To miasto wymazało pamięć o Żydach
Prawdziwi artyści każą na siebie czekać. Tak też było podczas spektaklu Na ulicy Szewskiej, który odbył się wczoraj w DK Strzecha. – Potrzebny był nam zmrok – wyjaśnia z uśmiechem autorka tego przedsięwzięcia, Grażyna Tabor.
Teatr TETRAEDR tworzą uczniowie raciborskich szkół. Tym razem oni, wraz z reżyserką Grażyną Tabor porwali się na poważne przedsięwzięcie. Przygotowali spektakl Na ulicy Szewskiej, zainspirowany projektem Tu byli Żydzi, przygotowanym przez Raciborskie Stowarzyszenie Kulturalne ASK.
Zaczęło się nietypowo, bowiem okazało się, że ławki dla publiczności ustawiono na scenie. Potem, po długiej chwili ciszy, na tę samą scenę, przez otwarte na dwór drzwi, weszli młodzi aktorzy... - Ci młodzi ludzie zagrali samych siebie. Młodych Żydów, którym nagle dano chwilę wolności. Jak ją wykorzystają, co zrobią, co jest dla nich ważne?
Najpierw była niepewność, potem coraz większa zachłanność tego, co mogą zrobić. Radość, taniec, muzyka, jedzenie, miłość... By wszystko urwało się nagle, jakby ktoś ściął to roześmiane młodzieńcze stadko serią karabinu. Odeszli potem w mroku, ku jaśniejącemu światłu... To oczywiście wielkie uproszczenie tego, co działo się na scenie, ale spektakl jest skonstruowany, by widz mógł go zinterpretować po swojemu. – Nie mówimy wszystkiego widzowi, nie mamy dla niego łatwych rozwiązań – opowiada tajemniczo reżyserka.
W przedstawieniu zagrali, miedzy innymi, Emilia Górnisiewicz (lat 13), Julia Burnat (lat 16), Ada Wojciechowicz (lat 16), Kamil Baranowski (lat 15). Zagrali siebie, a właściwie swoich rówieśników, innych młodych ludzi kilkadziesiąt lat temu. Ryfkę, Sarę, Arona... Gdy na początku przedstawienia podawali wiek granych przez siebie postaci, podawali swój prawdziwy wiek. – Wiedzieliśmy, że wojna była straszna, ale po tym przedstawieniu zrozumieliśmy, że dla Żydów była jeszcze bardziej okrutna – opowiadali po zejściu ze sceny. – Wiele o tym rozmawialiśmy na próbach. Przez ten spektakl przemawia szacunek. Kiedyś ktoś się roześmiał, to nie było dobre. Ale byli też ludzie, którzy płakali.
- Dużo rozmawialiśmy o sprawach żydowskich w trakcie prób – przyznaje Grażyna Tabor. – Wiedza tych młodych ludzi na ten temat była niewielka. Właściwie to prawie jej nie mieli Niestety, to miasto wymazało pamięć o Żydach. Czytaliśmy fragmenty opowiadań Hanny Krall. Tych, które są stosowne do ich wielu. Myślę, że wiele się nauczyli. Ta sztuka to emocje, improwizacja... Granie prawdy.
– Poczęstowaliśmy was gorzkim spektaklem, ale tak czasami trzeba – skwitowała reżyserka, zapewniając, że kolejne będą grane już nie na scenie tylko w miejscach, w których w Raciborzu mieszkali Żydzi. Na przedstawienie pod tytułem Na ulicy Szewskiej teatr TETRAEDR zaprasza już we wrześniu, między innymi, na prawdziwą ulicę Szewską, gdzie dawnej stała synagoga.
(jola)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany