Krajewski nie będzie pisał o Raciborzu
Nie będę eksperymentował - zapewnia Marek Krajewski, wrocławski mistrz polskiego kryminału, twórca postaci Eberharda Mocka i Edwarda Popielskiego. O Raciborzu nie będzie pisał, choć wczoraj spotkał się w raciborskiej książnicy z czytelnikami. Nam udzielił krótkiego wywiadu.
Na spotkanie z Krajewskim przyszło kilkadziesiąt osób. - Dużo nowych twarzy - cieszyła się dyrektor biblioteki Małgorzata Szczygielska. Trudno się dziwić. Wrocławski autor kryminałów to pierwsza liga pisarska, jeden z najchętniej tłumaczonych polskich autorów.
Swój warsztat opiera na klasykach. - Dużo czytam, bardzo dużo, nawet do stu książek rocznie - zdradza Krajewski. Nie kryje, że książki to nie tylko źródło literackich doznań, ale także materiał szkoleniowy. - Uczę się od lepszych. Można powiedzieć, terminuję u mistrzów. Podpatruję na przykład, jak konstruować opisy - tłumaczy. Z racji wykształcenia ma dobre, można powiedzieć, podstawy warsztatowe. Krajewski to filolog klasyczny z uniwersyteckim stażem, choć dziś żyje wyłącznie z pisania. Należy do najlepiej opłacanych polskich autorów.
Inspirację czerpie z różnych źródeł - własnej wyobraźni, obserwacji lub rozmów z ludźmi. Czy inspirować może Racibórz, dawny Ratibor? - Nie umieszczę tu nigdy akcji. Jestem w Raciborzu pierwszy raz. Można powiedzieć, że to miasto mi się podoba. Te kamienice, te ulice. Ale ja muszę kochać miasto, by o nim pisać - tłumaczy.
opr. w
Nasz Racibórz: - Kreuje Pan postacie przedwojennych policjantów, z Breslau i Lwowa. Mock to co prawda nie Popielski, ale obaj z charakteru niewiele się różną. Zamierza Pan wykreować odmienną, całkiem nową postać?
Marek Krajewski: - Byłbym nierozsądny. Jestem rzemieślnikiem i żyję z pisania. Skoro to się podoba czytelnikom, to nie mogę tego zmieniać.
- Czyli nie będzie eksperymentów?
- Nie będzie.
- To może warto, by stali się trochę bardziej romantyczni. Obaj to twardziele i aroganci.
- W połowie grudnia ukaże się moja nowa książka pt. Liczby Charona. Akcja dzieje się w latach 1930-1944 we Lwowie. Popielski prowadzi śledztwo, ale przeżyje też wielki romans.
- Skoro nie będzie eksperymentów, to pewnie boi się Pan, że format w końcu się wyczerpie?
- Oczywiście, że się boję. Jestem jednak pesymistą defensywnym i na razie nie zakładam, że będę cierpiał na deficyt pomysłów, choroba mnie dopada, patrzę z nadzieją w przyszłość, widzę cień nadziei.
- Co Pan sądzi o e-bookach? Nie żal Panu, że książki papierowe powoli przechodzą do historii?
- Nie żal. Patrzę na e-booki z nadzieję. Wkrótcę będę miał Ipoda.
- Z Breslau przeniósł się Pan do Lwowa. Które miasto lepiej się sprzedaje?
- Nie ma różnicy. Obydwa miasta dobrze się sprzedają.
opr. waw
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany