raciborzan przeprowadzono w 2005 r. pod kierunkiem dr Edwarda Nycza z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu. Jak żadne inne, dają one obraz raciborzan i choć mają już trzy lata, to z wyników, jakie mieliśmy okazję przejrzeć na specjalnej prezentacji, większość zachowała swoją aktualność. Ankieterzy – studenci PWSZ dotarli do co setnego raciborzanina w różnych dzielnic, grup wiekowych oraz poziomów wykształcenia. Jacy są więc raciborzanie, obywatele historycznej stolicy Górnego Śląska, która obchodzi w tym roku swoje 900-lecie? Jak się okazuje, nieprawdą jest, że w większości chcemy do Opolskiego, narzekamy na poziom życia, ale uważamy, że jest średni bądź dobry, mówi się o potrzebie rozwoju przemysłu i handlu, a tymczasem najistotniejszy jest rozwój edukacji i kultury, nieraz słychać, że Racibórz to miasto trzech narodów, a dominują Polacy i Ślązacy (narodowość deklaroReklama

wana). Tyle o zderzeniu mitów z wynikami badań. Poniżej wybrane wyniki badań. Wiara (dane w proc.): • 60,5 proc. wierzących • 21,9 wierzących i nieregularnie praktykujących • 8,5 rzadko praktykujących • 1,2 proc. ateistów Poziom życia – ocena ankietowanych (dane w proc.) • 48,8 życia średni • 39,13 dobry • 6,02 bardzo dobry • 5,52 zły • 0,5 bardzo zły Poziom zamożności – ocena ankietowanych (dane w proc.) • 62,21 wystarcza na życie • 6,69 ubodzy • 3,01 zamożni • 27,09 trudno ocenić Autodeklaracja tożsamości etnicznej badanych mieszkanców Racibórz (dane w proc.) • 54,35 Polak • 30,94 Ślązak Polak • 8,36 Ślązak • 4,68 Ślązak Niemiec • 1 Niemiec • 0,17 Rom

Uwaga: w narodowym spisie powszechnym narodowość polską zadeklarowało 84,94 proc. mieszkańców, niepolską 5,80 proc., nieustaloną 9,26 proc. Zadowolenie z życia w mieście (dane w proc., podział miasto/osiedla) • Tak 42,64 miasto, 46,99 osiedle • Raczej tak 45,65 miasto, 33,44 osiedle • Raczej nie 7,53 miasto, 12,04 osiedle • Nie 3,85 miasto, 7,19 osiedle Czy jesteśmy skłonni opuścić Racibórz (dane w proc.) • 54,01 nie • 24,75 tak • 21,07 trudno powiedzieć Najczęstsze pozytywne opinie o miejscu zamieszkania w Raciborzu: Słoneczne, swojskie, znane, kolorowe, otwarte, spokojne, bezpieczne, czyste, piękne, uporządkowane, zwarte Związek emocjonalny z miastem (dane w proc., podział kobiety K, mężczyźni M) • Tak 39,12 K i 37,98M • Raczej tak 40,59 K, 37,21 M Reklama

• Trudno powiedzieć 10,88 K, 13,95 M • Raczej nie 7,06 K, 6,02 M • Nie 1,76 K, 3,2 M Czy Racibórz wyróżnia się na tle innych miast (dane w proc., podział kobiety K, mężczyźni M) • Tak 42,94 K i 39,53 M • Nie 64,71 K i 59,3 M Raciborzanie o sobie: Pracowici, uprzejmi, uczynni, pomocni, przywiązani do tradycji, skromni, religijni, zawistni, gadatliwi Zainteresowanie wydarzeniami w mieście (dane w proc.) • Tak 31,1, • raczej tak 47,83, • raczej nie 15,55, • nie 5,18 Ocena instytucji publicznych (skala 1-5) • Starosta 2,92 • Prezydent 2,65 • Rada Miasta 2,65 Zaufanie obywateli (skala 1-5) • Sąsiedzi 3,72 • Księża 3,67 • Prezydent 2,4 • Rada miasta 2,33 • Radni 2,36

Sopockie Towarzystwo Ubezpieczeń Ergo Hestia SA serdecznie zaprasza do nowo otwartej:

Agencji Wyłącznej w Raciborzu Iwona Jasińska ul. Bukowa 1/114, 47-400 Racibórz (Biurowiec RAFAKO) tel. 032 793 52 93 tel. kom. 0783 307 645 czynne w godzinach: poniedziałek-piątek 10.00-17.00

AGENCJA PRACY

SZUKASZ PRACY? SZUKASZ PRACOWNIKA? znajdziemy rozwiązanie! R E K R U TAC J A , S E L E KC J A , L E A S I N G , O U T S O U R C I N G

od poniedziałku do piątku w godz. 8.00 do 16.00 Racibórz, ul. Długa 12

W maju 2005 r. liczba mieszkańców 59 341. Wystarczająca liczebność próby badawczej 593, próba losowa warstwowa z optymalną alokacją. Dobrano 650 adresów. Do obliczeń wykorzystano 598 kwestionariuszy. Grupa badanych w proc.: kobiety 56,86, mężczyźni 43,14, do 29 lat - 30,01, do 39 l - 21,07, do 49 l - 20,07, do 59 l - 14,38 oraz powyżej 60 l - 14,38, wykształcenie: niepełne podstawowe i podstawowe 8,19, gimnazjalne 0,84, zawodowe 18, średnie LO 17,20, średnie zawodowe 25,59, pomaturalne 12,04, wyższe 17,22.

Racibórz » Narodowy Fundusz Zdrowia odpowiedział na apel Rady Powiatu w sprawie wydłużających się kolejek do przychodni specjalistycznych przy ul. Gamowskiej. Uznał, że pieniędzy jest dość, ale potencjał naszej lecznicy za mały, by zaspokoić potrzeby pacjentów. Brakuje lekarzy.

Mamy za mało

lekarzy

Grzegorz Wawoczny

Problem kolejek w przychodniach przy ul. Gamowskiej istnieje już od miesięcy. Jesienią wyczerpał się tegoroczny limit do niektórych specjalistów, m.in. do okulistów. Dyrekcja szpitala zapewnia, że tegoroczna pula pieniędzy zostanie w 100 proc. wykorzystana. Na zwiększenie liczby przyjęć nie ma jednak szans, mimo iż NFZ deklaruje dodatkowe pieniądze. - Musielibyśmy wiedzieć, że mamy więcej pieniędzy na początku roku, a nie w grudniu. Teraz nie ma ich jak wydać - tłumaczył na ostatniej sesji Rady Powiatu dyrektor lecznicy, Ryszard Rudnik (na zdjęciu). Jak tłumaczył, szpital chce mieć czas na zabezpieczenie odpowiedniej liczby lekarzy, a tych, jak dodał, jest na rynku za mało. - Co z

tego, że dostaniemy więcej na poradnię kardiologiczną, jak nie mamy kim tego wyrobić. Lekarze przyjmują dziennie nieraz po 70 chorych. Ile można im jeszcze dołożyć? - spuentował. Rada Powiatu przyjęła te wyjaśnienia. Dyrekcja będzie czynić starania przy w przyszłym roku problem kolejek zlikwidować.

Reklama

Reklama w tygodniku

Praca w Polsce Praca w Holandii

UBEZPIECZENIA

• Budowa zakładu utylizacji odpadów 43,48 • Modernizacja pl. Dominikańskiego 40,13 • System zarządzania środowiskiem wg norm ISO 14001 35,95 • Rozbudowa Arboretum Bramy Morawskiej 29,26

tel. 032 419 18 76-77 kom. 0695 452 125, 0609 632 957 e-mail: raciborz@inperson.pl

już od

40 zł za moduł

w pełnym kolorze!

Zamieszczajac 4 edycje reklam otrzymujesz 20% Rabatu! Zapytaj o szczegóły:

Joanna Reichel, e-mail: jr@naszraciborz.pl Grzegorz Zimałka, e-mail: gz@naszraciborz.pl tel. 032 755 14 88, fax 032 415 84 83, kom. 509 505 765


4 » Aktualności »

Piątek, 5 grudnia 2008 » www.naszraciborz.pl

Krzyżanowice » W Krzyżanowicach przebywał 43-letni Michel Graf Lichnowsky, potomek byłych właścicieli dóbr krzyżanowickich i w sąsiedniej czeskiej Chuchelnie. Przyjechał do Polski z Japonii wraz z żoną Chikako Hashimoto. Parę gościł i był jej przewodnikiem wójt Leonard Fulneczek.

Graf poczuł się jak u siebie

Pietrowice Wielkie » Minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska wzięła w Pietrowicach Wielkich udział w uroczystym otwarciu kompleksu boisk wybudowanych w ramach rządowego programu przy miejscowym zespole szkół. To pierwszy taki kompleks w naszym powiecie.

Minister zachwycona Orlikiem Grzegorz Wawoczny

Grzegorz Wawoczny Pradziadek Michela, Karol Maksymilian, przyjaciel cesarza Niemiec Wilhelma i niedoszły pasażer Titanica, mieszkał w pałacu w Krzyżanowicach z żoną Matyldą do 1920 r. Dziesięć lat później rodzina, w XIX w. najbogatsza na pograniczu śląsko-morawskim (należały do niej pałace w Chuchelnej i Grodźcu – Hradec nad Morawicą w Czechach), sprzedała krzyżanowicką sie-

dzibę. Kupiły ją siostry franciszkanki i do dziś prowadzą tu dom pomocy społecznej. Syn Karola, Wilhelm, po II wojnie światowej wyemigrował do Brazylii. Tam urodził Reklama

mu się syn Feliks, który z kolei doczekał się trzech synów – Roberta, Eduarda i Michela, który przyjechał w sentymentalną podróż na Górny Śląsk. Odwiedził także Opawę, Chuchelną, Hradec i Woszczyce niedaleko Orzesza, rodowe gniazdo familii. Towarzyszyła mu żona Chikako Hashimoto. Parę gościł wójt Leonard Fulneczek, jednocześnie jej przewodnik. - Poczułem się tu kimś docenionym, jakbym się tu już

kiedyś przechadzał – mówi zadowolony z przyjęcia. Wychował się w Rio de Janeiro, ale jest typowym obieżyświatem, bo Brazylia, jak twierdzi, to niestrawna dla niego mie-

Reklama

szanka kultur i narodów. Dużo podróżuje, ostatnie trzy lata mieszkał w Japonii, niedaleko Tokio. Jak sam podkreśla, jest zwykłym człowiekiem, choć zachował godność szlachecką (podpisuje się jako graf, a jego najstarszy brat dzierży tytuł książęcy). Fascynuje go Europa, bardzo mu się podoba Górny Śląsk. – Ma kilka pomysłów na to, by się tu znaleźć, bo chce znów przyjechać – mówi wójt Leonard Fulneczek. Na razie mówiono o udziale najstarszego z braci Roberta i córki Michela w dorocznym koncercie majowym ku pamięci Liszta i Beethovena, których do Krzyżanowic sprowadzili właśnie Lichnowscy. Robert gra bowiem na gitarze, a jego bratanica na skrzypcach. Michela najbardziej cieszy dobre zdrowie. Konta nie ma już tak zasobnego, jak jego przodkowie. Z dawnej potęgi pozostał tylko tytuł. Nie ma już pałaców i ogromnych połaci ziemi. Z czego więc szacowny graf się utrzymuje? – W młodości sporo czasu spędzałem nad oceanem. Uwalniał mnie od nacisków, przymusów. Dawał mi przestrzeń. Moją pasją stał się surfing. Żyję z produkcji desek do surfingu, robionych na indywidualne zamówienie. Prowadzę też szkółkę – ujawnia.

- Szeroko nieznana jest informacja, że pieniądze na Orliki pochodzą z budżetu ministerstwa rozwoju regionalnego. Otwierałam ich już kilka, ale to jest piękne, najładniejsze - mówiła z zachwytem minister Bieńkowska. Włodarzom gminy dopisała pogoda. Zjechali się m.in. prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Gabriela Lenartowicz, poseł Henryk Siedlaczek, senator Antoni Motyczka, wicewojewoda, członek zarządu województwa. Uroczystość otwarcia w plenerze była krótka, bo mimo słońca doskwierała niska temperatura. Zdążono przeciąć wstęgę, poświęcić kompleks i rozegrać mecz. Jako jeden z pierwszych, jeszcze przed gwizdkiem sędziego, na bram-

kę strzelał poseł Siedlaczek. Niestety, nie trafił między słupki. Potem była część oficjalna w hali sportowej szkoły. Warty ponad milion złotych pietrowicki kompleks składa się z: boiska piłkarskiego 30 x

no-szatniowego oraz oświetlenia i piłkochwytów. Był budowany przez Borbud według typowego projektu, jakie wykorzystują m.in. władze Raciborza do budowy Orlika przy SP 15. Gmina zapłaciła tylko

62 m, wielofunkcyjnego do piłki ręcznej, siatkowej, koszykowej i tenisa, budynku sanitar-

trzecią część kosztów. Po 1/3 wyłożył rząd i marszałek województwa.

Słoneczny stok czy Mrówcza górka Racibórz » Nabywcy domów na budowanym osiedlu domków jednorodzinnych w Markowicach mają kłopot z listonoszami i dostawcami materiałów budowlanych. Ci bowiem nie wiedzą, gdzie doręczać przesyłki, bo na mapie nie ma Słonecznego stoku, ani żadnej ulicy w tym miejscu. Grzegorz Wawoczny Nazwę Słoneczny stok wymyślił developer budujący osiedle i sprzedający tu teraz domki. Sprawę poruszyła na ostatniej sesji miejskiej radna Małgorzata Lenart. Mówiła, że osoby kupujące tu domy wskazują, że nie mają one adresu, bo ulica biegnąca wzdłuż domów nie ma nazwy. - Firmy budowlane nie wiedzą gdzie mają do-

starczać materiały budowlane. Jest z tym kłopot - dodała. Jej zdaniem nazwa Słoneczny stok już funkcjonuje wśród przyszłych mieszkańców i może należałoby ją zostawić. - To nie jest nazwa własna, bo markowiczanie od dawna mówią na to miejsce Mrówcza górka - zastrzega miejscowy radny Franciszek Mandrysz. - Dla nas jest to obojętne. Czekamy na wniosek miesz-

ŻYWE CHOINKI!!! Oferujemy choinki cięte oraz w donicach:

sosny czarne świerki zielone świerki srebrne jodły Gospodarstwo rolne: Roszków (k.Krzyżanowic) ul. Raciborska 10 tel. (032) 419 42 93, (032) 419 52 44 kom. 0 692 188 450

kańców - skomentował sprawę prezydent Mirosław Lenk. - Oczywiście najpierw muszą się zakończyć wszelkie sprawy formalne związane z zakończeniem budowy i odbiorem domów - dodał przezornie wiceprezydent Wojciech Krzyżek. Lenk ma jednak prośbę, by nie wydziwiać z nazwami, bo do magistratu trafiały już wnioski o ustanowienie ulic Kubusia Puchatka a ostatnio w Brzeziu Uśmiechu Penelopy. - Wstydziliśmy się do Państwa przyjść z tym Uśmiechem - dodał radnym, do których należy ostatnie słowo w sprawie nazewnictwa ulic, placów i mostów.

Roman Palczewski WARSZTATY 47-400 Racibórz ul. Londzina 51 tel. 032 414 08 21 kom. 0502 298 028

WYMIANA spodów, fleczków, rzepów, stalek, obcasów damskich i męskich, wkładek ortopedycznych

47-400 Racibórz ul. Nowa (SDH Bolko) kom. 0509 770 118

Naprawa i renowacja tapicerki samochodowej, obszywanie skórą kierownicy, lewarka skrzyni biegów oraz innych elementów wnętrza samochodu

OTWARTE 9.00-17.00, sob. 9.00-13.00

WSZYWANIE zamków błyskawicznych do: cholewek, neseserów, torebek, namiotów, tornistrów szkolnych i in.

NAPRAWA obuwia do wspinania się na ścianie i w górach

MALOWANIE obuwia, torebek, kurtek

ROZCIĄGANIE OBUWIA do 1,5 numeru wszerz i wzdłuż oraz podbicia

DUŻY WYBÓR, NAJLEPSZA JAKOŚĆ,

PRZYSTĘPNA CENA, MOŻLIWOŚĆ TRANSPORTU DO DOMU KLIENTA

masz problem z dojazdem? możesz oddać buty w SDH Bolko (Ip.)


« Aktualności « 5

Piątek, 5 grudnia 2008 » www.naszraciborz.pl

Policja się chwali a prezydent żali Grzegorz Wawoczny Dwa oblicza sukcesów. Na ostatniej sesji Rady Powiatu raciborska policja przedstawiła dane mówiące o znacznym spadku przestępczości. Od stycznia do sierpnia tego roku stwierdzono 1582 przestępstwa, w tym samym okresie roku poprzedniego 2090. Spadła co prawda nieznanie wykrywalność czynów karalnych, ale szefostwo komendy nie ma wątpliwości: Taki stan rzeczy pozwala stwierdzić, że powiat raciborski należy do bezpieczniejszych w województwie śląskim, a podejmowane działania prewencyjne odnoszą oczekiwany skutek. Tymczasem prezydent chce wyznaczyć nagrodę za ujęcie sprawców coraz większej liczby dewastacji. Głowa miasta jest rozżalona postawą policji, której ratusz płaci za dodatkowe patrole na drogach, by nie tworzyły się korki, a nie może się doprosić komendanta, by ten wydał wandalom bardziej zdecydowaną walkę. Od kilku tygodni nie ma na nich rady, m.in. kibiców Ruchu Chorzów. Spaskudzili już herby-witacze na obrzeżach. Nieznane osiłki łamią drzewa, wyrywają ławki, a ostatnio zdewastowali plac zabaw w Parku Roth. – Niektórych zniszczeń nie da się zrobić w ciągu kilku minut. Wandale potrzebowali sporo czasu. Policja musi sobie z tym poradzić – grzmiał na sesji zdenerwowany Lenk. I trudno się dziwić. Miasto musi zapłacić za usuwanie szkód, łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych, a winnych nie ma. Lenk w ostrzejszym toReklama

nie poprosił już policję, by ta wzięła się bardziej do roboty. – Płacimy im dodatkowo więc oczekujemy jakiegoś rewanżu – skomentował i zapowiedział, że najprawdopodobniej wyznaczy dwie nagrody. Pierwsza dla obywateli, którzy wykażą się obywatelską postawą i wskażą sprawców. Druga dla policjanta, który weźmie sobie do serca i złapie wandala. Odnośnie drugiej nagrody, prezydent zastrzegł jednak, że się jeszcze zastanowi, by nie być czasem zbyt hojny dla stróżów porządku.

Kamerą

Policyjne prognozy Według naszej oceny stan bezpieczeństwa i porządku publicznego w powiecie raciborskim będzie utrzymywał się na podobnym poziomie do obecnego. Będzie to jednakże wymagać dużej aktywności Policji i wspierania jej w różnych aspektach przez podmioty pozapolicyjne. Prognoza zagrożeń stanu bezpieczeństwa i porządku publicznego zakłada, że w najbliższych latach może nastąpić: • wzrost liczby zdarzeń drogowych spowodowany zwiększającą się liczbą uczestników ruchu drogowego i pojazdów, • dominacja kradzieży, skierowanych na przedmioty, na które w danym momencie będzie popyt np. telefony komórkowe; popełnienie tego typu przestępstw nie wymaga specjalnych kwalifikacji, a często złodzieja czyni przysłowiowa okazja,

• utrzymanie lub nieznaczny spadek liczby włamań, ograniczenie tej kategorii przestępstw to efekt systematycznych działań z zakresu prewencji kryminalnej, • powstawanie nowych sposobów popełniania przestępstw przy użyciu technologii informatycznych oraz za pośrednictwem sieci elektronicznych, • wzrost liczby ujawnianych przestępstw narkotykowych i ogólny rozwój tego typu przestępczości, Ponadto mogą nastąpić mało znaczące przesunięcia w strukturze czy geografii przestępczości. Spełnienie prognozy uzależnione będzie od wielu czynników, przede wszystkim społecznych i ekonomicznych oraz obowiązującego stanu prawnego. Źródło: sprawozdanie KPP Racibórz

w wandala

W projekcie przyszłorocznego budżetu prezydent wpisał blisko 1,2 mln zł na monitoring. Ma pomóc nie tylko w zapewnieniu bezpieczeństwa mieszkańców, ale również ustrzec budynki przed dewastacją, co jest ostatnio nierzadkim zjawiskiem. Monitoring to bicz na wandali, którzy niszczą sprajami elewacje. W ostatnim czasie brylują w tym kibice Ruchu Chorzów. Nie ma na nich rady. Prezydent chce nawet wyznaczyć nagrodę za ujęcie sprawców niszczenia mienia. Kamery śledzące wydarzenia w najważniejszych miejscach publicznych ma już Kuźnia Raciborska. Zastanawia się nad ich wprowadzeniem także gmina Pietrowice Wielkie, gdzie odnowiono centrum jej stolicy. Na sesji radni tego samorządu proponowali, by zainstalować przynajmniej ka-

merę internetową. Racibórz nie chce zostać w tyle. Po latach dyskusji, monitoring w Raciborzu ma zacząć działać w przyszłym roku. W budżecie prezydent wpisał na ten cel 1,184 mln zł. W lipcu Śląski Urząd Marszałkowski ma ogłosić konkurs, który stworzy samorządom możliwość pozyskania na tego typu inwestycje dofinansowania z środków unijnych w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego. Ratusz ma już gotowy projekt. Zakłada budowę: centrum monitorowania do obserwacji i rejestracji zdarzeń, stacji bazowej do transmisji radiowej opartej na systemie LMDS umożliwiającym cyfrową i radiową transmisję danych oraz 10 punktów kamerowych rozmieszczonych w najbardziej newralgicznych miejscach.


6 » Kuchnia regionalna »

Piątek, 5 grudnia 2008 » www.naszraciborz.pl

Powiat » Przed wojną, corocznie 6 grudnia, ruszały raciborskie targi piernikarskie. Nie było na Górnym Śląsku miasta, w którym pieczono lepsze pierniki. Każdy letni zachód słońca, kiedy niebo stawało się czerwono-pomarańczowe, był dowodem, że św. Mikołaj rozpalił już w piecach.

Miodowe pierniki na świętego Mikołaja Grzegorz Wawoczny Racibórz słynął z pierników na całym Śląsku. - Piernik to ciasto z mąki i miodu, znane w Polsce od czasów najdawniejszych i nazywane miodownikiem, a od przyprawy korzennej, czyli piernej, przezwane piernikiem – pisał Zygmunt Gloger. W renesansie były ozdobą królewskich kiermaszów i odpustów. Raciborscy mieszczanie zajadali się nimi od niepamiętnych czasów. Pierwszym znanym wytwórcą tych specjałów był piernikarz Georg Close, ujęty wśród obywateli Raciborza w 1404 roku. Po nim spotykamy Hansa Scheffelda. 7 kwietnia 1593 roku rajcy pozwolili mu na prowadzenie warsztatu i jednocześ-

nie zagwarantowali, że w przyszłości nie zezwolą na zakładanie w Raciborzu nowych ław piernikarskich. Za każdy wypiek magistrat otrzymywał dwanaście groszy. W XVIII wieku dokumenty poświadczają dwóch piernikarzy. W XIX wieku było ich już kilkunastu. Wypiekiem zajmowali się nie tylko rzemieślnicy, ale i fabryki słodyczy, które nie omieszkały wspomnieć o tym nawet na swoich fakturach. Księga adresowa Raciborza z 1926 roku wymienia cztery warsztaty piernikarskie i aż siedem piekących pierniki fabryk cukrów i czekolady. Najsłynniejszymi rzemieślnikami byli August Halama i Robert Erhard. Halama przejął potem zabytkowe drewniane formy do wypieku z bankrutujących fabryk Sobtzika i Preissa. Najstarsze egzemplarze pochodziły aż z XVII wieku. Halama przekazał je z czasem do Muzeum. Była to kolekcja ponad dwustu eksponatów. Większość przepadła w 1945 roku. Do dziś zachowało się tylko 25 sztuk. Większość z nich przed-

Franciszek Hosnowski i jego wypieki

stawia postacie ludzkie. Są wśród nich Adam i Ewa, cesarz Fryderyk II oraz niemowlę w powijakach. Pieczono także pierniki w kształcie serca, kosza z kwiatami czy par gołębi. Nie brak motywów religijnych. Jako że piernikarze

Targ na Placu Dominikańskim

trzy tygodnie, co „wychodziło mu na dobre”. Zalecało się, by przygotować je już przed św. Łucją, a nawet św. Andrzejem. Starannie wyrobione, po nadaniu kształtu kuli, wkładało się do kamiennego lub emaliowanego garnka i przykry-

Targ na Placu Marcelego, dziś Plac Długosza

rywalizowali wyglądem swoich łakoci, więc formy zamawiali u najzdolniejszych drzeworytników. Obok małych, kilkucentymetrowych spotykamy nawet takie, które przekraczają długość metra.

Raciborskie pierniki

Dawniej gospodynie piekły raciborskie pierniki z ciasta, które „wypoczywało” co najmniej przez tydzień, nieraz

wało lnianą ściereczką. Stało w chłodzie. Ciasto tradycyjnych mieszczańskich pierników raciborskich urabiano z mąki żytniej z dodatkiem pszennej i miodu. Nie stosowano powszechnych w Polsce przypraw korzennych, bo za odpowiedni smak i aro-

mat odpowiadał pszczeli wyrób. Ciasto trafiało w dużych beczkach do piwnicy, gdzie fermentowało przez rok. Potem kładziono je na specjalne stoły z ruchomym ramieniem, formowano i wgniatano w formy. Po wyjęciu kładziono na duże tekturowe arkusze posypane mąką i na godzinę wkładano do pieca. Gotowy produkt miał jasno-złoty kolor i pikantny smak. Odważni mogą spróbować wyrobu pierników wedle starej receptury, podanej przez mistrza Franciszka Hosnowskiego z Ostroga. Przygotowanie pierników jest czasochłonne, a ich smak zależy od właściwego doboru przypraw korzennych. Przygotowanie odpowiedniej mieszanki stanowi tajemnicę każdej cukierni. Franciszek Hosnowski stosuje recepturę swojego ojca Józefa, który pracował u mistrza Halamy, jednego z najsłynniejszych raciborskich piernikarzy. Składniki na 15 kg piernika do wypieku:

mąka pszenna 6 kg, mąka żytnia 3 kg, miód 5 kg, cukier kryształ na paleniak 1 kg, woda od 2,5 do 2,75 l, amoniak 50-100 g, przyprawy 36 g (mieszanka: cynamon 80 g, goździki 40 g, imbir 20 g, gałka muszkatołowa 20 g, anyż 80 g). Sposób przyrządzania: Cukier spalić na brąz (karmel), następnie zalać wodą i dodać miód po czym doprowadzić do wrzenia i ostudzić do temperatury 40 st. C. Następnie dodać przyprawy i mąkę i zamieszać ciasto. Tak przygotowane ciasto odstawiamy do leżakowania, najlepiej w drewnianych kastrach. Im dłużej ono trwa, tym lepiej. Ciasto do pierników jest jak wino – im starsze, tym lepsze. Do leżakującego ciasta nie można dodawać żadnych spulchniaczy. Dopiero po leżakowaniu wkładamy ciasto do zagniatarki i bardzo ostrożnie dodajemy środek spulchniający, czyli amoniak. Spulchnione ciasto jest przygotowane do pieczenia. Przed właściwym wypiekiem warto zrobić próbę. Jeśli wypadnie pomyślnie, wówczas można dawać ciasto od przeróżnych form, najlepiej z drewna owocowego.


« Kuchnia regionalna « 7

Piątek, 5 grudnia 2008 » www.naszraciborz.pl Pieczenie trwa około 10 minut w temperaturze 170-180 stopni C.

schnięciu lukru ułożyć je na blasze i włożyć jeszcze raz do ciepłego piekarnika na 1-2 minuty.

Śląski piernik z marcepanem Składniki: 30 dag migdałów, 30 dag cukru pudru, 2 łyżki soku z cytryny, 50 dag płynnego miodu, 70 dag cukru, 15 dag masła, 5 dag orzechów (włoskich lub laskowych), 1 paczka przyprawy korzennej do pierników, 5 dag kakao, 1 filiżanka zaparzonej mocnej kawy, szczypta gałki muszkatołowej i cynamonu, 1,5 kg mąki pszennej, 2 paczki proszku do pieczenia, dżem malinowy lub powidła śliwkowe do smarowania. Sposób przyrządzania: Przygotować marcepan na trzy dni przed pieczeniem piernika, migdały sparzyć wrzątkiem, obrać ze skórki i zmielić. Zmielone migdały utrzeć w donicy, dodając 30 dag cukru pudru i 2 łyżki soku z cytryny. Utartą masę podgrzewać w rondlu, ciągle mieszając, aż zacznie odstawać od dna. Zawinąć w wilgotną szmatkę i zostawić na 2 dni. Przygotować ciasto: 1/2 kg płynnego miodu, 70 dag cukru i 15 dag masła ucierać w misce, aż utworzy się płynna masa. Dodać 5 dag zmielonych orzechów, przyprawę do pierników, kakao, filiżankę zaparzonej mocnej kawy, szczyptę gałki muszkatołowej i cynamonu. W misce wymieszać mąkę pszenną i proszek do pieczenia. Połączyć mąkę z płynną masą. Ciasto dokładnie wyrobić i pozostawić w chłodnym miejscu na kilka godzin. Ciasto podzielić na 3 części, cienko rozwałkować i wyłożyć na 3 jednakowej wielkości blachy. Piec każdą blachę przez 1/2 godziny w średnio gorącym piekarniku. Gdy pierniki ostygną, 2 z nich posmarować dość grubo dżemem lub

Julita Ćwikła – etnograf Muzeum w Raciborzu

Specjalny, jałowy piernik to nieodzowny składnik najbardziej dla Śląska charakterystycznej potrawy bożonarodzeniowej – moczki (mouczki). Tradycyjną moczkę sporządzało się ze specjalnego, jałowego piernika na wywarze z warzyw. Obecnie zwykle przyrządzana jest na słodko i stanowi formę deseru, który spożywany jest przeważnie aż do Nowego Roku. Tradycyjną, śląską moczkę przygotowywano w następupowidłami i złożyć. Wierzch także posmarować cienko dżemem lub powidłami. Następnie rozwałkować na stolnicy posypanej cukrem pudrem cienki płat marcepanu wielkości placka piernikowego i nałożyć na górę. Trzeci placek piernikowy także posmarować cienko dżemem i tą właśnie stroną przyłożyć do marcepanu. Piernik przykryć arkuszem papieru pergaminowego i obciążyć. Następnego dnia pokroić w kostki i polukrować czekoladą lub lukrem czekoladowym.

Opolskie serca piernikowe Składniki: 25 dag mąki pszennej, 1 szklanka miodu, 2 łyżki masła, 1 mała paczka proszku do pieczenia, 1 paczka przypraw piernikowych, 4 łyżki mleka, szczypta soli, sok i starta skórka z 1/2 cytryny, lukier czekoladowy (cukier puder, kakao, masło i gorące mleko).

jący sposób: w litrze wody gotowano wywar z włoszczyzny - pasternaku, marchwi, selera i pietruszki. Po odcedzeniu jarzyn dodawano do wywaru pięć dekagramów rodzynków, pięć dekagramów obranych migdałów i pięć dekagramów pokrojonych w paski suszonych śliwek. Osobno dwadzieścia dekagramów czerstwego piernika miodowego ucierano na tarce i zalewano dwiema butelkami słodowego piwa, a gdy powstała gęsta masa, łączono ją z jarzynowym wywarem. Na końcu dodawano łyżkę masła, odrobinę soli, cukru i sok z cytryny. Moczka ma konsystencję budyniu. Podaje się ją na ciepło lub zimno.

Sposób przyrządzania: Miód i masło podgrzać (ale nie gotować). Po ostudzeniu dodać mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia, przyprawami piernikowymi, mlekiem, szczyptą soli, sokiem i skórką startą z 1/2 cytryny. Ciasto dobrze wyrobić i zostawić przez noc w chłodnym miejscu (gdy ciasto „dojrzewa” dłużej, wówczas staje się lepsze). Ciasto rozwałkować na grubość pół cm i foremką wykrawać dość duże serca. Piec przez 15-20 minut na natłuszczonej blasze. Po ostygnięciu, posmarować lukrem czekoladowym. Żeby serca ładnie błyszczały, należy po wy-

Największa zabytkowa forma na pierniki w zbiorach Muzeum w Raciborzu


8 » Historia »

Piątek, 5 grudnia 2008 » www.naszraciborz.pl

Powiat » 14 stycznia 1937 roku do Heimatmuseum in Ratibor przywieziono skrzynie zapełnione zbiorami sztuki egipskiej. List przewozowy obejmował 23 cenne starożytne eksponaty. Nadawcą było Ägyptischen Abteilung der Staatlichen Museen Berlin. Cenne amulety i figurki bogów nigdy już nie wróciły do stolicy Niemiec. Do dziś nie wiadomo, co się z nimi stało.

Zaginione

skarby starożytnego Egiptu Toeris, Dżed i Toth oraz cztery urny kanopskie, czyli naczynia na wnętrzności zmarłych. Wszystko warte dziś na giełdach kolekcjonerskich kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Część z tych eksponatów przywiózł do Berlina sam Lepsius, m.in. wspomniane urny oraz piękny, wysoki na 3,7 cm i wykonany z jasnoniebieskiego fajansu posążek Izydy (numer inwentarza 5319). Władczyni nieba i ziemi, jedno z wcieleń Wielkiej Macierzy, przedstawiona została w postawie kroczącej i dźwigała na głowie swój hieroglif. Ramiona zwisały jej wzdłuż ciała. Dokładnych zapisów umowy depozytu nie znamy. Kolekcja znajdowała się w Raciborzu do 1945 roku. 1 kwietnia tegoż roku miasto w całości znalazło się w rękach żołnierzy radzieckich. Dopiero w maju władze przekazano Polakom. Kwerenda w Muzeum Miejskim ujawniła znaczną skalę grabieży. Zaginęło szereg zabytków sztuki użytkowej. Zniknęły także berlińskie egiptiaka, w tym także nic nie warte kopie. Została tylko mumia i cztery urny kanopskie, które przez dziesiątki lat uważano, że współczesne gipsowe odlewy. Po upadku komunizmu i normalizacji stosunków polsko -niemieckich, berlińskie Muzeum zaczęło tropić swoją przedwojenną własność. W sierpniu 1998 r. prof. dr hab. Jadwiga Lipińska, kierownik Galerii Sztu-

Niemiecka ekspedycja w Egipcie

Grzegorz Wawoczny Berlińskie muzeum egipskie zgromadziło tysiące starożytnych pamiątek, zwiezionych w czasach pruskich przez niemieckich badaczy. Czołowe miejsce wśród nich zajmował Richard Carl Lepsius (1810-1884), uważany za ojca systematyki starożytnego Egiptu, uczestnik wielu ekspedycji nad Nil, autor szeregu prac, w tym pierwszego wydania Księgi Umarłych (1842), którą zresztą odkrył dla współczesnych. Lepsius dobrze znał Racibórz. W latach 70. XIX w. odwiedził gabinet starożytności miejscowego królewskiego gimnazjum ewangelickiego (dziś Ekonomik przy ul. Gimnazjalnej). Zbadał mumię Egipcjanki podarowaną szkole przez bogatego barona von Rothschilda z Szylerzowic, odczytał imię zmarłej kobiety oraz hieroglify na kartonażu i sarkofagach a także objaśnił znaczenie widocznej na tych elementach pochówku ikonografii. Kiedy w 1927 r. utworzono Muzeum Miejskie w Racibo-

rzu, mumia znajdowała się w Gliwicach. Tamtejsze muzeum zaoferowało odpowiednie warunki do jej ekspozycji (salę udekorowano na modłę egipskiego grobowca) oraz sfinansowało konserwację elementów pochówku. Władze Raciborza postanowiły jednak odzyskać egipski skarb, co uwieńczono sukcesem dopiero w 1934 roku. W dawnym kościele dominikanek urządzono wystawę prezentującą starożytny pochówek i zaczęto myśleć o wzbogaceniu ekspozycji. Poza mumią ciekawscy mogli bowiem zobaczyć tylko kartonaż i dwa sarkofagi. Nie było żadnych amuletów czy figurek, która najprawdopodobniej zachował dla siebie wspomniany baron von Rothschild. Pod koniec 1936 r. sukcesem zakończyły się rozmowy z Muzeum Miejskim w stolicy III Rzeszy. Jego dyrekcja obiecała wypożyczyć z przepastnych magazynów kolekcję oryginalnych zabytków. Przy okazji raciborska placówka dokupiła bezwartościowe kopie amuletów i figurek bogów egipskich z myślą o wzboga-

Richard Lepsius

ceniu ekspozycji po zwrocie oryginałów. Przesyłka dotarła do Raciborza 14 stycznia 1937 roku. Gabloty już czekały, podobnie jak setki raciborzan chcących obejrzeć pamiątki z czasów faraonów. Było co podziewiać. Ekspozycja obejmowała m.in. głowę węża wykopaną przez Passalacqua, posążki Izydy, Neftydy, Horusa, boga Szu, Anubisa,

ki Starożytnej Muzeum Narodowego w Warszawie, przesłała do Raciborza otrzymaną z Niemiec listę wypożyczonych wówczas rzeczy. Wcześniej w ogóle nie wiedziano o przedwojennym depozycie. Ustalono także, że urny z Raciborza nie są wcale kopiami, lecz oryginałami i natychmiast je zabezpieczono. Niestety, w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach, po 1945 roku zaginęła urna z zatyczką w kształcie głowy szakala. Przetrwały te w kształcie głów: ludzkiej, sokoła i małpy. Niestety, nie wiadomo, kto w 1945 roku zabrał z Muzeum cenne egiptiaka. Czy skradł je któryś z ewakuujących się niemieckich żołnierzy, a może ktoś z pracowników Muzeum, znający wartość tych rzeczy? Nie zajmowały dużo miejsca w bagażu, a po wojnie dawały nadzieję na godziwy zysk. Wersja z muzealnikiem jest najbardziej prawdopodobna. Trudno bowiem sądzić, by tak cenne zabytki pozostawiono na pastwę Rosjan.

Richard Lepsius

Zorganizował wyprawę badawczą do Egiptu w celu skatalogowania wszystkich pomników kultury staroegipskiej i udostępnienia jej badaczom oraz pozyskania eksponatów do Muzeum Egipskiego. Sfinansował ją król pruski Fryderyk Wilhelma IV. Pruska ekspedycja penetrowała Egipt w la-


« Historia « 9

Piątek, 5 grudnia 2008 » www.naszraciborz.pl

Karta dominikańskiego graduału z Raciborza Zaginione egiptiaka z Raciborza

tach 1842-1845. Lepsius prowadził badania w: Gizie, Sakkarze, Memfis, Amarnie, na wyspie File, Abu Simbel, Meroe oraz w Luksorze i Karnaku w Tebach. Odbył również podróż na Synaj, chcąc potwierdzić twierdzenie Burckhardta, że to góry Serbal, a nie Dżebel Musa, są miejscem, w którym Bóg przekazał prawa Mojżeszowi. Wyprawy swoje udokumentował tworząc kopie inskrypcji oraz inwentarz zabytków. Wywiózł także z Egiptu do Prus 15 000 przedmiotów w 194 skrzyniach, które wzbogaciły zasoby Muzeum Egipskiego w Berlinie. Jego uczeń i biograf Georg Ebers miał mu wiele lat później za złe, że pozyskiwał je często brutalnymi metodami, wycinając fragmenty większych zabytków czy używając dynamitu. W latach 1849-1859 wydano książkę Lepsiusa (w 12 tomach z 894 planszami) będącą plonem wyprawy pt. Denkmäler Ägyptens und Äthiopiens (Pomniki z Egiptu i Etiopii). Po powrocie do kraju Lepsius stał się sławny, był chętnie widziany na dworze króla Prus, rektor Uniwersytetu Berlińskiego mianował go profesorem zwyczajnym, a Pruska Akademia Nauk powołała do gro-

na swoich członków. Ożenił się również wówczas z Elisabeth Klein, z którą dochował się 4 synów i 2 córek. W 1855 został zastępcą dyrektora, a w 1865 - dyrektorem Muzeum Egipskiego w Berlinie. W 1866 podjął trud jeszcze jednej wyprawy do Egiptu, dotarł do wschodniej części delty Nilu i rejonu Suezu, odkrywając dwujęzyczny tekst, tzw. dekret z Kanopos, którego lektura pozwoliła na ostateczne potwierdzenie metody Champolliona. Wyprawa musiała jednak zawrócić już w delcie, Prusy bowiem znalazły się w stanie wojny. W roku 1873 został dyrektorem Biblioteki Królewskiej. Zmarł 10 lipca 1884 w Berlinie na raka żołądka.

Zawiłe losy graduału

Jak dotąd, spośród zabytków skradzionych w 1945 roku w Raciborzu, w spektakularny sposób odzyskano jedynie dwie karty dominikańskiego graduału z początku XVI wieku, powstałego w murach raciborskiego klasztoru dominikanów, a później przechowywanego w skarbcu kościoła farnego. Pojawiły się one pod koniec 2004 r. w grudniowej ofercie domu aukcyjnego Sotheby´s w Londynie. Jak wynikało z opisu, poUrny kanopskie

chodzić miały z klasztoru dominikańskiego w Oświęcimiu. Tymczasem już wstępna analiza pozwoliła ustalić, że obie mają proweniencję raciborską. Jak podają przedwojenne źródła, graduał raciborski zawierał 166 kart, z których 19 ozdobionych było inicjałami. Do nich należą te wystawione w Londynie. Na jednej z nich, ozdobionej bogatą wicią roślinną, przedstawiony jest fundator - Mieszko II Otyły, klęczący przed Madonną z Dzieciątkiem. Ponad jego głową widnieje złoty górnośląski piastowski orzeł na niebieskiej tarczy. Za księciem stoi giermek trzymający hełm swego pana. Powyżej namalowane zostały postacie Izaaka i Mojżesza, poniżej proroka. Druga karta przedstawia

Zaginione egiptiaka z Raciborza

scenę adoracji Dzieciątka Jezus (wpisaną w literę P) przez Marię i św. Józefa oraz, prawdopodobnie, księcia Mieszka II Otyłego wraz z rodziną. Poniżej namalowane zostały muzykujące anioły, król Dawid, natomiast na dole po prawej stronie Adam i Ewa. Wojenne losy graduału, w obecnym stanie badań, nie są znane. Nie można wykluczyć, że graduał znalazł się wśród obiektów ewa-

kuowanych przez Niemców na Zachód. Po otrzymaniu informacji o pojawieniu się dwóch kart na aukcji, Ministerstwo Spraw Zagranicznych (za pośrednictwem placówki dyplomatycznej w Londynie) działając z upoważnienia właściciela – parafii, natychmiast wystąpiło o ich zwrot. Pertraktacje z ówczesnym posiadaczem kart, prowadzone przez dom aukcyjny, zakończyły się pomyślnie

dla strony polskiej. Przy okazji wyszło na jaw, że osoba ta nabyła wcześniej karty na jednej z aukcji w Niemczech. Ostatecznie zostały zwrócone Ambasadzie RP w Londynie. Główna uroczystość przekazania ich właścicielowi - parafii Wniebowzięcia NMP w Raciborzu odbyła się 20 czerwca 2005 r. w sali raciborskiego Muzeum. Źródło: wikipedia.pl.


10 » Sport »

Piątek, 5 grudnia 2008 » www.naszraciborz.pl

Krzanowice » W górach, gdziekolwiek staniemy, widok z każdego miejsca jest inny, niepowtarzalny – wspomina słowa swojego dziadka 26-letni Patryk Zabrzewski z Krzanowic, tegoroczny zdobywa Mont Blanc. Wejście na koronę Europy było jego marzeniem. Przeczytaj pasjonującą relację z podróży.

The Rolling Stones najlepsze zmrożone Patryk Zabrzewski Patryk, absolwent Politechniki Śląskiej, pracownik gliwickiej firmy Martifer, wychował się w Krzanowicach. Tu do dziś mieszkają jego rodzice. – Nie potrafię tego opisać, ale do gór zawsze mnie ciągnęło – mówi. Pasję pielęgnował dziadek. Najpierw były szczyty polskich i słowackich Tatr. Na początku studiów postanowił, że musi wejść na Mont Blanc. Najwyższą górę Europy zdobył z przyjaciółmi podczas wyprawy trwającej od 4 do 12 lipca tego roku. Poniżej fragmenty wspomnień Patryka.

Ślubowanie przy kaplicy

Kiedy mój przyjaciel Piotr wysłał mi wiadomość, żeby może by za dwa, trzy lata wdrapać się na Blanca, pomyślałem, że jest to szalony pomysł. Z Piotrkiem i Jackiem poszliśmy na całodniową wycieczkę po Gorcach. Idąc z Turbacza na Gorc doszliśmy do jednej z najstarszych kapliczek. Tu na papierze złożyliśmy pisemną obietnicę, że za dwa lata wejdziemy na najwyższy szczyt Europy. Piotrek w tamtym roku wszedł na Blanca. Mnie, mimo szczerych chęci, nie udało się pojechać. Jak pokazywał potem zdjęcia, to nie mogłem się napatrzeć. Minął rok. Krzysiek, kolega ze studiów (był na Kamczatce, rowerem w Chorwacji, na Alasce, a w tym roku postanowił pojechać nim do Portugalii a potem do Indii – już samolo-

tem), zadzwonił, że jest ekipa, która wybiera się do Chamonix z zamiarem wejścia na Mont Blanc. Skontaktowałem się z chłopakami. Bez większego zastanawiania zacząłem działać. Sprzęt miałem prawie skompletowany. Na bieżąco uzgadnialiśmy szczegóły. Załatwiłem urlop.

Tramwajem w góry

Do Chamonix dojechaliśmy wieczorem 5 lipca. Następnego dnia zwiedzaliśmy miasto - mnóstwo sklepów, w tym ze specjalnościami kuchni francuskiej (sery, salami, wino), i standardowo zdjęcie pod pomnikiem pierwszych zdobywców Mont Blanc. Trzy noce spaliśmy na biwaku. W porównywaniu z cenami w schronisku czy na campingu w Polsce, nie zapłaciliśmy dużo - 6 euro za nocleg z ciepłą wodą. Jedyny minus to właścicielka. Nie mogliśmy się z nią dogadać w żadnym języku. Francuzi podobno niechętnie mówią w innym, niż swoim ojczystym. Pogoda z początku nienajlepsza. Raz padał deszcz, potem pojawiało się słońce. Śledziliśmy prognozy. Na bieżąco dostawaliśmy informacje od bliskich z Polski. Mało optymizmu. Dobra pogoda była spodziewana jedynie na środek tygodnia, środę i czwartek. Nie zastanawialiśmy się jednak długo i w poniedziałek rano wyruszyliśmy. Najpierw zepsuła się kolejka linowa w Les Husches, potem zastała nas ulewa. Znów

złe prognozy - zachmurzenie i opady. Nie czekając na naprawę kolejki, wyruszyliśmy dalej. Wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy do La Fayet. Tam tramwajem (Tramway du Mont Blanc) dostaliśmy się na wysokość 2372 m n.p.m. Gdybyśmy wtedy nie wyjechali, szanse na zdobycie góry były znikome.

Nocleg pod schroniskiem

Pierwszy dzień nie zaczął się dobrze. W padającym na przemian deszczu ze śniegiem i silnym wietrze dotarliśmy do schronu Des Rognes (2768 m n.p.m). Zjedliśmy posiłek i wyszliśmy wyżej. Plan był taki: jeżeli warunki nie będą sprzyjały, to wracamy do schronu. Następnym przystankiem miało być schronisko Tete Rousse (3167 m n.p.m.), gdzie ostatecznie dotarliśmy. Pogoda zaczęła się poprawiać. Pod wieczór się przejaśniło. Zaczęliśmy się okopywać i rozbiliśmy namiot. Pod schroniskiem spędziliśmy pierwszy nocleg. Wczesnym rankiem wyruszyliśmy do góry. Szliśmy klasyczną drogą prowadzącą granią Goutera na szczyt Don De Router i dalej na Mont Blanc. Czekała nas chyba najtrudniejsza technicznie wspinaczka - takie miałem przynajmniej wrażenie. Przed sobą mieliśmy kuluar spadających kamieni, popularnie zwany The Rolling Stones. Często zdarzają się tu lawiny kamienne, powodowane siłami natury, bądź przez człowieka. Receptą na bez-

pieczne przejście jest pójście o wczesnej porze, gdy wszystko jest jeszcze zmrożone. Tak też uczyniliśmy. Bez podstawowego sprzętu - raków, uprzęży, karabinków, lonży i czekana ani rusz! Znajdują się tam bowiem tzw. ferraty, popularne zwłaszcza w włoskich Dolomitach. Ktoś zapyta co to? Linka stalowa z obydwu końców przytwierdzona do skały, do której wpina się podchodząc bądź też schodząc. W miarę szybko i sprawnie pokonaliśmy ten odcinek.

około 3-4 godzin, a następnego dnia musielibyśmy ponownie przechodzić Rolling Stonesów, doszliśmy do jedynie słusznego wniosku – będziemy spali pod namiotem, pod schroniskiem Don de Gouter 3817 m n.p.m. Na pociechę, delektowaliśmy się wspaniałym zachodem słońca. To wspaniałe uczucie, gdy stoi się ponad chmurami. Niebo mieni się kolorami czerwieni.

Cztery euro za wrzątek

Na szczyt w kominiarce

Doszliśmy do zatłoczonego schroniska Don de Gouter. Nie będę go mile wspominał. Za litr wrzątku trzeba było zapłacić 4 euro. Nie mogliśmy użyć własnego palnika i menażek. Nie można nawet zarezerwować miejsca w schronisku. Niestety, Francuzi komercjalizują Blanca. Jest układ pomiędzy gronem przewodników, a schroniskami. Żadna osoba z zewnątrz nie miała możliwości wynajęcia sobie noclegu. Wszystkie miejsca były zarezerwowane przez osoby, które wychodziły w góry z przewodnikami. Nie miałeś przewodnika = nie śpisz w schronisku. Dodam, że wejście z przewodnikiem kosztuje około 1400 euro. Nie można było koło schroniska rozbić namiotu. Poza nim zakaz już nie obowiązywał. Nad schroniskiem było rozbitych około 10 namiotów. Biorąc pod uwagę, że zejście do Tete Rouse zajęłoby nam

Następnego dnia wyruszyliśmy na szczyt, rozdzieleni na dwa zespoły dwuosobowe. Wzięliśmy okulary przeciwsłoneczne i kominiarki. Na szczycie mocno dmuchało, a promienie słoneczne strasznie oślepiały. Pogoda była wymarzona. Spokojnie podchodziliśmy w górę, co jakiś czas odpoczywając. Na tej wysokości człowiek męczy się dużo szybciej. Krok po kroku, jedno, drugie wzniesienie i jest. 9 lipca 2008 roku godz. 10.00. Mont Blanc! Udało się. Radość, że jest się na najwyższym szczycie Europy. Prócz silnego wiatru, którego chyba nie odczuwaliśmy, piękne widoki wokoło. Seria zdjęć. Na szczycie spędziliśmy pół godziny. Ostatnie spojrzenie i powrót. Ktoś zapyta o aklimatyzację i chorobę wysokościową. Ja na szczęście, prócz bólu głowy, rankiem nie odczuwałem wyraźnego osłabienia. Zdarzają

się jednak wymioty, biegunka i kurza ślepota. Wszystko zależy od organizmu. Nie ma reguły. Schodząc ze szczytu doszliśmy do schronu Vallot (4362 m n.p.m.), gdzie zostawiłem swój plecak. Z Krzyśkiem poczekaliśmy na Piotrka i Adama (weszli na Blanca o 12.00). Tu przenocowaliśmy z Piotrkiem. Krzysiek i Adam zeszli do schroniska Gouter. Noclegu nie będę wspominał dobrze, m.in. za sprawą paru nieodpowiedzialnych ludzi. Szczegóły zostawię dla siebie. W nocy, około 2-3, zdecydowaliśmy z Piotrem, że schodzimy do Goutera. Tego dnia (czwartek 10 lipca) Alpy żegnały nas wspaniałym wschodem słońca. W jego promieniach już do końca schodziliśmy do kolejki, co chwile przystając i podziwiając widoki. Atrakcją jest 1,5 godzinny zjazd tramwajem w dół do La Fayet. Gdy już doszliśmy do samochodu, wypiliśmy dużą ilość wody. Smakowała jak wino. Bardzo wszystkim chciało się pić.


« Sport « 11

Piątek, 5 grudnia 2008 » www.naszraciborz.pl

Powiat » Seniorzy A, B i C klasy mają za sobą rundę jesienią, która wiele wyjaśniła co do tego, kto poważnie myśli o awansie, a kto stoczy bój o utrzymanie się w klasach A i B. Słychać głosy, że rozgrywki są za długie, zawodnicy przemęczeni i tylko dziękować, że zima poczekała do końca listopada i nie kazała grać w mrozie i na śniegu.

Sezon dla wytrzymałych Grzegorz Zuber Rundę jesienną w klasie A zdominował Gosław Jedłownik, gromadząc 41 punktów. Wodzisławski klub zostawił za swoimi plecami z przewagą 7 oczek Górki Śląskie. Na najniższym miejscu podium uplasowało się Rafako Racibórz z dorobkiem 31 punktów. Co zdarzyło się na przestrzeni 15 kolejnych weekendów i jak może wyglądać runda rewanżowa? Pierwsza kolejka okazała się szczęśliwa dla piłkarzy Gaszowic i Górek Śląskich. Takim samym stosunkiem bramek (7:1) pokonali swoich rywali i byli pierwszymi liderami A klasy w sezonie 2008/2009. W piątej kolejce fotel lidera objęli piłkarze Jedłownika i nie opuścili go aż do końca rundy. Drużyna pod wodzą Janusza Kosubka nie zaznała goryczy porażki, co daje im znakomity wynik 15 meczów z rzędu bez

porażki (1350 minut!). Tylko ekipy Gaszowic i Górek Śląskich zdołały za sprawą remisu urwać punkty mistrzowi jesieni 2008. Jego sukces nie jest przypadkowy. Drużyna ma dobry sztab trenerski i wyśmienite zaplecze, którego kluby z powiatu raciborskiego mogłyby pozazdrościć. Inne nieco jest też nastawienie do piłki. W Wodzisławskiem widać wpływ, jaki na młodzież ma I-ligowa Odra. Parcie do kariery na boisku motywuje tam do grania znacznie większe grono młodzieży niż u nas, gdzie na czoło wysuwają się kłopoty kadrowe, bo sporo zawodników pracuje zarobkowo na Zachodzie i chleb codzienny musi przedkładać nad pasję do futbolu. Całkiem udaną rundę zaliczył pod wodzą trenera Wojciecha Maksymczaka beniaminek Rafako Racibórz, który nie spadł ani razu poniżej 3 miejsca w tabeli. Drugi ze-

KS Gosław Jedłownik LKS Górki Śląskie KS Rafako Racibórz LKS Dąb Gaszowice KS 05 Krzanowice LKS Naprzód 37 Krzyżkowice LKS Samborowice KS Kornowac LKS Czarni Nowa Wieś LKS Tworków LKS Buk Rudy LKS Strzelec Rzuchów LKS Ocice Racibórz LKS Unia Turza Śląska LKS Lyski LKS Chałupki

41 34 31 29 28 27 25 23 22 20 16 14 13 11 7 1

Buk Rudy. Niewiele lepiej zaprezentowali się piłkarze Ocic, a wśród działaczy tego klubu słychać głosy, że A klasa jest zbyt liczna, rozgrywki za długie i męczące. Dół tabeli to zdecydowanie za mało, jak na potencjał obydwu zespołów, a rozgoryczeni kibice chcieliby widzieć swoich piłkarzy, częściej w glorii zwycięstwa. Seria pozytywnych wyników byłaby także mile widziana w Krzanowicach. Jest to zespół, który potrafił pokonać na boisku Gaszowic miejscowy Dąb aż 0:4, by przegrać potem 1:0 ze słabo spisującą się ekipą z Rud. Na plus swoje wyniki mogą uznać wymienieni już wcześniej piłkarze Gaszowic oraz bardzo młody zespół z Tworkowa, który bazując na swoich wychowankach już niedługo może piąć się w górę. To jednak nie nastąpi jeszcze w rewanżowym sezonie. Pierwsze miejsce należy do Dawida Bobera i jego kolegów

B klasa tabela (punkty, bramki strzelone/stracone)

A klasa tabela (punkty, bramki strzelone/stracone) 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16.

spół, który jeszcze niedawno występował w B klasie - Naprzód Krzyżkowice, dosyć często przeżywał zawirowania. Michał Goralczyk przez kilka spotkań musiał sobie radzić bez kontuzjowanego trzonu zespołu, który później długo dochodził do optymalnej dyspozycji. To znacznie wypaczyło ich osiągnięcia na półmetku. Przez całą rundę ich pozycja w tabeli oscylowała pomiędzy 4 a 8 miejscem. Ostatecznie zajęli 6 lokatę. Na pewno nie tak wyobrażał sobie losy swojego zespołu Leszek Mańka, szkoleniowiec Czarnych Nowa Wieś. Dziewiąta pozycja w tabeli rozczarowała nie tylko jego samego, ale także kibiców. Piłkarze mają przed sobą ciężki okres zimowy, w którym muszą solidnie pracować, aby zmyć niepowodzenia z jesiennych spotkań. Innym zespołem, którego wyniki nie poszły w parze z oczekiwaniami kibiców jest

84:7 47:16 51:21 42:18 32:21 30:17 43:31 34:26 28:43 21:27 24:27 31:47 24:51 14:47 13:46 10:83

Rozgrywki rundy wiosennej - zostaną wznowione 21 i 22 marca 2009 roku.

1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16.

LKS Wypoczynek Buków MKS Kuźnia Raciborska LKS Ruda Kozielska LKS Odra Nieboczowy LKS Studzienna LKS Brzezie LKS 07 Markowice LKS Zabełków LKS Płomień Siedliska LKS Wicher Płonia Racibórz LKS Pstrążna LKS Dzimierz LKS Sparta Babice LKS Ruch Bolesław KS Pietraszyn KS Olszynka Olza

37 37 32 29 28 26 25 23 18 18 17 17 16 13 11 2

45:18 44:20 56:28 51:27 31:23 30:26 45:30 38:24 32:39 40:54 24:29 21:27 39:40 38:66 19:46 21:77

Rozgrywki rundy wiosennej - zostaną wznowione 21 i 22 marca 2009 roku

z Jedłownika. Najprawdopodobniej mistrz jesieni już za pół roku będzie mógł opuścić A klasę. Tylko jakieś niefortunne zdarzenia losowe lub nagły, katastrofalny spadek formy piłkarzy może odebrać im ten sukces. Oto, by tak się nie stało, zadba z pewnością ich solidny sztab szkoleniowy. Pozostałe zespoły mają o co grać, bowiem kolejny sezon 2009/2010 powinien być niezwykle wyrównany. To w nim szturm na awans mogą przypuścić takie ekipy, jak Rafako Racibórz, Górki Śląskie, Gaszowice, Krzanowice, a może nawet i Krzyżkowice. Klasyfikację strzelców zdominował Dawid Bober. Jego 39

strzelonych bramek, przyciągnęło uwagę 3-ligowych zespołów, takich jak Ruch Radzionków. Uczestniczył również w teście kontrolnym Pniówka Pawłowice. Drugi w klasyfikacji, Wojciech Grabiniok z Rafako Racibórz do siatki trafiał 25 razy. Ostatnie miejsce na podium zajął napastnik Górek Śląskich - Andrzej Krupa z dorobkiem 20 bramek. Rozgrywki zostaną wznowione 21 i 22 marca 2009 roku. Do tego czasu wszystkie ekipy mają czas na solidny trening, a także na ruchy transferowe. Czy któryś zespół wykorzysta ten czas, by na wiosnę zatrzymać Gosław Jedłownik, a tym samym uciszyć ich kibiców?

C klasa tabela (punkty, bramki strzelone/stracone) 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14.

LKS Naprzód 32 Syrynia II LKS Cyprzanów LKS Pawłów LKS Gamów LKS Bieńkowice LKS Adamowice LKS Zryw Rudnik LKS Raszczyce LKS Zgoda Zawada Książęca LKS Owsiszcze LKS Górki Śląskie II LKS Grzegorzowice LKS Zameczek Czernica LKS Jankowice

34 29 27 25 24 21 19 18 16 15 10 8 8 5

40:13 38:19 41:25 37:22 34:21 26:19 31:32 23:17 17:23 23:25 11:40 23:40 13:38 15:38

Raciborzanin w kadrze

Beenhakkera Sebastian Tyrała,

bo o nim mowa urodził się 22 lutego 1988 roku w Raciborzu. Nasz rodak posiada dwa obywatelstwa niemieckie i polskie. Od 11 roku życia jest zawodnikiem Borussii Dortmund, do której przeszedł w 1999 roku z BV Bad Sassendorf. Do Niemiec wraz z rodzicami wyjechał mając 1,5 roku, a w tamtejszych dokumentach przedstawiany jest jako Tyrala. Jako reprezentant Niemiec U18 i U19, rozegrał dla Niemiec 37 spotkań, strzelając 22 gole. Odmówił jednak przyjęcia powołania do młodzieżowej reprezentacji Niemiec, deklarując chęć gry dla Polski. Ponieważ reprezentował wyłącznie drużyny U18 i U19, to według przepisów FIFA Tyrała nadal może wystąpić dla dorosłej reprezentacji innego kraju, w tym także Polski. Przyznał jednak, że ostateczną decyzję podejmie dopiero po otrzymaniu ewentualnego powołania od Leo Beenhakkera. Zawsze marzyłem aby grać dla Polski, ale wcześniej nikt się mną nie interesował - mówi zawodnik. Do gry w biało-czerwonych barwach namawia Tyrałę Maciej Chorażyk - pracownik PZPN zajmujący się monitoringiem młodych piłkarzy o polskich korzeniach występujących za granicą. Działacze muszą się jednak spieszyć z dopełnieniem formalności. Zawodnikiem zainteresowani są także szkoleniowcy niemieckich reprezentacji młodzieżowych. opr. G.N.


12 » Rozrywka »

Krzyżówka

Piątek, 5 grudnia 2008 » www.naszraciborz.pl

Wygraj bestsellerowe opracowanie Pawła Newerli pod tytułem „Dzieje Raciborza i jego dzielnic”. To blisko 600 stron pasjonującej lektury, wydanej z okazji 900-lecia Raciborza. To pierwsza od ponad stu lat tak obszerna monografia miasta w obecnych granicach. Wśród naszych Czytelników, którzy nadeślą na kartkach pocztowych hasło będące rozwiązaniem krzyżówki, wylosujemy jedną osobę, która otrzyma egzemplarz tej książki.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.