Twierdza Wrocław zdobyta. Unia Mistrzem Polski

W niedzielę 17 maja na kameralnym stadionie we Wrocławiu na godzinę przed meczem nic nie zwiastowało emocji, które nastapiły później. Cisza, spokój i klika osób z ekipy technicznej czyniących ostatnie przygotowania do meczu 19 kolejki Ekstraligi piłki nożnej kobiet, a w tle dzięki piłek tenisowych odbijanych na kortach.

Dla drużyny gospodarzy to był mecz ostatniej szansy na obronę dziewiątego z rzędu tytułu mistrzyń Polski. Oprócz dzisiejszego zwycięstwa Wrocław musiał liczyć jeszcze na potknięcie Unii w ostatniej kolejce, ale jak na mistrzynie przystało broni nie złożył.  Tym razem się nie udało, wobec czego z Wrocławia RTP Unia Racibórz przywiozła Mistrzostwo Polski.

- Mamy aspiracje na dobrą grę w lidze mistrzów, wobec czego musimy radzić sobie z wygrywaniem pojedynczych ważnych meczów. Na odprawie w szatni powiedziałem, że najważniejsza będzie nasza uważna gra w środku pola i jeżeli wrocławianki wymienią między sobą trzy podania to będzie o dwa za dużo. Nie możemy dać się zepchnąć do głębokiej obrony, a prostopadłe podania do Ani Sznyrowskiej czy Patrycji Wiśniewskiej muszą być stałym zagrożeniem dla przeciwniczek - powiedział przed meczem trener Unii Remigiusz Trawiński.

Początek meczu wyraźnie pokazał, że wrocławianki będą bardzo groźne. Większość akcji ofensywnych AZS rozgrywał swoją lewą stroną wykorzystując waleczną Sofię Gonzales, która była skutecznie pilnowana przez Hanię Konsek. Uważna gra w obronie i w środku pola pozwoliła Unii na stworzenie bardzo groźnej sytuacji w 13 minucie. Po szybkiej akcji i zbyt krótkim wybiciu przez przeciwniczki do piłki doszła Agata Manczyńska i uderzyła celnie. Piłkę na rzut rożny z trudem wybiła bramkarka AZS-u Dominika Wylężek. Później w zasadzie gra się wyrównała.

Jak się ostatecznie okazało najważniejsza dla przebiegu całego meczu była sytuacja z 28 minuty. Kolejną dobrą akcję ofensywną rozegrały zawodniczki raciborskiej Unii, a presja napastniczek spowodowała błąd obrony wrocławskiej drużyny. Piłkę przejęła Anna Sznyrowska, wykorzystując swoją szybkość wyszła "sam na sam" i bardzo spokojnie posłała piłkę w róg bramki obok bramkarki drużyny gospodarzy. Ostatni kwadrans pierwszej połowy to znowu walka o środek pola, ale w zasadzie bez sytuacji bramkowych. W tym okresie gry z obu stron było kilka strzałów z dystansu, ale albo były niecelne, albo z łatwością bronione przez bramkarki.

Walczące o zwycięstwo piłkarki AZS-u z impetem rozpoczęły drugą połowę spotkania, ale do 60 minuty Unia grała dobrą grę obronną. Później wrocławianki nacisnęły jeszcze mocniej i kolejny kwadrans meczu przyniósł im kilka groźnych sytuacji, jednak po strzałach Anny Żelazko, Patrycji Pożerskiej czy Joanny Płonowskiej Daria Antończyk w bramce raciborskiej drużyny w niedzielę była nie do pokonania. Trzy razy kiedy kibice widzieli już piłkę w bramce kapitalne interwencje potwierdziły świetne przygotowanie gibkościowe, refleks i aspiracje Darii do gry w reprezentacji Polski.

W 78 minucie meczu trener Remigiusz Trawiński zdecydował się na zmianę i w miejsce Patrycji Wiśniewskiej wprowadził do gry Roxanę Dziadek. Grająca w środku pola młoda zawodniczka Unii z pewnością może zaliczyć ten występ do bardzo udanych. Przejęcia piłki w środku, celne podania, duży spokój wybił z rytmu rozpędzony AZS i dzięki temu końcówka meczu była znów była dla Unii, która stworzyła jeszcze dwie groźne sytuacje. Raz Roxana Dziadek mogła zdecydować się na strzał, ale szukała jeszcze dogrania do partnerki na linii pola karnego, a za drugim razem Anna Sznyrowska przegrała pojedynek z Dominiką Wylężek bramkarką AZS-u.

- Jestem bardzo zmęczona, ale szczęśliwa. Jesteśmy mistrzyniami Polski. Jasne, że szkoda tej drugiej sytuacji, trochę za daleko uciekła mi piłka, mogłam już tylko uderzyć czubkiem buta i liczyć, że piłka przejdzie między nogami wychodzącej do mnie bramkarki. Tym razem się nie udało, bo gdzieś tam od nóg jej się odbiła - powiedziała po meczu Anna Sznyrowska.        

Wcześniej od 65 minuty na boisku w miejsce Agnieszki Różkowskiej weszła do gry Patrycja Rżany.
- Agnieszka dzielnie walczyła, zagrała dobry mecz szkoda, że jej strzał był minimalnie niecelny - mówili po meczu raciborscy kibice, którzy wraz z zespołem wybrali się na mecz do Wrocławia.

Na ostatnie minuty w miejsce Olgi Syerovej na boisko weszła jeszcze w drużynie Unii Marta Sęga.  

- Zostawiłyśmy na boisku dużo zdrowia. Cieszę się bardzo, że pierwszy raz udało na się wygrać we Wrocławiu, a zwycięstwo zapewniło nam tytuł Mistrzyń Polski. Osiągnęłyśmy cel stawiany przez trenera i na kolejkę przed zakończeniem sezonu możemy już świętować. Teoretycznie nam wystarczał remis, udało się zagrać kolejny mecz na zero z tyłu. Ania zdobyła gola i mogła jeszcze w samej końcówce dobić Wrocław, ale zabrakło szczęścia - powiedziała Paulina Rytwińska, która od obu trenerów za grę w tym spotkaniu zebrała bardzo dobre recenzje.

RTP Unia Racibórz: Daria Antończyk, Hanna Konsek, Daria Kasperska, Agnieszka Karcz, Agnieszka Różkowska (od 65 min. Patrycja Rżany), Paulina Rytwińska, Agnieszka Winczo, Agata Manczyńska, Olga Syerova (od 88 min. Marta Sęga), Anna Sznyrowska, Patrycja Wiśniewska (od 78 min. Roxana Dziadek). Pozostałe rezerwowe: Dorota Wilk, Renata Luberda, Kamila Darda, Katarzyna Krupa. I trener: Remigiusz Trawiński, II trener Andrzej Jasiński.

KŚ AZS Wrocław: Dominika Wylężek, Justyna Nazarczyk, Alicja Pawlak, Patrycja Pożerska, Ewa Żyła, Anna Żelazko, Natasza Górnicka, Sofia Gonzales, Agata Tarczyńska, Joanna Płonowska, Eugenia Czech (od 80 min. Marta Świrdowska). Pozostałe rezerwowe: Anna Bocian, Karolina Gradecka. Trener Gerard Sobek.

Sędzia główny Justyna Zając - Lubuski Związek Piłki Nożnej.

PiK