Reklama

Najnowsze wiadomości

Styl życia20 stycznia 201810:25

Walki o Babice i marsz śmierci we wspomnieniach Alojzego Cieślika

Walki o Babice i marsz śmierci we wspomnieniach Alojzego Cieślika  - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama
Powiat:

- Jeszcze chcę wam o takiej sprawie powiedzieć, która bardzo mi się utkwiła w pamięci. Dwa tygodnie przed wejściem Sowietów do Babic [Niemcy] transportowali z Oświęcimia więźniów. I setkami szli od strony Rud, koło roszarni, przez Babice [w kierunku Raciborza]. Setki, setki ich było - wspomnienia Alojzego Cieślika w opracowaniu dr. Radosława Niklewicza, historyka, na co dzień dyrektora szkoły na Płoni. Mija właśnie 73. rocznica dramatycznych wydarzeń ze stycznia 1945 r.

La belle epoque – tak nazywano czterdziestotrzyletni okres pokoju, trwający od konfliktów towarzyszących jednoczeniu Niemiec do roku 1914. W tym czasie wyrosło pokolenie, które nie doświadczyło wojny. Europejczycy, zafascynowani rozwojem techniki, korzystający z osiągnięć rewolucji przemysłowej i agrarnej, zapatrzeni w panujące dynastie lub sympatyzujący z kiełkującym marksizmem, nie spodziewali się rzezi, która ich czekała. Bo wielkie konflikty poprzedzają właśnie takie piękne epoki, w których beztrosko dorastają pokolenia nieświadome, lekceważąco odnoszące się do przeszłości. Takich ludzi przedstawia zdjęcie z 1914 r. (popularne w historycznych podręcznikach), na którym uśmiechnięci, niemieccy rezerwiści podróżują na front w wagonach pokrytych napisami: Na śniadanie do Paryża, Każde pchnięcie – jeden Francuz. Kolejnym okresem względnej stabilizacji było dwudziestolecie międzywojenne, oparte na kruchych ustaleniach konferencji wersalskiej. I wreszcie trzecia piękna epoka, w której Europę nie dzieli pajęczyna frontów, właśnie trwa. Ciarki człowieka przechodzą na myśl, że ten dosyć spokojny czas liczymy od 1945 r., czyli już 72 lata. Dlaczego o tym piszę? Bo chcę przedstawić wspomnienia pana Alojzego Cieślika, nieżyjącego już mieszkańca Dziergowic, urodzonego w Babicach, który w chwili zakończenia II wojny światowej miał 12 lat. Zarejestrowałem je 3 marca 2015 r. Pan Alojzy opowiadał wtedy swe przeżycia młodym ludziom. Wyjątkowo interesujące są dwa fragmenty. Jeden dotyczy walk Armii Czerwonej z Niemcami w trójkącie Babice-Markowice-Raszczyce na początku lutego 1945 r. Kolejny – przejścia więźniów obozu Auschwitz-Birkenau szosą gliwicką przez Babice w kierunku Raciborza, 23 stycznia 1945 r. Aby zwiększyć komunikatywność w obu tekstach usunięto powtórzenia i niektóre gwaryzmy, zachowując oryginalną składnię.

I.

[Urodziłem się] na ulicy Powstańców nr 1 [w Babicach] i pamiętam bardzo dobrze 1945 rok, kiedy zbliżał się do nas front rosyjski (...) Ja wtenczas miałem 12 lat, ale utkwiło mi bardzo dużo w pamięci. 1 lutego byliśmy u pewnego pana, nazywał się Dziedzioch, mieszkał bardzo blisko kościoła w Babicach, tam z tyłu, gdzie teraz jest plebania. I było tak: przyszedł rozkaz, że cała wieś ma się ewakuować na Opawę, na Czechy. I właśnie ten pan Dziedzioch przygotował wóz, taki jakim siano się woziło. Nas było cztery rodziny, które miały ruszyć w stronę Raciborza. Ale mamy nasze nie były za tym. Mówiło się, że były naloty z radzieckich samolotów i bardzo dużo ludzi ginęło na tych szosach. Także nasze mamy, ciocia Pytlik, ciocia Franciszka Łyczek, rodzina Dziedzioch, no i nasza rodzina mieliśmy ruszyć wozem w stronę Opawy. Ale inaczej się stało. Nie pojechaliśmy, zostaliśmy.

Był taki dyrektor naszej szkoły (...) i on strasznie ludzi upominał, chodził po domach, żeby wyjechać. (...) Nasze mamy mówiły: Nie pojedziemy, zostajemy. (...) Cała rodzina Dziedziochów wyjechała. Myśmy zostali. Ale pan Dziedzioch powiedział tak: Wy sobie jedźcie, a ja was tam koło Raciborza dogonię na drugi dzień. Do tego już nie doszło, dlatego że front już był bardzo blisko. Najprawdopodobniej już ruskie wojsko było w tym lesie, jak patrzy się od [żwirowni] w stronę lasu i Szymocic. Pan Dziedzioch został. Miał dosyć duże gospodarstwo: cztery krowy, świniaki już takie do zabijania. Powiedział mi tak: Wiesz co, chłopcze? Ty pojedziesz do takiego (...), nazywa się Wolnik. My musimy dwie świnie zabić, bo kto to będzie karmił teraz? Pojechałem do tego pana Wolnika, on był rzeźnikiem. Przyjechał. No i zaczęło się świniobicie. (...) Nie wiem, czy wiecie, jak takie świniobicie wygląda. Rzeźnik przygotowuje mięso na salceson, na różne kiełbasy. Był stół i wszystko (...) przygotowane tam na tym stole. Mama powiedziała mi tak (...): Ty pojedziesz do dziadków i zawieziesz trochę mięsa, tej zupy (...). Wziąłem i pojechałem. Powrotną drogą byłem pod cmentarzem w Babicach (...) i zaczęło się bombardowanie. Artyleria tam od lasu tak mocno strzelała, że już nie było prawa dalej pójść. Położyłem się pod tym [cmentarnym] płotem i leżałem około 15, 20 minut. Bo 50 metrów dalej był dom tych Dziedziochów. I tam było dwóch żołnierzy niemieckich, którzy pokazywali, żeby dalej nie przechodzić, bo tam (...) szeroka przestrzeń, widoczna od strony lasu. (...) Takie mocne bombardowanie artyleryjskie było na kościół, że nie idzie tego nawet powiedzieć. Ja tylko głowę podniosłem i widziałem cały szczyt kościoła podziurawiony. Prawie żadnego tynku już nie było. Dach prawie na pół zwalony (...) Ale (...) strzelanina ustała. Wojsko niemieckie stało i dali mi znak, że mam stanąć, mogę już przyjść aż do tych Dziedziochów. Ja przychodzę, patrzę, nie ma nikogo w pokoju, (...) kuchni, [gdzie] wszystko robili, był masarz, rzeźnik. (...) Myślę: gdzie oni się podziali? Oni wszyscy w chlewie byli między krowami pochowani, bo nie było piwnicy. (...) Poszedłem do tego chlewa, zameldowałem się, że jestem z powrotem, co przeżyłem, opowiadam, idziemy do kuchni, tam, gdzie ten rzeźnik pracował. My patrzymy, a w tym przygotowanym [mięsie] na kiełbasy pełno szkła. Jeden pocisk artyleryjski przed oknem uderzył i całe szkło wpadło na ten stół. Tak zakończyło się to świniobicie. (...) To było 1 lutego.

Ale teraz co? Gdzie teraz będziemy? U tych Dziedziochów? Ale ciocia Pytlik mówi: Nie, (...) idziemy do nas. Ona mieszkała tam, gdzie teraz plebania. (...) Poszliśmy (...). Tam przespaliśmy jedną noc. Ale znów było mocne strzelanie od strony lasu, myśmy na ten las mówili Flańce. (...) Dom cioci Pytlik musieliśmy opuścić i pójść do następnego (...), do Halamy. Tam (...) udaliśmy się wszyscy do (...) piwnicy. Była tak godzina dziesiąta do południa. Ja, jako taki ciekawy chłopak, już 12 lat, chciałem wiedzieć, co tam się dzieje. [Podszedłem] do okna i widziałem jak z tych Flańców ruskie wojsko, już w takich w trzech rzędach, ciągnęło w stronę Babic. (...) I poleciałem do piwnicy powiedzieć, [co zobaczyłem]. Myśmy tam spokojnie czekali, jak to będzie. Dokładnie za piętnaście dwunasta zaczęło się rąbanie do drzwi. Otwarły się (...). Usłyszeliśmy krzyk: Wychodi! Wychodi! Myśmy wszyscy wychodzili. Ruskie wojsko było na miejscu. Pierwsze słowa były, co pamiętam, czy wódka jest. Myśmy rozumieli te słowa, bo po śląsku i po polsku nasze mamy rozmawiały. Mamy mówiły: Nie ma, my wódki nie mamy. A czy zegarki są? No to poszły do kredensu, tam były jakieś dwa zegarki. (...) Ten Halama (...) pracował na wąskotorówce jako konduktor. Wąskotorówka jeździła: Markowice, Mała Nędza, na Rudy. W wojsku nie był. [Rosjanie spytali się go], czy nie ma wódki. Odpowiedział: Może się znajdzie. I wyjął, przyszedł z flachą, taką plaskówką półlitrową. Tam było pół [butelki] kolorowej jakiejś wódki. Miał kieliszek. Pierwszy podoficer ruski powiedział, że najpierw [pan Halama] musi sobie nalać tej wódki i spróbować, a potem dopiero oni. Wypił. A potem dopiero poczęstował resztę. Było tych żołnierzy około dziesięciu. Wypili i poszli. Front ruszał dalej w stronę Raszczyc. A w okresie jednej godziny już było pełne podwórze wozów, koni ruskich, (...) a jeszcze przed tym czołg przejechał i wszystkie płoty zniszczył. (...) Zaczęli rozładowywać beczki, kuchnia polowa już stała. I nasze mamy musiały kartofli nastrugać do dużych dwustulitrowych drewnianych beczek. Ich było chyba ze sześć. (...) Myśmy musieli z piwnicy te kartofle nosić. A jedne musiały placki piec w kuchni. I tak po trzech godzinach, wyobraźcie sobie, zaczęło znowu tak mocno bombardować, że wszystkie szyby i dachówki leciały, teraz Niemcy atakowali od strony szkoły, Raszczyc. Ale myśmy weszli do piwnicy. Nie wiem, gdzie ruskie wojsko się rozleciało. Za chwilę patrzymy: woda. Wszystkie kartofle ostrugane leciały do tej piwnicy. Myśleliśmy, że oni nas chcą (...) zatopić. Nie trwało to więcej niż trzydzieści minut. Pokazało się niemieckie wojsko. Tych ruskich wycofali gdzieś tam, aż za Dziedziochów. I tak, wyobraźcie sobie, w tym samym dniu front się cofał dwa razy tam i z powrotem. Ale wieczorem, to była godzina wpół do szóstej, przylatuje do piwnicy niemieckie wojsko. Myśmy nawet nie wiedzieli, jakie wojsko na naszych podwórkach jest, czy ruskie, czy niemieckie. Trzech ich było. Jeden (...) ranny w nogę. Krwawił. (...) W tej piwnicy mu opatrunek zrobili. Tylko obandażowali, mówi: proszę nie wychodzić, aż my przyjdziemy. Ale ja pobiegłem kawałek za nimi i zobaczyłem opancerzony samochód na kołach, bez gąsienic. Wsiedli do niego i jechali w stronę szkoły.

Na drugi dzień jeszcze dwa razy raz byli Niemcy, raz byli Ruski. (...) I ten pan Dziedzioch nie zdążył na rowerze pojechać do Raciborza. [Wkrótce] już całkowicie Babice zostały opanowane [przez Sowietów], ale Niemcy byli na górce, na którą mówili Klimaberg. Tam jeszcze była ciężka artyleria niemiecka, sześć dział. To nazywało się Fernkampf Baterie, to znaczy dalekosiężna artyleria, która strzelała 15 do 20 km. I oni właśnie strzelali w stronę Rud. Na trzeci dzień to wojsko niemieckie wycofało się do Markowic.

W (...) piwnicach byliśmy 5 dni. Po 5 dniach ruskie wojsko powiedziało: proszę Babice opuścić, bo tu będzie front stał dłuższy czas, tu nie może być żadnych cywilów. Myśmy musieli się spakować (...) i ruszyliśmy w stronę Nędzy, Szymocic, Bargłówki. Ludzie ciągnęli (...) Myśmy, cośmy razem byli, ciocia Francka Łyczek, ciocia Pytliczka i moja mama, poszliśmy (...) koło domów, gdzie celnicy mieszkali, koło Zollamtów. (...) Przechodziliśmy koło [dzisiejszej żwirowni] (...), tam leżało chyba z siedmiu zabitych niemieckich żołnierzy. Po drugiej stronie leżeli Rosjanie. Ja idę, patrzę. I nagle widzę taki ładny łańcuszek, zegarek z klapką. I ja ten zegarek zabrałem, nawet mama nie zobaczyła. Przyszliśmy do Nędzy, do naszej cioci. I tam żeśmy się zatrzymali.

A w nocy światła nie było. Ruskie wojsko tam smotrało [rozglądało, rozpatrywało się] po nocach. W butach byli, mieli takie świece kościelne, gromnice takie, rozświecone. A myśmy leżeli u tej cioci na podłodze. Jeden z żołnierzy między nami chodził. I on przyszedł blisko mnie i zobaczył ten łańcuch. I mi ten łańcuch odpiął i zabrał. Rano (...) oficerowie mnie zawołali, brata zawołali, mamę zawołali. [Pytali], skąd ja to mam. No i mówię, że znalazłem. Myślałem, że to zegarek. Oni otwierają, a to był kompas niemiecki. I podejrzewali mnie [o szpiegostwo]. I myśmy musieli całą rodziną zgłosić się do komendantury w Nędzy. To było tam, gdzie teraz takie targowisko się odbywa, przy kościele. Tam [mieściła się] wielka restauracja, [a w niej] komendantura. [Sprawy zaszły tak daleko], że mieli nas załadować. Bo tam wszystkich mężczyzn zbierali, którzy za parę dni wyjechali na Sybir. (...) Było chyba z dwieście mężczyzn. Mama zaczęła płakać, prosić. (…) I był tam wyższy oficer, który powiedział: Dobrze, na razie nigdzie nie pojedziecie. Proszę iść z powrotem. I my poszliśmy z powrotem, do tej cioci.

[Wkrótce] musieliśmy opuścić domy przy roszarni. [I dwa miesiące spędziliśmy za Rudami]. Bo tak długo front stał w Babicach i Markowicach. Dopiero w drugie święto wielkanocne [Rosjanie ruszyli] przez Odrę do Raciborza. [Udaliśmy się z kolegami zobaczyć, jak wygląda miasto. Ten wielki most w Raciborzu był złamany, bo filary pod nim wysadziło niemieckie wojsko. Ale Rosjanie [wybudowali] drugi most, drewniany, od strony Markowic. (...) Po nim przejeżdżały wszystkie czołgi i samochody na Racibórz.

Cała nasza ulica była wypalona. Nasz dom, dom Czyszczonia, Graniecznego, Przybyły, Kuśki, sześć domów wzdłuż, wszystko wypalone (...). Nie mieliśmy, gdzie wrócić. Ale przyjęła nas jedna rodzina, u Matuszków, gdzie potem mój brat się ożenił. Tam żeśmy mieszkali dwa lata, aż nasz dom wyremontowaliśmy.

II.

Jeszcze chcę wam o takiej sprawie powiedzieć, która bardzo mi się utkwiła w pamięci. Dwa tygodnie przed wejściem Sowietów do Babic [Niemcy] transportowali z Oświęcimia więźniów. I setkami szli od strony Rud, koło roszarni, przez Babice [w kierunku Raciborza]. Setki, setki ich było.

To była tak 13. po południu. Myśmy [pobiegli] na szosę zobaczyć, co to za ludzie. Kogo tam prowadzą? Stoimy i patrzymy. (...) A byli to tylko mężczyźni. Dzieci nie było, kobiet nie było. Tylko mężczyźni w wielu 40-60 lat. Był styczeń, zimno, śniegu 10-15 cm. [Więźniowie] byli ubrani okropnie. Mieli słomiane owijadła, ledwie szli. A co 10 m pilnował ich jeden niemiecki żołnierz z karabinem. I w pewnym momencie jeden [więzień] z tej kolumny upadł na szosę. Wszyscy musieli stanąć. I kazali tego, co upadł, podnieść. Wzięli go pod pachę, wyciągnęli z kolumny. Tam był rów. I tam go [chcieli położyć, ale] on klęknął, patrzył w stronę tartaku w Babicach. Niemiecki żołnierz poszedł z tyłu, nie z karabinem, tylko wyciągnął pistolet i strzelił dokładnie w głowę z tyłu. [Więzień] przewrócił się. Widziałem, jak rękę wyciągnął do góry, tak ściśniętą i dawał jakieś głosy. Jakie to były głosy, nie pamiętam. I tak ta ręka [sterczała]. I tak żem się przestraszył, bo nigdy nie widziałem, żeby człowiek człowieka zastrzelił.

Przybiegłem do domu. Matka poznała, że coś jest ze mną nie w porządku. Taki przestraszony chłopak. I chciała się dowiedzieć, co się stało. Powiedziałem: Nic się nie stało, widzieliśmy, jak prowadzą ludzi z Oświęcimia w stronę Raciborza. Ale w nocy mi się wszystko przyśniło i zacząłem krzyczeć. Rano matka zaczęła mnie atakować, co się stało. I dopiero wtedy jej powiedziałem, co widziałem. (...) Dla 12-letniego chłopca to było coś strasznego.

Wspomnienia Alojzego Cieślika to kolejne uzupełnienie bogatego zbioru relacji o marszu śmierci zebranych przez Jerzego Delowicza, a wydanych w 1995 r. we współpracy z katowickim Towarzystwem Opieki nad Oświęcimiem. W publikacji zatytułowanej Śladem krwi przytoczone zostały wspomnienia mieszkańców Górek Śląskich, Nędzy, Babic i Markowic.

Bogata literatura dotyczy również zajęcia Raciborza przez Sowietów, że wspomnę choćby artykuły Pawła Newerli i Grzegorza Wawocznego. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by odświeżyć sobie pamięć o przeszłości i zadumać się nad tragicznymi losami Europy Środkowo-Wschodniej w XX w. Bo jak do tej pory każda piękna epoka miała swój kres...

Radosław Niklewicz

Autor: Radosław Niklewicz, redakcja@naszraciborz.pl

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama

Komentarze (0)

Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.

Reklama
Reklama

Najczęściej czytane artykuły

Reklama
Aktualności26 marca 202409:45

Wózek widłowy zmiażdżył podudzie pracownika

Wózek widłowy zmiażdżył podudzie pracownika - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
red., fot. arch. portalu
Aktualności27 marca 202410:26

Zielone Płuca na Ostrogu kontra deweloperka. Tężnia finiszuje a radny mówi o kulisach inwestycji [FOTO LOTNICZE]

Zielone Płuca na Ostrogu kontra deweloperka. Tężnia finiszuje a radny mówi o kulisach inwestycji [FOTO LOTNICZE] - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
37
Racibórz:

Zielone Płuca Ostroga to projekt, który w 2021 r. poparło ponad 3,5 tysiąca mieszkańców Raciborza. W kwietniu 2024 r. kończy się pierwszy etap tego projektu. Raciborzanie będą mogli odpocząć przy tężni, która powstaje przy zbiegu ulic Książęcej i Elżbiety.

red.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Aktualności26 marca 202409:36

Jazda na zderzaku zakończona kolizją

Jazda na zderzaku zakończona kolizją - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
red., fot. arch. portalu
Reklama
Aktualności27 marca 202414:47

Konwencja programowa PiS do powiatu. Pięć konkretów [WIDEO]

Konwencja programowa PiS do powiatu. Pięć konkretów [WIDEO] - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
15
Racibórz:

Poseł Paweł Jabłoński oraz kandydaci PiS do Rady Powiatu Raciborskiego przedstawili dziś, 27.03., na Rynku swoje najważniejsze założenia programowe na kadencję 2024-2029.

red.
Aktualności26 marca 202423:27

Groźne zdarzenie u sąsiadów. Winna sarna

Groźne zdarzenie u sąsiadów. Winna sarna - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
KPP Wodzisław Śl.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Aktualności26 marca 202422:16

Pamiętaj o konfesjonale. Przedświąteczna spowiedź w raciborskich parafiach

Pamiętaj o konfesjonale. Przedświąteczna spowiedź w raciborskich parafiach - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Racibórz:

Przygotowania do Świąt Wielkanocnych w wielu domach już na ostatniej prostej. Raciborskie parafie zachęcają w tym czasie do skorzystania z sakramentu pokuty.

opr. J.P.
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Dentica 24
ostrog.net
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Materiały RTK
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Reklama
Aktualności26 marca 202423:13

Raciborskie samorządy dostały wsparcie na drogi dojazdowe do gruntów rolnych

Raciborskie samorządy dostały wsparcie na drogi dojazdowe do gruntów rolnych - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
8
Racibórz:

Wręczono kolejne umowy na budowę i modernizację dróg dojazdowych do gruntów rolnych w naszym regionie. Do gmin z subregionów centralnego i zachodniego trafi łącznie ok. 8 mln zł. Pieniądze otrzymały: Pietrowice Wielkie, Kornowac, Racibórz i Powiat Raciborski.

ŚlUM
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 22.03.2024
21 marca 202421:40

Nasz Racibórz 22.03.2024

Nasz Racibórz 15.03.2024
14 marca 202421:35

Nasz Racibórz 15.03.2024

Nasz Racibórz 08.03.2024
7 marca 202423:50

Nasz Racibórz 08.03.2024

Nasz Racibórz 01.03.2024
29 lutego 202423:20

Nasz Racibórz 01.03.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.