Co boli lekarzy? O problemach służby zdrowia na branżowej komisji, czyli - medice, cura te ipsum!
Co tam u was? – żartobliwie zapytał zaproszonych na posiedzenie komisji zdrowia przedstawicieli ośrodków zdrowia z powiatu przewodniczący komisji Marceli Klimanek. – Wszystko jest super, jesteśmy szczęśliwi – żartobliwie odpowiedzieli goście… O problemach podstawowej opieki zdrowotnej w powiecie dyskutowali radni i lekarze. Było o kontrakcie z NFZ, braku lekarzy, koronerze i – choć krótko – o aferze i szpitalnym hackerze.
Zbyt niskie kontrakty, za mało lekarzy i brak instytucji powiatowego koronera – to największe bolączki powiatowych przychodni, które dbają o zdrowie mieszkańców od Chałupek przez Racibórz po Rudy. Jak podkreślali zebrani na posiedzeniu komisji lekarze prowadzący ośrodki zdrowia w powiecie, pierwszym i zasadniczym problemem przychodni jest zbyt niski kontrakt z NFZ. – Kontrakt jest zdecydowanie i w każdym wymiarze za mały. Nie pokrywa zużycia sprzętu, amortyzacji i innych kosztów. Wszystko inne też jest za małe, źle wycenione i beznadziejne – stwierdził jeden z dyskutantów. Możliwości ośrodków wykorzystuje się w 50-70%, pozostaje zatem spory margines, jednak NFZ nie kontraktuje takiej ilości przyjęć. Stąd biorą się kolejki i długi czas oczekiwania. Co za tym idzie, ośrodki zmuszone są do przyjmowania pacjentów prywatnie. Gdyby kontrakty z NFZ były wyższe, problemy z otrzymaniem świadczenie zmniejszyłyby się znacznie.
Coraz większym kłopotem staje się też brak lekarzy rodzinnych i pediatrów. Środowisko lekarskie staje się coraz starsze, średni wiek lekarza to 55 lat. Młodych lekarzy brakuje, ponieważ studenci medycyny często już na początku studiów są werbowani przez swoich przyszłych pracodawców – nierzadko za granicą. Jak podkreślają dyrektorzy ZOZ, młodzi lekarze mają też bardzo wygórowane żądania finansowe. – Ja sam, który prowadzę tę firmę, nie zarabiam tyle, ile oni by chcieli – zauważył jeden z gości.
Niebawem może dojść do sytuacji, że po prostu nie będzie miał kto leczyć. Obecnie lekarze mają średnio po 2,5 etatu. Problemy pojawiają się też w sytuacji, gdy jedyny lekarz rodzinny z niewielkiej przychodni gdzieś poza miastem ma zamiar udać się na urlop – nie ma go kto zastąpić.
Lekarze zebrani na posiedzeniu komisji zdrowia zwrócili także uwagę na brak koronera w powiecie. Co za tym idzie, często to do przychodni dzwoni policja z prośbą o przyjazd lekarza i potwierdzenie zgonu. – Niedawno miałem telefon, bym przyjechał stwierdzić zgon. Makabryczny zgon. Pięciu policjantów uciekło. A ja muszę zostawić pacjentów i przychodnię, by wyjechać na półtorej godziny i stwierdzić zgon. Od tego powinien być koroner, zatrudniony przez powiat – żalił się jeden z lekarzy.
Powiat, okazuje się, chciałby zatrudnić koronera, proponował nawet bardzo przyzwoite warunki finansowe. Niestety, dotychczas nikt się nie zgłosił i problem pozostaje. W całym województwie instytucję koronera mają 3 powiaty…
Zebranych zastanawiało, w jaki sposób przyciągnąć do miasta lekarzy. – Dawniej, w latach osiemdziesiątych, lekarz, który przyjechał do Raciborza, zostawał tutaj, bo dostawał mieszkanie – przypomniała Teresa Frencel. – Pamiętamy te czasy – odparł Klimanek. – Oprócz mieszkania dostawał jeszcze sto tysięcy i bon na samochód. Był to tzw. zaciąg lubelski. Problem w tym, że lekarze z Raciborza nie dostawali niczego…
Jak zatem wesprzeć młodych lekarzy? Starosta Ryszard Winiarski przypomniał, że miasto ma program przyznawania mieszkań osobom spoza Raciborza, których pracodawca chciałby zatrzymać w mieście. Sam szpital także dysponuje mieszkaniami przechodnimi, które zajmują młodzi lekarze.
Jakie wnioski wyniknęły ze spotkania? Zdaniem lekarzy warto zastanowić się, czy gminy – właściciele budynków, w których znajdują się przychodnie, nie powinny zastosować preferencyjnych stawek czynszu. To specyficzny rodzaj działalności dla dobra społeczeństwa, zatem nie można stosować komercyjnych stawek. Starosta Ryszard Winiarski obiecał podnieść tę kwestię w czasie spotkań z wójtami i burmistrzami.
Innym problemem są „zagubione dusze” – ponad 23 tysiące osób w całym powiecie nie złożyło deklaracji wyboru lekarza rodzinnego. Połowa z nich to młodzi ludzie, którzy pracują i leczą się za granicą. Druga połowa mieszka tutaj, w powiecie, i w każdej chwili może się okazać, ż potrzebuje pomocy medycznej. Tymczasem NFZ nie wie o ich istnieniu, ponieważ nie są nigdzie zarejestrowani.
Na zakończenie spotkania z prowadzącymi ZOZy głos zabrał przewodniczący komisji zdrowia, Marceli Klimanek. Podziękował gościom za dbałość o bezpieczeństwo medyczne w powiecie, zwrócił też uwagę, że zakłady opieki zdrowotnej są pracodawcami dla wielu osób. – Całe szczęście, że są jeszcze pacjenci, którzy są w stanie zapłacić za wizytę prywatną. To oni nas otrzymują – zauważył Klimanek. Dodał też, że nadzieją na receptą na uzdrowienie służby zdrowia jest szybkie uwolnienie ubezpieczeń zdrowotnych.
W drugiej części spotkania radna Teresa Frencel zapytałą dyrektora raciborskiego szpitala, czy kontrakt NFZ sprosta potrzebom szpitala.
- Nie – odparł krótko dyrektor Rudnik. – Jeżeli są kolejki po świadczenia, to znaczy, że kontrakt nie wystarcza. Obłożenie łóżek to 60%, co oznacza, że można by zrobić o wiele więcej, wykorzystując ten sam potencjał ludzi i sprzętu. – wyjaśnił. Dziś szpital mógłby wypracować kolejne 20% kontraktu, czyli tyle potencjału się marnuje. To niedoszacowanie sprawia, że na niektórych oddziałach czasami nie mamy co robić…
Nie mogło zabraknąć pytania o głośne zatrzymanie szpitalnego informatyka. Dyrektor odczytał tylko oświadczenie, że pracownik został zatrzymany, ponieważ zaistniało podejrzenie, że złamał zabezpieczenia i wszedł w posiadanie danych, do których nie miał prawa dostępu. Na wyraźne dopytywanie radnej Katarzyny Dutkiewicz, kto zgłosił podejrzenie dyrektor odparł, iż to on przekazał sprawę na policję. Na tym dyskusja o szpitalnym hackerze się zakończyła, ponieważ sprawa jest w toku.
W załączniku przygotowany przez starostwo dokument przedstawiający zabezpieczenie świadczeń zdrowotnych w powiecie raciborskim.
Th
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany